"Piekło kosmosu" - UKOŃCZONE!!! (tekst w korekcie)

    • Kolejny odcinek pojawi się w środę późno w nocy (w sumie to będzie pewnie już czwartek :D ). Bedzie on dotyczył głównie wydarzeń z Pegasa II, ale też co nieco będzie dalej o walkach na Ventes. Z takich smaczków moge zapowiedzieć że bitwa o Danar, zostanie niejako osobno zatytułowana "Wojna o Danar" i będzie jakby długim opowiadaniem w całym pierwszym tomie. Bedzie też zarazem najbardziej brutalną i militarnie największą potyczką w całym cyklu.

      Do usłyszenia za kilkadziesiąt godzin :)
      Uniwersum Andromeda -> Vermin
      Znany też jako Pająk Vermin Drake
      vermin.bloog.pl/ - tu są moje recenzje filmów/gier/książek i nie tylko :) Zapraszam do czytania i komentowania.
    • Ok, komentarz do drugiego odcinka z blogu. Idzie mi powoli, ale konsekwentnie.

      Pewnie się powtarzam, ale naprawdę, im dłużej to czytam, tym więcej niedoróbek widzę. I to całkiem poważnych.

      w efekcie powstaje promień działa strumieniowego będący wirującym do przodu strumieniem elektronów, Coś jak gigantyczny korkociąg.

      Hmm, o ile czytałem ten opis, była tam mowa tylko o rozmaitych laserach. To skąd tam elektrony nagle?
      Naprawdę, to gwałcenie fizyki robi się uciążliwe :D.
      Aha, "wirujący do przodu" brzmi trochę bez sensu, choć rozumiem, o co ci chodziło.

      - Takie działa mają trzykrotnie szybszy czas wystrzału od nas

      No tak, jestem pewien, że gdyby spróbowali wystrzelić laser z Taco, zajęłoby im to dłużej :D.
      Również, "szybszy czas", pliiiiz...

      pulsujące gniewem oczy dziewczyny

      Pulsujące oczy?! o_o Uweeeeh, ohyda.

      siekierą strażacką i rozłupał głowę Niszczyciela

      Siekiera strażacka na okręcie kosmicznym? Do czego, ja pytam? Rozbijania stalowych drzwi i grodzi? Chyba tak, skoro można nią było, ot tak, rozbić pancerz Niszczyciela z jakiegoś stopu tytanu, o ile dobrze pamiętam.
      Hmm, to z czego ta siekiera była zrobiona.

      ruszył na pomoc dwóm sanitariuszom, którzy zręcznie unikali rozszalałych ciosów cyborga.

      No dobra, kropla przelewa czarę goryczy.
      CZEMU Niszczyciele - starożytna rasa(?), potrafiąca budować działa trzykrotnie szybsze od Taco, walczy wręcz!? To by jeszcze było zrozumiałe... ale oni są w tym żałośnie nieskuteczni! Czemu stosują taktyki Zergów - i jak Zergowie kończą? W pewnym momencie powieści (o ile się nie mylę, ucieczka z "ożywionego" wraku Niszczycieli) niektóre sceny wydały mi się bliźniacze względem tych z ostatniego opowiadania Speedera. Ale tam mieliśmy do czynienia z bezmyślnymi potworami, nie zaawansowaną technicznie rasą.
      Gorzej nawet - każdy żołnierz potrafi zabić Niszczyciela (o ile nie atakują z zaskoczenia), widać nawet sanitariusze potrafią unikać ciosów maszyn zaprojektowanych do walki... paranoja.
      Nie powiem, scena w szpitalu ma swój urok - ale chyba nie slapstickowej komedii tu chciałeś?
      Jak na posiadaczy własnego mózgu, Niszczyciele są bezdennie głupi - znają jedynie taktykę "huzia na Józia" i, mimo że ciągle giną, nie zmieniają jej.
      Dobra, starczy. Może masz na to spójne wytłumaczenie. Niestety obecnie wygląda to, jak wygląda.

      To już druga rzecz (po braku kultur innych ras), która naprawdę mocno mnie uwiera.

      Pocisk trafił w ścianę za Niszczycielem, wzniecając chmurę ognia i odłamków. Metalowy potwór padł na podłogę z wbitym prętem w plecy, zaś dwóch innych żołnierzy szybko dobiło go strzałami w głowę.

      Wow, to nowy patent, granaty mające na oko (przeciwległa ściana względem windy) półtora metra rażenia, po czym wszelka fala uderzeniowa, ciepło, dźwiękm itd. rozpływają się w nicość. Również nadają się do zestrzelenia lini >_>.

      Sigh... coraz mniej mi się to podoba.
    • Co do lasera, to ja przyznaję że nie wszystko pamiętam z zajęć fizyki i naprawdę myślałem że laser to uporządkowany strumień elektronów. Widocznie muszę zajrzeć na nowo do podręcznika :P No ale poza tymi nieszczęsnymi elektronami to w czystej teorii czy taka wizja działa strumieniowego byłaby możliwa, Kefka?

      Co się tyczy błędów literowych, no to tylko moja wina, ale ja naprawdę czytając tekst po kilka razy często ich nie zauważam. Naprawdę ciężko mi to wszystko ogarnąć, mając w głowie kolejne kawałki.


      Z tym granatem, imo chyba faktycznie przesadziłem, jak i z toporem strażackim. Jednak na swoją obronę dodam iż są to fragmenty kompletnie nie zmienione i były w starej wersji opublikowane, a wtedy się nie czepiałeś :P

      Co do "głupoty" w walce Niszczycieli i sposobu walki to się naprawdę wszystko niedługo wyjaśni i zmieni :D Dobrze ze masz takie domysły iż to banda debilnych pseudo zergów lecących na banię. Taki był cel mój jako autora :)
      Uniwersum Andromeda -> Vermin
      Znany też jako Pająk Vermin Drake
      vermin.bloog.pl/ - tu są moje recenzje filmów/gier/książek i nie tylko :) Zapraszam do czytania i komentowania.
    • Sitro napisał(a)
      Co do lasera, to ja przyznaję że nie wszystko pamiętam z zajęć fizyki i naprawdę myślałem że laser to uporządkowany strumień elektronów. Widocznie muszę zajrzeć na nowo do podręcznika :P No ale poza tymi nieszczęsnymi elektronami to w czystej teorii czy taka wizja działa strumieniowego byłaby możliwa, Kefka?

