ja mysle ze oni sa za slabi i chelsea ich dogoni a arsenal przestanie grac popatrzcie na chelsea jaki atak
Anelka and Drgoba
Anelka and Drgoba
Ta strona wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Kontynuując jej przeglądanie, zgadzasz się na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej informacji
Forma Cristiano Ronaldo jest zadziwiająca. Nic więc dziwnego, że jego pracodawca chce go za wszelką cenę zatrzymać w klubie. Manchester United jest podobno gotowy podwyższyć pensje skrzydłowego, do 140 tysięcy funtów tygodniowo. Ronaldo stałby się wtedy najlepiej zarabiającym piłkarzem na wyspach.
Obecną wartość Cristiano szacuje się na 44 miliony funtów. Angielskie media donoszą, że klub z Old Trafford już wkrótce zaproponuje 22-letniej gwieździe nowy kontrakt. Miałby on związać Ronaldo z Czerwonymi Diabłami do 2014 roku i zapewniać mu zarobki rzędu 140 tysięcy funtów tygodniowo.
Na razie najlepiej zarabiającym graczem w Anglii jest obrońca Chelsea Londyn. Tygodniówka Johna Terryego wynosi 130 tysięcy funtów. Jeżeli klub z Manchesteru dojdzie do porozumienia z Ronaldo, to Portugalczyk będzie zarabiał niebotyczną kwotę 7 milionów funtów rocznie. Najlepszy strzelec United wyprzedziłby także swoimi zarobkami, najbogatszych dotąd kolegów z drużyny, czyli Wayne Rooneya i Rio Ferdinanda.
Sir Alex Ferguson rozmawiał już rodziną Glazerów, która zgodziła się na złożenie oferty dla Cristiano latem tego roku. Rok temu Ronaldo podpisał kontrakt z Manchesterem United, który zatrzyma go na Old Trafford do 2012 roku. Mimo to sir Alex Ferguson chce mieć większą pewność co do lojalności swego podopiecznego i ma zamiar wystosować ofertę nie do odrzucenia. Szkot jest poniekąd zmuszony do podjęcia takich działań, gdyż konkurencja nie śpi, a Ronaldo jest kuszony ofertami z Realu Madryt.
Portugalski skrzydłowy ma szansę pobić w tym sezonie klubowy rekord ilości goli, strzelonych przez skrzydłowego. Obecnie najskuteczniejszym skrzydłowym jest George Best, który w sezonie 1967/68, zdobył dla United 33 bramki.
Black Hunter napisał(a)
Chyba United podpisze nowy kontrakt z C.Ronaldo ma podobno zarabiać 140 tysięcy funtów tygodniowo :uhuhaua:
Artykół:
Forma Cristiano Ronaldo jest zadziwiająca. Nic więc dziwnego, że jego pracodawca chce go za wszelką cenę zatrzymać w klubie. Manchester United jest podobno gotowy podwyższyć pensje skrzydłowego, do 140 tysięcy funtów tygodniowo. Ronaldo stałby się wtedy najlepiej zarabiającym piłkarzem na wyspach.
Obecną wartość Cristiano szacuje się na 44 miliony funtów. Angielskie media donoszą, że klub z Old Trafford już wkrótce zaproponuje 22-letniej gwieździe nowy kontrakt. Miałby on związać Ronaldo z Czerwonymi Diabłami do 2014 roku i zapewniać mu zarobki rzędu 140 tysięcy funtów tygodniowo.
Na razie najlepiej zarabiającym graczem w Anglii jest obrońca Chelsea Londyn. Tygodniówka Johna Terryego wynosi 130 tysięcy funtów. Jeżeli klub z Manchesteru dojdzie do porozumienia z Ronaldo, to Portugalczyk będzie zarabiał niebotyczną kwotę 7 milionów funtów rocznie. Najlepszy strzelec United wyprzedziłby także swoimi zarobkami, najbogatszych dotąd kolegów z drużyny, czyli Wayne Rooneya i Rio Ferdinanda.
Sir Alex Ferguson rozmawiał już rodziną Glazerów, która zgodziła się na złożenie oferty dla Cristiano latem tego roku. Rok temu Ronaldo podpisał kontrakt z Manchesterem United, który zatrzyma go na Old Trafford do 2012 roku. Mimo to sir Alex Ferguson chce mieć większą pewność co do lojalności swego podopiecznego i ma zamiar wystosować ofertę nie do odrzucenia. Szkot jest poniekąd zmuszony do podjęcia takich działań, gdyż konkurencja nie śpi, a Ronaldo jest kuszony ofertami z Realu Madryt.