      Jeśli strzela laserem, to strzela laserem... ale ta "siatka" z mniejszych promieni nie wiem, do czego służy.

      Z tym granatem, imo chyba faktycznie przesadziłem, jak i z toporem strażackim. Jednak na swoją obronę dodam iż są to fragmenty kompletnie nie zmienione i były w starej wersji opublikowane, a wtedy się nie czepiałeś :P

      Sam się przecież dziwię :P. Może wtedy byłem mniej pesymistyczny? A może mniej analityczny? Znałem się gorzej na fizyce?
      W każdym razie za nic nie pamiętam fragmentu z opisem działania działa strumieniowego, część z tego musi być dodana. Fragment w szpitalu i granat za to na pewno były - patrz wyżej.

      Co do "głupoty" w walce Niszczycieli i sposobu walki to się naprawdę wszystko niedługo wyjaśni i zmieni :D Dobrze ze masz takie domysły iż to banda debilnych pseudo zergów lecących na banię. Taki był cel mój jako autora :)

      Po trochu się tego spodziewałem. Pff, taki ładny wywód się zmarnował :D.
      Mała sugestia ode mnie. Może któryś z bohaterów powinien o tym wspomnieć (dziwnej głupocie niby przedstawicieli zaawansowanej rasy). Pokazuje, że autor wie co robi.
    • No będzie bardzo mocno zaznaczone przez jednego (a nawet kilku) Bohatera o tym dziwnym i w sumie nieracjonalnym, jak na taki poziom techniczny, zachowaniu Niszczycieli. Chyba domyślasz się kto będzie o tym rozmawiał, bo to w kilku wcześniejszych fragmentach było już pokazane. Tak samo będzie wyjaśnione gdzie się podziała Armanada Niszczycieli.

      Jednak pojawią się też zaskoczenia, zarówno co do niektórych postaci jak i głównego przeciwnika. Zobaczymy jak bardzo uda mi się was zdziwić. Potem będzie w sumie już tylko i wyłącznie Wielka Bitwa o Danar i koniec pierwszego tomu.

      A no i na końcu (to nie sekret) będzie wyjaśnione dlaczego Zack ma ksywę 'Budyń' :E


      Dobra miałem dać już kolejny fragment, ale zważywszy iż Keffka wyłapał rzeczywiście debilne błędy gramatyczne, przeczytam to jeszcze z dwa-trzy razy i wtedy wrzucę. Chce mu dać jak najmniejsze pole do przyczepki w tej materii :P
      Uniwersum Andromeda -> Vermin
      Znany też jako Pająk Vermin Drake
      vermin.bloog.pl/ - tu są moje recenzje filmów/gier/książek i nie tylko :) Zapraszam do czytania i komentowania.
    • Sitro napisał(a)
      Co do lasera, to ja przyznaję że nie wszystko pamiętam z zajęć fizyki i naprawdę myślałem że laser to uporządkowany strumień elektronów


      Phew! Co to jest laser, to nawet ja wiem.
      Laser to silnie skupiony strumień fotonów (czyli "cząsteczek" światła). Taka mocniejsza latarka 8-). Stąd trzeba wiedzieć, iż wizja karabinów laserowych, jakie widziało się np. w Star Wars, jest z punktu widzenia fizyka bzdurna - nie mogłoby być tak, że strzały z lasera to takie czerwone "kreseczki", lecące tak powoooli, że Dżedaj może je bez problemu odbić. To byłoby mgnienie oka i linia łącząca lufę karabinu oraz cel - tak jak to było np. w grze Dark Reign 2 (zresztą gdy wyobrażałem sobie żołnierzy GTU z mojego świata, widziałem ich karabiny laserowe jako takie).

      Sitro napisał(a)
      A no i na końcu (to nie sekret) będzie wyjaśnione dlaczego Zack ma ksywę 'Budyń'


      A kiedy się wyjaśni, co z Vili i resztą ekipy? :>
      Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników naraz, to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.
      Terry Pratchett

      Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
      Stanisław Lem
    • Sitro napisał(a)
      Speeder dzięki za definicję :)


      Nie, no, swobodnie było toto napisane, jak na definicję. Fizyk (choćby amator) pewnie obszerniej by to opisał. Ale wiem, że laser to po prostu światło, tylko silniej skupione.

      Sitro napisał(a)A co do Vili i reszty ludków z Pegasa II to ich przygody jeszcze się trochę pociągną, nie koniecznie tak jak byś prawdopodobnie tego chciał :E


      Że szlag ich trafi? :lol:
      Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników naraz, to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.
      Terry Pratchett

      Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
      Stanisław Lem
    • Sitro, co się stało? Rozdział miał być już bodajże dwa tygodnie temu. Nie rób nam tego drugi raz. (Obecnie Sitro wkleił podobną ilość tekstu co ostatnio)

      Mam nadzieję, że do końca przyszłego tygodnia coś się jednak pokaże.
    • Szczerze, to zaczynam się obawiać, czy nie robię się zbyt ostry. Jakby ktoś sądził, że za bardzo się czepiam, niech zaoponuje.

      *Sigh* Następna część mojego zżymania się na opowiadanie, które kiedyś tak mi się podobało...

      Po pierwsze - Sitro, napisałeś, że piszesz to w Wordzie. Word podkreśla na czerwono słowa nie tylko po to, żeby cię wkurzyć albo udowodnić, że twoje nazwisko nie istnieje. Zwróć na to czasami uwagę, bo powtarzające się w kółko podobne błędy robią się już naprawdę męczące.

      Kolos zadrżał niemal pękając na dwoje. Przynajmniej takie odniosło się wrażenie.

      I w tym miejscu narrator wyłamuje się z obiektywności i prezentuje swoje wrażenie. Tak nie powinno być, przyczep to "wrażenie" do kogoś.

      Kilka pocisków plazmowych i jonowych ugodziło krążownik w ranny bok skutecznie go paraliżując na krótką chwilę.

      Paraliż jak nic pasuje mi do zwierzęcia, a nie do ogromnej masy metalu. Jak zresztą trafienie w bok może unieruchomić okręt, i to czasowo?

      Chaos bólu w nieskończonej masakrze.

      Kropla chaosu w nieskończonym morzu patetycznych epitetów :quasi:.

      MIASTO LOLMU

      ...tobie też LOL, Sitro!
      Nie błąd, ale uśmiałem się nieco :D.

      delikatny wiaterek otulał ją niewidzialnym całunem aksamitu.

      Aaargh, proszę Sitro, dość już tych wydumanych epitetów.
      BTW - całun to płótno pogrzebowe, jakoś mi się nigdy z odczuwaniem delikatnego wiatru nie kojarzyło :].

      - Proszę mi wierzyć admirale, że ten system będzie działał bez szwanku. Zaś pierścień wokoło planety bardzo utrudni na nią desant. Jak już wspomniałem może on zmieniać swoje położenie.

      O yess, krowiasty pierścień otaczający całą planetę *na pewno* jest szybszy od tych ociężałych desantowców...
      No ja się pytam - po jakiego diabła pierścień?!
      Po pierwsze i najważniejsze - przesunięcie platformy obronnej w jednym miejscu wymusza przesunięcie WSZYSTKICH na planecie. Ogromne straty energii, przy rozpędzaniu i hamowaniu. Poza tym, przy takim sprzężeniu, całkowicie możliwy jest taki atak z kilku stron, który uniemożliwi ostrzał wszystkich grup jednocześnie za pomocą tego ustrojstwa. Za to część platform będzie sobie wisiała w przestrzeni i nic nie robiła, bo przecież są na sztywno wmontowane w pierścień i nie da się ich przesunąć w stronę miejsca bitwy.
      Po drugie - taka formacja aż krzyczy "tu jesteśmy, w skrajnie przewidywalnym ustawieniu, kto ustawi się równolegle i zestrzeli jednym strzałem jak najwięcej?"
      No więc jaki jest cel tego pierścienia, poza kewl wyglądem?

      Podsumowując - Odarionowi nie podoba się pierścień i cały ten rozdmuchany i nieprawdopodobny do praktycznego wdrożenia i wykorzystania program "Archanioł", to rozsądny facet, lubię go.

      cztero kroczny robot

      Kroczny? Skąd ty wziąłeś ten wyraz? Ani "dwukroczny", ani "n-kroczny", ani nawet sam "kroczny robot" nie ma sensu.
      Niech będzie czworonożny, albo "o czterech pajęczych nogach" - ten sam obraz.
      BTW - przymiotniki pisze się łącznie (nie pamiętam, jak brzmiała podręcznikowa regułka, ani jak to dokładniej określić): pięćsetdwudziestoczteroipółtonowy i jasnozielonoooki to poprawne słowa, cztero kroczny czy długo włosy - nie.
      Ten błąd często się u ciebie pojawia. Również w pisowni "nie" - *zawsze* łącznie z przymiotnikami (tzn. nie zawsze - ale w takich przypadkach można pisać zarówno razem jak i osobno).

      zasypując maszynę gradem śmiercionośnych iskier

      Iskry? Śmiercionośne?! Wstaw tu cokolwiek innego, nie kojarzącego się z czymś mającym pół milimetra średnicy i potrafiącym jedynie lekko sparzyć.

      który instynktownie wypalił jej z swej strzelby prosto w ślepia.

      Hola, gdzie są te ślepia? Aha, wspomniałeś coś o niebieskich punkcikach pomiędzy karabinami - sęk w tym, że rzeczone karabiny są zamontowane po bokach maszyny - więc te oczy mogą być w każdym miejscu głównego ciała. Skoro trafił oba jednym strzałem, muszą być dość blisko... ale czy nie mógłbyś jakoś dokładniej opisać tego robota? Bo w sumie to nie wiemy, do czego ci żołnierze strzelają, poza tym, że ma pięć metrów i cztery nogi.

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Kefka 255_06 ().

    • Kefka, akurat sensownie się czepiasz, ale to są drobinki w sumie (w większości). Jestem teraz na wsi, wracam we wtorek więc wtedy coś dodam i odpiszę sensownie, bo tu net słabo działa.

      Kefcia, dostaniesz dłuuuuuugie wyjaśnienie :P
      Uniwersum Andromeda -> Vermin
      Znany też jako Pająk Vermin Drake
      vermin.bloog.pl/ - tu są moje recenzje filmów/gier/książek i nie tylko :) Zapraszam do czytania i komentowania.
    • Pierwsze Prawo Piekła Kosmosu:
      Jeśli Sitro obieca wklejenie fragmentu w okresie świątecznym, to zniknie na co najmniej dwa miesiące. I trzeba będzie czekać, aż ktoś (dziewczyna?) mu przypomni, że nie dokończył opowiadania.
      Zresztą, co tam opowiadanie, ja czekam na moje dłuuuuuugie wyjaśnienie...
    • Hmmm... ma ktoś namiary na dziewczynę Sitro? Może ona mu przypomni (po raz wtóry) o "Piekle kosmosu". :>
      Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników naraz, to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.
      Terry Pratchett

      Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
      Stanisław Lem
    • W mordę forum nie poznałem :D

      Wróciłem po dłuższej nie obecności, gdyż pracowałem nad dostaniem się do redakcji Film Data Base (fdb.pl) oraz pewnym z nią związanym projektem. W sumie udało się, jak i udało mi się znaleźć osobę do okładki, takiej konkretnej okładki. Sam rysunek jest już prawie ukończony. Na dniach dostaniecie na blogu zaległe kawałki czyli dokończenie rozdziału 7 i cały 8. W dniach 11-19 (może trochę dłużej) lipca mnie nei będzie w domu i nie będe mieć żadnego dostępu do neta, więc wtedy nie panikujcie :P