Portugalski skrzydłowy ma szansę pobić w tym sezonie klubowy rekord ilości goli, strzelonych przez skrzydłowego. Obecnie najskuteczniejszym skrzydłowym jest George Best, który w sezonie 1967/68, zdobył dla United 33 bramki.
Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez ^Ciejmok^ ().
Dzisiejszego popołudnia odbyły się derby Manchesteru. O 14:30 czasu polskiego sędzia zagwizdał po raz pierwszy, a piłkarze ruszyli do gry. Po 90 minutach zwycięzcami zostali goście, którzy po znakomitej grze obronnej pokonali United 2:1.
Gospodarze zaczęli od ładnych, widowiskowych ataków, które jednak nie zawsze kończyły się uderzeniem. Goście mecz rozpoczęli niemrawo, ich podania rzadko znajdowały adresata.
Defensywa United nie grała dzisiaj zbyt pewnie. Szczególnie u Johna OShea można było zaobserwować brak ogrania. To od błędu Irlandczyka zaczęła się pierwsza groźna akcja gości, zakończona strzałem. Na szczęście piłka poszybowała nad poprzeczką.
Gracze Fergusona często przewracali się w polu karnym rywala, najpierw dwa razy nie utrzymał równowagi Tevez, a chwilę później poległ Ronaldo. Podejście gospodarzy do tego meczu było momentami nieco lekceważące.
W 24 minucie stało się to, na co czekali kibice The Citizens. Najpierw Petrov ładnie uderzał, jego strzał wybił jednak Van der Sar. Po chwili do piłki dopadł Vassell i także uderzył prosto w bramkarza, jednak jego dobitka znalazła już drogę do bramki. Tak więc zrobiło nam się 0:1!
Manchester United zrezygnował po tym trafieniu z gry skrzydłami i coraz częściej próbował środkiem. Taka taktyka, przy doskonale broniących dziś graczach gości nie skutkowała. W 33. Minucie, po jednej z takich akcji United wywalczyło rzut wolny. Do piłki tuż przed polem karnym podszedł Ronaldo, ale jego strzał nie znalazł drogi do siatki.
Defensywa United grała dzisiaj w kratkę. Na przykład Ferdinand w 40. minucie znakomicie uratował zespół przed stratą gola, a już chwilę później doprowadził do straty, po której padła bramka.
Zaczęło się od błędu OShea, później nie popisał się Ferdinand i w efekcie Petrov zdołał dośrodkować w pole karne. Tam znalazł się Benijani, który sprytnie trącił piłkę barkiem i było już 2:0.
W pierwszej połowie nic ciekawego się już nie wydarzyło. Po rozpoczęciu gry piłkarze United od razu rzucili się do ataku. Było widać, że w szatni odbyli męską rozmowę z trenerem.
Dobrego dnia nie maił dzisiaj Ronaldo, który pchał się z piłką w największy gąszcz. Portugalczykowi nie wychodziły dzisiaj sztuczki techniczne i często tracił piłkę w środku pola. 23-letni zawodnik miał także przebłyski geniuszu, można do nich zaliczył ładne zagranie piętą na wolne pole do Vidica. Serb jednak okazał się za wolny dla bramkarza gości i kolejna akcja United nie zakończyła się golem.
W 58. minucie zobaczyliśmy pierwszą i zarazem ostatnią żółtą kartkę w tym meczu. Ujrzał ją OShea, za brzydki faul z boku boiska. Chwilę później przypomniał o sobie Ronaldo, który z dystansu próbował zaskoczyć Harta. Strzał Portugalczyka poleciał jednak obok bramki. W 67 minucie oblężenie pola karnego gospodarzy przypuścili gracze gości. Przez kilka minut trwała seria rzutów rożnych, którą w końcu dobrym chwytem zakończył Van der Sar.
W międzyczasie pierwsza zmiana tego meczu Park wszedł za Naniego. W 79 minucie bardzo groźną akcję przeprowadził Manchester United. Ładnie w polu karnym znalazł się Giggs, który zakończył swą akcje strzałem. Piłka poleciała tuż obok bramki... Po jego strzale gracze Fergusona jakby się obudzili. Do końca było 10 minut, a wynik nadal nie zmieniał się, ciągle 2:0.
W ostatnich dziesięciu minutach gracze United cały czas nękali defensywę City. Żaden z piłkarzy nie mógł jednak znaleźć drogi do siatki, gdyż defensorzy gości grali na najwyższym poziomie.