      Aha i zapraszam do tematu "Stryszek filmowy" to właśnie on opóźnił zabawę nad opowieścią, ale chyba mi się udał :D
      Uniwersum Andromeda -> Vermin
      Znany też jako Pająk Vermin Drake
      vermin.bloog.pl/ - tu są moje recenzje filmów/gier/książek i nie tylko :) Zapraszam do czytania i komentowania.
    • Skoro Sitro znowu zniknął, a Kefka ostatnimi czasy i tutaj sobie używał (co mnie, przyznam, ośmiela), to może i ja tak dla zabicia czasu ponarzekam na to i owo. Ale nie na jakieś tam drobne błędy, itd. Nie, będę narzekał na całokształt powieści ]:-D .

      Generalnie rzecz biorąc, chętnie podpisałbym się pod Kefką w jednej dokuczliwej w Piekle Kosmosu materii - totalnej kulturalnej dominacji ludzi. Co się ktoś tego czepia, co ktoś zauważa, że jakiś obcy nosi ziemskie imię, albo używa ziemskich odzywek lub gestów, Sitro tłumaczy, że w jego świecie jest taki wielki kulturalny kocioł, więc elementy ludzkiej kultury mogły się wkraść do kultur innych ras. No i pięknie, ale skoro jest kocioł kulturalny, to z drugiej strony dlaczego wśród ludzi nie ma elementów obcych kultur? Ba, czy przez cały ten czas dowiedzieliśmy się czegokolwiek o kulturze jednej choćby z siedemnastu ras? Chyba nie. No owszem, większość imion w powieści jest dziwna, ale to w zasadzie wszystko. Nawet jak postacie przeklinają czy wzywają pomocy siły wyższej, zawsze używają tych samych odzywek (ziemskich) i tych samych nazw bóstw (czyli zawsze jest chrześcijański Bóg, ewentualnie Gwieździsta Panienka, na którą też żadna konkretna rasa nie ma monopolu). To z kolei powoduje jeszcze jeden szkopuł - niezależnie od tego, z przedstawicielem jakiej rasy mamy do czynienia, ciężko po samych jego wypowiedziach połapać się, że mówi to ktoś inny, niż człowiek. No dobra, takie zabawy stylem to ciężka sprawa (ja sam mam z tym problemy, choć staram się wyrabiać poszczególnym rasom ich charakterystykę wypowiadania się - ludzie jak to ludzie, jaszczury ze swoim częstym wzywaniem imion smoków czy też językową wstrzemięźliwością, Auvelianie śmiertelnie poważni i kurtuazyjni, itd.), ale ty nawet nie podejmujesz żadnych prób, aby coś z tym zrobić.

      Poza tym wiem już, dlaczego opierasz swoje teksty niemal w całości na dialogach - te przesadnie poetyckie i wydumane określenia i epitety, np. w opisach bitew, robią się po jakimś czasie uciążliwe. Tym bardziej uciążliwe, że masz tendencję do nadużywania pewnych określeń. Upodobałeś sobie, dla przykładu, słowo "furia", które wpychasz, gdzie popadnie - że płomienie przetaczają się z furią po pokładach, i tym podobne. Zresztą, w dialogach też to robisz. Pamiętasz zapewne pyskówkę w wykonaniu Dawida Xinira? W tamtym dialogu bodaj ze trzy czy cztery razy użyłeś wyrażenia "[wrzasnął] na całe gardło". No, ja rozumiem, że jak taki jaszczur rozchyli do krzyku pysk na całą szerokość, jak taką wielką i zębatą klapę, to owo "całe gardło" zdaje się adekwatne, ale jego nadużywane wcale dobrego wrażenia nie robi.
      O rozmaitych błędach interpunkcyjnych, literówkach i tym podobnych, nie ma co mówić - poprawią takie rzeczy w wydawnictwie, ale momentami robi to niechlujne wrażenie. Można by, zamiast wyciągać cytaty, skopiować twój tekst i na czerwono zaznaczać miejsca, gdzie powinien być przecinek (albo inny znak przestankowy), a nie ma go. Albo miejsca, gdzie jakiś inny błąd jest.

      No i samo założenie fabularne, i jakaś taka nieudolność tego galaktycznego sojuszu, przejawiająca się w kilku aspektach. Liczebność flot to ten najważniejszy - w głowie mi się nie mieści, że jedna rasa, mająca w dodatku bardzo ograniczone zasoby, może bez problemu wystawić do walki w każdej bitwie więcej okrętów, niż połączone siły aż siedemnastu gwiezdnych nacji, z których każda ma swoje własne międzygwiezdne imperium. Można co prawda tak to tłumaczyć, że z tych wszystkich ras tylko część - Terranie, Ovianie, Varianie, Horionie, Kolvirczycy i Xukjudowie - to militarne potęgi, ale tak czy inaczej coś tu nie tak.
      Ponadto mało przekonujące wydaje mi się trąbienie o potencjale bojowym Niszczycieli, skoro załatwiają w kilka minut tylko statki i obiekty cywilne, a prawdziwe bitwy wygrywają tylko dzięki temu, że zawsze jest ich dużo więcej, i choć ginie ich też więcej, niż Terran czy Varian, to mogą sobie na to pozwolić - no COME ON! Zamiast takiego zergowania, przydałoby się raczej założyć, że mają niewiele okrętów, ale za to każdy z nich faktycznie jest - nomen omen - niszczycielski, że może stanąć samotnie przeciwko iluś tam terrańskim okrętom, niczym Sardaukar, który, jak utrzymywał Frank Herbert, mógł w pojedynkę walczyć z dziesięcioma żołnierzami Landsraadu. Nie tylko stwarzałoby to dużo większe wrażenie potęgi tajemniczych przybyszów, a tym samym związanego z ich pojawieniem się zagrożenia, ale też godziłoby fakt, że mimo tak dużych zasobów "ludzkich" i materiałowych, naszej parszywej siedemnastce ciągle, ustawicznie i wciąż brakuje okrętów do walki z wrogiem.
      Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników naraz, to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.
      Terry Pratchett

      Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
      Stanisław Lem

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Der_SpeeDer ().