Udało się to w końcu Carrickowi, który precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Harta w doliczonym czasie gry. Po tym trafieniu, jakby nagle obudzeni gracze gospodarzy rzucili się do ataku. Było już jednak za późno i nie zdołali nic zwojować. Mecz zakończył się wynikiem 1:2.
Ta porażka musiała boleć podwójnie Nie dość, że Arsenal ucieka w ligowej tabeli, to Bitwę o Manchester wygrali najwięksi rywale. Najwyraźniej coś się zacięło w mechanizmie Manchesteru United, bo z ostatnich dwu meczów podopieczni Fergusona wynieśli tylko jeden punkt! Szkot będzie musiał ciężko popracować nad swoją drużyną.
Manchester United 1:2 Manchester City
Bramki: Carrick 90' - Vassell 24', Mwaruwari 45'
Kartki: O'Shea 58'
Manchester United: Van der Sar - Brown, Vidic, Ferdinand, O'Shea (Hargreaves 73') - Nani (Park 64'), Scholes, Anderson (Carrick 73'), Giggs - Ronaldo, Tevez
Manchester City: Hart - Onuoha, Richards, Dunne, Ball - Vassell, Ireland, Hamann (Jihai 84'), Gelson - Petrov (Garrido 88'), Benjani (Caicedo 76')
Real Madryt, tak jak w ubiegłym roku, zajął pierwsze miejsce w zestawieniu "Football Money League" przygotowanym przez firmę audytorską Deloitte. Prym wśród bogaczy wiodą kluby angielskie, które mają trzech przedstawicieli w pierwszej piątce rankingu.
Awans w zestawieniu odnotował Manchester United, przesuwając się o dwie lokaty na drugą pozycję. Chelsea i Arsenal znajdują się kolejno na czwartej i piątej pozycji. Trzecie miejsce okupuje FC Barcelona.
- Po raz pierwszy zdarzyło się, że w naszym zestawieniu w czołowej piątce znajdują się trzy kluby z jednego kraju. Awans Arsenalu to efekt przenosin na Emirates Stadium - przyznaje Dan Jones z Sports Business Group.
Przychody Realu Madryt za sezon 2006/2007 wyniosły 351 milionów euro. Drugi w zestawieniu Manchester United może pochwalić się kwotą 315 milionów euro. - Nowa umowa telewizyjna za obecny sezon może pozwolić "Czerwonym Diabłom" na zmniejszenie różnicy do Realu - zauważa Jones.
W gronie dwudziestu najbogatszych klubów w Europie znalazło się sześć drużyn angielskich, po cztery włoskie i niemieckie, trzy hiszpańskie, dwa francuskie i jedna szkocka. Łączny przychód czołowej "20" wyniósł w ubiegłym sezonie 3,7 miliarda euro.
Czołowa "5" rankingu "Football Money League"
1. Real Madryt 351 mln euro
2. Manchester United 315
3. Barcelona 290
4. Chelsea 283
5. Arsenal 263
Czerwone Diabły nie miały ostatnio lekkie życia. Najpierw remis z Tottenhamem, następnie bolesna porażka z Manchesterem City podczas obchodów 50. rocznicy katastrofy w Monachium i w konsekwencji spadek z fotela lidera angielskiej Premiership. Dzisiaj jednak podopieczni sir Alexa Fergusona pokazali, że nie warto ich tak szybko skreślać. Bez większych problemów poradzili sobie bowiem z Arsenalem Londyn w V rundzie FA Cup.
Pierwsza połowa rozpoczęła się nadzwyczaj dobrze, mimo iż Cristiano Ronaldo zajął miejsce na trybunie. Manchester United wyraźnie był nastawiony na grę ofensywną, co było widać po ilości ataków na bramkę Lehmana.
Po kilku minutach rozgrzania się i rozpoznania przeciwnika, Diabły wkroczyły do akcji. Już w 16. minucie na prowadzenie gospodarzy wysunął Wayne Rooney. Nani z narożnika boiska zagrał piłkę do Andersona, ten przedłużył na około 5 metr, a Wazza nieco poprawił strzał kolegi i na Old Trafford wybuchła euforia.
Podbudowani dobrą grą zawodnicy United nie kazali nam długo czekać na kolejną bramkę. W 19. minucie spotkania Nani znalazł się przy linii końcowej boiska, ładnym zwodem pozbył się obrońcy, który siedział mu na plecach i celnie dośrodkował w pole karne. Podanie wykorzystał Darren Fletcher, który podwyższył wynik na 2:0. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od głowy Gallasa, jednak to Szkotowi zostało zaliczone trafienie.