    • OK, chciałbym wtrącić swoje trzy grosze. Nie w stosunku do twórczości Sitro, co do jego polemiki z moderatorami. Tak się składa, że jestem autorem dwóch opowieści z gatunku military s-f, cieszących się również bardzo dużym zainteresowaniem. Pierwsza z nich - wcześniejsza - nosi tytuł "Bez litości, bez przebaczenia", druga: "Wojownicy przegranej sprawy". Jeśli ktoś ma wątpliwości, wystarczy sprawdzić ilość odsłon i średnią ocen (oraz ilość użytkowników, którzy je wystawili). W przypadku pierwszej dostałem warna za język od Cruelli (sprawdźcie mój profil), w przypadku drugiej musiałem używać nawiasów kwadratowych dla wyjaśnienia, o co mi chodziło, np.: [najpopularniejsze przekleństwo we wszechświecie] zamiast Q..., itp. Nie jestem fanem bluzgania na forum, ale podobnie jak Sitro nikogo nie obrażam, a jedynym celem przekleństw w moich opowiadaniach jest przedstawienie zróżnicowania postaci, z których każda ma być inna. Z powodu chorego regulaminu musiałem używać substytutów, co już samo w sobie jest nie na miejscu. Nikt w końcu nie chce, by go banowano za język, prawda? Dlatego postanowiłem nie wklejać więcej odcinków "Wojowników przegranej sprawy" na forum (średnie ocen 4,2 na 30 użytkowników), bo mija się to z celem. I rozumiem Sitro doskonale - dajcie nam tworzyć, albo z miejsca załóżcie blokadę. Rozumiem, że moderatorzy muszą przestrzegać regulaminu (i nie mogę mieć do nich o to pretensji), jaki by nie był, ale może warto zastanowić się nad pewnymi zmianami.

      PS. W moim temacie jest notka (+18)

      edit: literówki

      edit2: przez dwa lata pracowałem jako nauczyciel w gimnazjum: młodzież używa o wiele bardziej wyszukanych przekleństw od czegokolwiek, co sam byłbym w stanie wymyślić. Ja na szczęście potrafiłem sobie z nimi poradzić i dogadać się - jeśli ktoś nie wierzy, niech sprawdzi. Ci, których uczyłem, raczej nie mieli do mnie pretensji, reszta.... różnie:D W każdym razie jeśli chodzi o język - większość z nas wymięka przy poziomie chamstwa, prezentowanym prze 14 i 15-latków.

      Pozdrawiam
      maras11
      Moje opowiadanie

      NIE OFICEROM!!

      Post był edytowany 3 razy, ostatnio przez maras11 ().

    • Dobra, może jeszcze trochę ożywię ten temat.

      Skoro już dawno okrzepłem w roli jednego z forumowych naczelnych czepiaczy, zadaję sobie od jakiegoś czasu pytanie - dlaczego miałbym traktować "Piekło kosmosu" inaczej, niż resztę opowiadań? Dotychczas Sitro miał u mnie taryfę ulgową, i nie przykładałem dostatecznej wagi do wyłapywania rozmaitych błędów. Ale to się zmieni ]:-D .

      Daruję sobie teraz konwenanse, i na wzór Kefki też po "Piekle..." pojadę. Też tak w ramach paybacku, że Sitro o swoim dziele zapomina 8-) . Zaczynam, dla porządku, od pierwszych rozdziałów. I niechaj się krew poleje! :evil:
      -------------------------------------------------------------------------------------------

      Primo: ten tekst tonie po prostu pod zalewem błędów interpunkcyjnych, ortograficznych, gramatycznych i ogólnie językowych. Mógłbym po prostu skopiować całość opowiadania i kreślić poszczególne zdania z błędami na czerwono, ale jest to zwyczajnie ponad moje siły, a co dopiero dopisywanie po komentarzu na co trzecie czy czwarte zdanie tekstu wyjściowego. Ograniczę się więc do wyłapywania innego pokroju kwiatków, oraz do wyrażenia głośnego potępienia pod adresem niedbalstwa Sitro w tej materii. Vermin, zwracam się do ciebie przeto tymi słowy: neglegentia culpa est! ]:-D


      Wszedł pełen ponurych myśli na mostek, trzymając w ręce zmiętoloną kartkę papieru.

      Zmiętoloną? Uch, panie narratorze, gdzie pańskie maniery?

      - Mamy kontakt z jakąś z naszych jednostek, znajdującą się w tunelu podprzestrzennym - odparła szybko porucznik Lixia

      A imię wytatuowane na czole miała najwyraźniej i tak je wszyscy zapoznali byli.
      "Jakąś z naszych jednostek" to brzmi... JAKOŚ tak nie bardzo.

      - Wciąż powtarza jedno zdanie. "Niszczyciele przybyli"

      Chciałbym tu niniejszym rzec, iż mam wątpliwości co do tej nazwy. No, dobrze, że się tutaj ta prawidłowa - gatunkowa - nie pojawia, bo to byłby bezsens. Ludziska, napotykając nigdy wcześniej niezbadaną rasę, nie mają prawa znać jej prawdziwej nazwy.
      Ale że facetowi na ledwie trzymającym się w jednym kawałku krążowniku, w chwilach skrajnego zagrożenia życia, zachciało się akurat wynajdywać nazwę dla napastników?

      z miną pełną dezaprobaty, popatrzył na dowódcę platformy.

      "Spojrzał" brzmiałoby chyba lepiej. "Popatrzył", zwłaszcza w połączeniu z "się" (szczęście, że tego drugiego tu akurat nie ma), to tak bardziej o mowę potoczną zahacza.

      - Wiem - stwierdził gorzko kapitan Gort.

      I znowu. Niektóre imiona u ciebie pojawiają się tak trochę znikąd. Nie ma ich we fragmentach opisowych, nie ma tak, że ktoś się do faceta/kobity zwraca po imieniu, tylko nagle, w trakcie dialogu, dostajemy info, jakiego w takim momencie dostawać nie powinniśmy.

      - Panie kapitanie. Można prosić na mostek, to pilne - zabrzmiał nagle głos w radiu.

      Ale gdzie to radio? Że głośnik w ścianie? Że gość ma na łbie komunikator ze słuchawką i mikrofonem?

      To był jego naprawdę kiepski dzień i pragnął całym sercem, aby w końcu się skończył.

      "W końcu się skończył", no Sitro, ja cię proszę...

      - Jakiś statek wyszedł niedawno z podprzestrzeni na wprost nas.

      No to jakoś tak mało gramatycznie określił tę lokalizację. Powinno być, dajmy na to "na wprost od nas", albo po prostu "na wprost".

      Na oko mierzył 500 metrów długości i niecałe 40 metrów szerokości, choć był dość płaski.

      Po pierwsze - dane liczbowe w opowiadaniach pisze się słownie.
      Po drugie - o ile opisujesz znane bohaterom klasy okrętów, długość kadłuba podawać możesz, ale w takiej sytuacji wygląda to niezbyt realnie, aby gość mógł tak na oko, choćby pobieżnie, ocenić długość okrętu. Poza tym, wyrażanie takiej długości w metrach jest w tej konkretnej sytuacji naprawdę mało ważne.
      No i ta wzmianka o płaskości jakoś tak średnio pasuje do tego, żeby zaraz obok podawać długość. Kształt z nią nie ma wiele wspólnego.

      Kapitan (tu akurat nie ma przecinka) już chciał wydać rozkaz, aby ponownie spróbować skontaktować się z przybyszami, kiedy niespodziewanie oślepiająca kula energii uderzyła w platformę. Wszystkie światła zgasły niemal w jednej chwili. Z monitorów i pękających żarówek (tu też) posypały się snopy iskier, zaś cała konstrukcja zatrzęsła się w posadach. Włączyły się czerwone lampki alarmowe oraz syreny, jednak i one szybko zamilkły.

      Jakby to powiedzieć... kruche takie są, te twoje statki i stacje kosmiczne. Rozumiem, gdyby poleciała kanonada z tych okrętów - ale jeden pocisk (nie wiadomo zresztą nawet, z czego) i taki efekt? Nawet jeśli to obiekt cywilny, jakieś opancerzenie i osłony musi mieć.

      Edit: okazało się, że dostali z EMP. Bardzo fajnie, ale weź się nad tym zastanów i pomyśl, do jakich absurdów to prowadzi - skoro ładunki EMP znacznie lepiej radzą sobie z osłonami, uzbrojeniem, i w ogóle wszystkim, co jest na statkach i stacjach zasilane, niż cały arsenał rozmaitych broni - dział laserowych, jonowych, plazmowych, czy też tych owianych tajemnicą strumieniowych (tak owianych tajemnicą, że nikt mi nie umie powiedzieć, co to właściwie jest, a i ty prochu raczej nie wymyśliłeś), to czemu one nie są podstawowym uzbrojeniem okrętów i czemu bitwy nie sprowadzają się w związku z tym do schematu "kto pierwszy strzeli z EMP i sfajczy drugiemu całą elektronikę"?

      Posiadał całkiem przestronny luk ładunkowy oraz mimo to nadal wystarczało miejsca, aby każdy z członków załogi miał własną kajutę.

      To "oraz" ani trochę w tym zdaniu nie pasuje. Burzy poprawną gramatykę.

      posiadał dwie baterie automatycznych działek plazmowych, chowanych w bokach kadłuba oraz nad silnikami miał automatyczne działko gatling

      Tu zresztą też.

      A była to iście bombowa mieszanka, śmiało można rzec, najemników.

      Narratorze, u licha. Takie zdania są po prostu koszmarne. Jakby sama jego ogólna potoczność nie przeszkadzała, to jeszcze to "śmiało można rzec" jest umieszczone jakby w złym miejscu, bo ze zdania wynika, że to nazwanie załogi Dark Huricane najemnikami jest śmiałe. A chodziło chyba autorowi o tę "bombowość".

      - Jakbyś rzygał za każdym razem kiedy wchodzimy i wychodzimy z podprzestrzeni, to też byś nie umiał się śmiać.
      - Różnica polega na tym, że ja nie rzygam - zaśmiał się Novix, wracając do swych obowiązków.

      Uwaga odnośnie kwestii czysto merytorycznej - choroby Kotixa. Tuszę mianowicie, iż mimo wszystko są we flocie, albo chociażby na kursach lotów kosmicznych, jakieś reguły odnośnie stanu zdrowotnego kandydatów. Już dziś przecież za kółkiem nie wolno sadzać daltonistów, czy też osób mających powolne niewydolności organizmu, powodujące zagrożenie w czasie jazdy. Dziwi mnie więc, że Kotixa wpuszczono tak bez szemrania na pokład, skoro jego choroba go dyskwalifikuje jako gwiezdnego pilota. Chyba, że on trafił na pokład Dark Huricane później, a wcześniej był np. żołnierzem piechoty.

      Dark Huricane mknął błękitnym tunelem, z prędkością szybszą kilkakrotnie od prędkości światła.

      Czyli i tak za wolno. Jeśli tylko od Słońca do Proximy Centauri są cztery lata świetlne drogi, to te kilka razów szybciej od światła niewiele zmienia.
      No i jeszcze "szybsza prędkość" - to jest niegramatyczne.

      Ambi Dover, pochodził z planety Danar i był ovianinem, rasą wywodzącą się z pustynnej planety Oviart.

      Jak to Kefka powiedział, Ambi raczej sam rasą nie był.