Parę minut potem, dobrą okazję mieliby gracze Fergusona gdyby& na murawie był Ronaldo. Niestety rzut wolny wykonywał Nani, i jego strzał okazał się zbyt słaby dla tak doświadczonego bramkarza jakim jest Lehman. Próba kontry Arsenalu i kolejna akcja United. Ładne, prostopadłe podanie otrzymał Rooney, lecz tym razem przegrał z goalkeeperem Kanonierów.
Arsenal oddał groźny strzał w 26. minucie. Z woleja z odległości 12 metrów uderzał Bendtner, lecz Patrice Evra wspaniale go zablokował. Niedługo potem kolejny popis swoich umiejętności dał dobrze grający tego wieczoru Darren Fletcher. Wspaniale dośrodkował w pole karne, tam Wayne przyjął piłkę na klatkę, jednocześnie myląc obrońcę Arsenalu i oddał mocny strzał na bramkę przeciwników. Niestety nie dość dokładny.
W 36. minucie gospodarze całkowicie przyćmili Arsenal. Podanie z głębi pola dostał Nani, ładnie przyjął piłkę i uderzył po ziemi! Tym samym Diabły prowadziły już trzema bramkami!
Chwilę później graczom z Londynu udało się nawet zdobyć kontaktową bramkę. Na ich nieszczęście sędzia odgwizdał spalonego. Tuż przed końcem pierwszej części pojedynku, Fletcher próbował przelobować Lehmana z około 16 metrów. Jens jednak w porę się wycofał i zdołał złapać piłkę.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Pierwsze 45 minut zdecydowanie należało do Manchesteru United, który non stop atakował i łatwo wypracował sobie dużą przewagę. Arsenal ograniczył się do kilku ładnych kontr i wymian podań. Widać było, że dzisiaj nie są w najlepszej formie. Po przerwie żaden z managerów nie zdecydował się na zmiany w swoich zespołach.
Wraz z rozpoczęciem drugiej części meczu wznowiły się ataki Manchesteru United. Pierwszą dobra okazję miał Wayne Rooney, który mocno uderzył po błędzie Eboue. Lehman jednak zdołał sobie poradzić.
W 48. minucie Kanonierzy praktycznie pogrzebali swoje szanse na wygraną, a nawet remis. Eboue w pojedynku powietrznym uderzył butem Patricea Evrę w okolicę podbrzusza za co sędzia Wiley bezzwłocznie usnął go z płyty boiska.
Piłkarze United czuli się coraz pewniej co można było wywnioskować z bawienia się futbolówką przez Rooneya czy Naniego. Wayne w okolicach 62. minuty miał dwie wspaniałe okazje strzeleckie. Najpierw przedarł się lewą stroną i próbował uderzać z ostrego kąta. Za drugim razem, rozłożył Lehmana na łopatki i próbował dograć do Parka, lecz podanie przerwał Gallas.
Zawodnicy z Old Trafford nie zwalniali tempa gry. Przeciwnie, wyprowadzali coraz to nowe ataki. Anderson był wyraźnie spragniony gola, gdyż kilkakrotnie próbował samotnych rajdów i efektownych zwodów. Niezłą okazję Brazylijczyk wypracował sobie w 67. minucie, lecz jego strzał z 11. Metrów minął słupek Lehmana o kilkanaście centymetrów. Chwilę potem jeszcze raz Anderson tym razem po podaniu Carricka. Lecz i tym razem, zbyt słabo by wpisać się na listę strzelców.
Na 20 minut przed końcem meczu Arsene Wenger postanowił wprowadzić kilka zmian w swoim składzie. Na murawę wbiegli: Flamini, Adebayor oraz Senderos odpowiednio za Fabregasa, Hleba i Eduardo. Ferguson również postanowił oszczędzać swoich zawodników. Saha zastąpił Rooneya, a Scholes zmienił Andersona.
Prędzej czy później kolejna bramka musiała paść. Szczęśliwcem okazał się Darren Fletcher, który trafił po raz drugi. Akcja bardzo podobna do tej z 1 połowy. Nani przy linii końcowej, dogranie i główka Szkota. Lehman wpada bezradnie do bramki z piłką.
Przy takim wyniku, graczom Arsenalu puszczały już nerwy, a Nani było jeszcze stać na ośmieszanie przeciwników przez żonglowanie piłka. Skończyło się to kartką dla Adebayora. W 80. minucie Fletcher miał okazję zdobyć hat-tricka. Znalazł się na czystej pozycji w okolicy 16. Metra, lecz nie zdołał czysto przyjąć podania od Naniego.