      Długie, kręcone, rude włosy tworzyły na jej plecach wodospad ognia

      Sitroooo... naprawdę, daruj sobie takie patetyczne sformułowania i zostaw je tym, którzy piszą wiersze. Albo zajmują się literaturą piękną.

      Z głowy ciekła mu gęsta, lepka, czerwona ciecz.

      A nie po prostu krew?

      Ovianin podczołgał się do pękniętego na pół okna i spojrzał na masywne sylwetki potworów, które niosły śmierć. Przycisnął twarz do zimnego szkła i czując co ma się za chwilę stać, ostatnimi myślami był przy swojej rodzinie.

      Primo - sam fakt obecności na statkach czy stacjach kosmicznych szklanych okien jest z punktu widzenia fizyka naciągany. Tam przecież jest próżnia - nie ma żadnych oporów, nie działają tam żadne siły, a zatem rozmaite pętające się tam cząsteczki, czy to gwiezdnego pyłu, czy innych śmieci, osiągają kolosalne prędkości. A to oznacza, że taka szyba zostałaby stłuczona na wiór przy pierwszej lepszej okazji.
      A jeśli jeszcze ta szyba jest pęknięta, to powinno w rzeczywistości w ogóle jej już w oknie nie być, a Romusa powinno wyssać na zewnątrz, razem z powietrzem i wszystkim, co było w środku.
      Fakt, takie okna się często w SF trafiają, ale to raczej w filmach. W książkach lepiej szukać innego rozwiązania.

      Rosły ovianin, z potężną szramą przechodzącą mu przez prawe oko, spoglądał ponurym wzrokiem na dwie sześciu ścienne kostki do gry.

      "Sześciu ścienne"? A skąd to się tu, u licha, wzięło? "Sześcienne" byłoby dużo bardziej poprawne.

      Niespodzianie potężna eksplozja rozerwała główne wrota do hangaru, gdzie tłoczyli się piraci. Syk ognia stłumił przerażone wrzaski agonii, ciskając zwęglonymi ciałami na wszystkie strony.

      Nijak sobie tego nie wyobrażam. Ani tego, żeby takiemu wybuchowi i morzu ognia towarzyszył syk, ani żeby ów syk był w stanie zagłuszyć całą wrzawę. A i ciskać to można raczej WE wszystkie strony.

      Kilka minut później siedzieli już za sterami, swej starej, wiernej łajby "Madam Lucky". Silnik zagrał słodki warkot wolności

      Pleaaase...

      Smugi dymu wydostające się z ran stacji, otulały ją mrocznym całunem. Wtem srebrzysty promień światła przeszył na wylot planetoidę-stację, niczym włócznia myśliwego przebija serce dzika. Krwawa łuna ognia trysnęła w kosmiczną otchłań, z broczących ran stacji.

      I tak w kółko. Co fragment opisowy, to jakieś przesadnie patetyczne i poetyckie sformułowania, w dodatku niekiedy kulejące pod względem gramatyki (powinno być prędzej "niczym włócznia myśliwego, przebijająca serce dzika" albo "tak jak włócznia myśliwego przebija serce dzika" - swoją drogą, skąd tu nagle takie anachronizmy, jak dziki i polowanie na nie za pomocą włóczni, w opowiadaniu SF?). Przystopuj trochę.

      Kolejny cios z działa strumieniowego rozszarpał stację na kawałki.

      Cios to się nijak ma do trafienia bronią dystansową.


      Jeśli tylko pojawi się jakakolwiek odpowiedź, będę to ciągnął. A co! :evil:
      Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników naraz, to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.
      Terry Pratchett

      Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
      Stanisław Lem

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Der_SpeeDer ().

    • Wow, stary, skoro podejmujesz się ponownego przeczytania Piekła i wytknięciu wszystkich najmniejszych błędów... to znaczy tylko, że masz dużo czasu i mógłbyś napisać nową część swojego opowiadania, albo chociaż przedstawić nam tą swoją encyklopedię :D.
      Mówię to, bo generalnie straciłem już wiarę w Sitro - do trzech razy sztuka. Jeżeli wróci, to wróci, ale nie ma sensu podbijać tego tematu.
      Aha, radzę ci, żebyś nie wymieniał parokrotnie tego samego błędu, jeśli powtarza się za często, bo trochę nudno się wtedy czyta.
    • Nie, na pisanie dalszej części opowiadania nie mam czasu. Do tego trzeba mieć kilka wolnych godzin na jeden dzień, tymczasem mnie wciąż się nie skończyła sesja i przez większość dnia siedzę przy skryptach. Do przeczytania małego fragmentu cudzego tekstu i powrzucania swoich złośliwości, wystarczy góra pół godziny.

      No i ta encyklopedia - po kiego grzyba mam to tutaj wklejać? Kto to będzie czytał? Już prędzej tam takie coś do internetu, jeżeli jakiś blog sobie założę, na wzór tego, jaki ma Sitro.

      A ty sam czepiałeś się w kółko tego samego błędu niejeden raz - patosu, znaczy się.




      SYSTEM PLANETARNY SOLARIS
      ZIEMIA

      W sali obrad (no kurde, jak ma być przecinek, to nie ma, a jak są niepotrzebne, to wciskasz, gdzie popadnie - jakbyś celowo chciał zrobić korektorom na złość) Międzygalaktycznego Kongresu Gwiezdnego,

      Psiakrew. Mało, że wszyscy z naszej kultury muszą zapożyczać. Nawet centrum międzygalaktycznej cywilizacji i jądro sojuszu siedemnastu ras, to musi być Ziemia. No, litości.

      Ktoś dokonał pięciu (nie, tu akurat przecinka nie ma) skoordynowanych ataków na pograniczach naszych systemów, w jego północnej części.

      Matko jedyna, a tak właściwie to gdzie jest północ, czy jakikolwiek inny kierunek świata, jeśli tu mówimy o "nawigowaniu" w kosmosie? Nie, to po prostu jeden wielki bezsens z tym mówieniem o systemach północnych, czy jakichkolwiek innych.
      Co prawda precedensy były (Dragonball Z), ale to też brednie.