Nani pokazał dzisiaj klasę. Walczył do samego końca. Jeszcze w 87. minucie meczu do upadłego walczył o piłkę przy linii końcowej. Ostatecznie ją wywalczył i zdołał zagrać po ziemi do Louisa Sahy. Ten jednak został uprzedzony w ostatniej chwili przez Toure. Chwilę później Saha miał kolejną okazję na dobicie rywala. Znalazł się w sytuacji sam na sam z Lehmanem jednak uderzył prosto w niego.
W doliczonym czasie gry Diabły przycisnęły jeszcze graczy Wengera. Saha odegrał na skrzydło, Nani oddał po ziemi i Francuz uderzył mocno piłkę w kierunku okienka Lehmana. Zabrakło jednak trochę szczęścia. Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie i Czerwone Diabły w wspaniały sposób podnoszą się po ostatnich niepowodzeniach i awansują do VI rundy FA Cup!
Manchester United 4:0 (3:0) Arsenal Londyn
Bramki: Rooney 16, Fletcher 19 i 74, Nani 38.
Kartki: Ferdinand 51, Rooney 60, Fletcher 74 Eduardo 48, Eboue 50 (czerwona), Silva 61, Adebayor 75
Man Utd: Van der Sar - Brown, Ferdinand, Vidic, Evra - Fletcher, Carrick, Anderson (Scholes 72), Park - Rooney (Saha 71), Nani
Arsenal: Lehmann - Hoyte, Gallas, Toure, Traore - Eboue, Fabregas (Flamini 70), Silva, Hleb (Adebayor 70) - Eduardo (Senderos 71), Bendtner
Przy takim wyniku, graczom Arsenalu puszczały już nerwy, a Nani było jeszcze stać na ośmieszanie przeciwników przez żonglowanie piłka. Skończyło się to kartką dla Adebayora.
Godlike Cieslak napisał(a)
Mecz nudny...
rosol z kluskami napisał(a)
nie rozumniem jednego tylko w tym klubie
mają dobry zespół a przegrywają z man city
Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez kombek ().
# Odrzucił propozycję Matta Busby'ego grania w drużynie Manchesteru United. Stwierdził, że była to wielka pokusa, ale kariera piłkarska wydawała mu się bardziej ryzykowna niż aktorska.
O Benie Fosterze co niektórzy zdążyli już chyba zapomnieć. Pora najwyższa na nowo zacząć mówić o młodym bramkarzu United, gdyż właśnie powrócił do gry po dziewięciu miesiącach ciężkiej kontuzji kolana. Czy to oznacza, że Tomasz Kuszczak pójdzie w odstawkę?
Mimo chęci gry, 24-letni goalkeeper nie zagrał w meczu rezerw przeciwko Liverpoolowi, w którym Diabły poległy 2:0. Sir Alex Ferguson postanowił dać Anglikowi jeszcze tydzień wolnego, zanim podejmie decyzję o jego grze w kolejnym spotkaniu rezerw przeciwko Middlesbrough.
Powrotem Fostera na pewno ucieszy się manager reprezentacji Anglii Fabio Capello. Szkoleniowiec bardzo chwalił sobie Bena, mimo że jak dotąd rozegrał tylko jedno pełne spotkanie w barwach narodowych z Hiszpanią, ponad rok temu. Wielu jednak uważa go za najbardziej obiecującego bramkarza w Anglii.
Foster dołączył do United w 2005 roku po transferze latem ze Stoke City. Jednak na swoją reputacje pracował przez dwa lata w Watford. Następne powrócił na Old Trafford i rozpoczął walkę o pierwsze miejsce z Edwinem van der Sarem. Kilku zawodników jawnie wypowiedziało się nawet za tym, aby to Anglik wybiegał na boisko od pierwszych minut zamiast doświadczonego Holendra. Niestety po krótki czasie doznał groźnej kontuzji, która na długi okres wykluczyła go z gry.
Sprawa bramkarzy w Manchesterze United zrobi się teraz ciekawa. Edwin pozostanie w drużynie jeszcze przynajmniej przez rok. Foster natomiast nie zgodzi się na kolejne wypożyczenie. Co na to wszystko Tomasz Kuszczak? Również będzie chciał pokazać się z dobrej strony. Tak więc zapowiada się ciekawa walka o numer 1 na koszulce.
Informator bliski Fosterowi mówił: - Ben czuje, że w tym wieku chciałby się ustatkować. Jego priorytetem jest powrót do zdrowia, jednak to ma już prawie za sobą. Potem ma zamiar rozpocząć swoja karierę w United na poważnie.
The Daily Mail uważa, że kiedy tylko Ben Foster udowodni swoją wysoką formę, Tomek Kuszczak zostanie wypożyczony lub sprzedany.