      Nie wspomnę o tym, że w tym zdaniu jest dość wyraźny błąd językowy. Skąd to "jego" tu się wzięło, skoro była mowa w poprzednim zdaniu o "pograniczach" i "systemach"?

      - Jeśli dobrze rozumiem, sugeruje pan, że to jakaś obca nam, inteligentna rasa, stoi za tymi atakami - powiedział wysoki jaszczur, ubrany w ozdobne szaty kongresmana. - Pan wybaczy, admirale, ale to śmieszne.

      W sytuacji, kiedy przenieśliśmy się w czasy, kiedy to dosłownie każdy w swoim życiu widział obcego, przypuszczenia o istnieniu jeszcze jednej rasy, oprócz tych siedemnastu już odkrytych, zdecydowanie, kategorycznie, ani trochę nie jest śmieszne. Odnoszę wrażenie, że tak na siłę wcisnąłeś tu ten sceptycyzm, żeby podbudować suspens przy wypowiedziach Odariona.

      - Tak, Gambler i jego Astra-pięć. Jedyny rejon niedostępny dla władz. Nawet Federalni boją się tam zapuszczać.

      Kolejna uwaga odnośnie sprawy merytorycznej - bazy Gamblera (swoją drogą, dlaczego nie uznałeś tego nazwiska za robocze, i dotąd go nie zmieniłeś, chociaż ktoś może ci za nie wytoczyć proces, jeżeli książka się pojawi?). Skoro wiadomo, co to za jedni, i wiadomo, gdzie się gnieżdżą, to dlaczego jeszcze nigdy nikt nie wpadł na genialny pomysł, żeby zebrać do kupy kilkaset krążowników z niszczycielami, i spalić Astrę-pięć do szczętu? Jakim cudem egzystuje sobie taki ośrodek czarnorynkowy, nielegalny, z którego wyprowadzane są ataki na floty wszystkich istniejących gwiezdnych imperiów, i nikt z tym nic nie robi? Byłoby to zrozumiałe, gdyby lokalizacja kryjówki Gamblera NIE była znana. Ale jest. Więc CO powstrzymało przez te wszystkie lata siedemnaście imperiów od obrócenia jej w pył? Na pewno nie siła militarna piratów, bo przez większość czasu ukazujesz ich jako tchórzy nieprzystosowanych do zorganizowanej walki, wyposażonych wyłącznie w lekkie okręty, w dodatku będące w kiepskim stanie (obowiązkowe są u ciebie wzmianki o rdzy, czy innych tego typu upiększeniach).

      - Znam Alana - odparł Wilhelm, lekko się uśmiechając pod nosem.

      A gdzie indziej mógł się uśmiechnąć? Na czole? "Pod nosem" jest tu dziwne i niepotrzebne.

      - Typowy przykład materialistycznego samca. Tylko forsa i sex wam w głowie.

      To po polsku w końcu piszesz to opowiadanie, czy po angielsku?

      - Nie ma co ukrywać, że sytuacja jest trudna - mówił jak zawsze spokojnym, matowym tonem.

      Ten "matowy" to tu chyba nijak pasuje.

      Poza tym nagraniem, co nam pokazał admirał,

      Jak już, to "KTÓRE nam pokazał admirał"... a, pal licho. Za dużo tu tego typu błędów, żebym każdy wytykał. Sitro, ty nie polegaj wyłącznie na korekcie, rób tak, żeby ten tekst nie wyglądał niechlujnie.

      Reasumując, daję nam siedemdziesiąt procent szans, że wyjdziemy z tego niezauważeni.

      Właściwie to jak oni obliczają te procenty? Do tego poświęcając obliczeniom parę sekund, rzuciwszy wcześniej garść lakonicznych informacji? Kewl to może i one brzmią, ale są z drugiej strony, jakby nie patrzeć, bez sensu trochę.

      Na twarzach wszystkich pojawił się wredny uśmiech.

      Scalili się, czy jak?
      Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników naraz, to osoby z zaburzeniami własnej osobowości.
      Terry Pratchett

      Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
      Stanisław Lem

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Der_SpeeDer ().

    • Jestem, jestem, ale mam bardzo ograniczony czas bo studiuje i mam praktyki zawodowe na Wp.pl a mi zależy na pracy redaktora filmowego więc muszę się na nich wyśmienicie spisać. Po drugie dotarło do mnie, że "Piekło kosmosu" przeszło już tyle poprawek i wznowień, że mało kto pamięta oryginał. Gdy skończę już tak na tip top opowieść, to wrzucę ją od razu cała hurtem na mojego bloga na WP, na którym są recenzje filmów/książek/gier/artykuły itp. Będzie wtedy osobny dział i na trzy tygodnie zamieszczę tam całość. Po czym jeśli do tego czasu wydawca ze mnie nie zrezygnuje (a póki co tego nie zrobił -> labiryntus.pl/pk.php ) to przed publikacją, skasuję tekst z bloga.

      Na razie staram się wyłapać błędy, poprawić mowę postaci pod katem ras, dodać to i owo oraz wyjaśnić w fabule kilka elementów (zwłaszcza dotyczących Niszczycieli). Jeśli idzie o interpunkcję to podkreślałem to tony razy, ale przypomnę się - nie panuję nad tym. Nigdy nie umiałem poprawnie pisać przecinków, spójników itd. nie wiem czemu, walczę z tym od zerówki, nauczyciele też z tym u mnie walczyli z mikrym rezultatem. Zawsze miałem na języku polskim, pod swymi pracami tekst że piękna opowieść/wypracowanie, ale z masą błędów interpunkcyjnych i powtórzeń. Dla jednych to niedbalstwo, jednak ja po prostu tego nie widzę/pomijam/nie zauważam. Nie wiem czemu tak jest. Bardzo dużo czytam książek i bardzo dużo piszę, a dalej mam z tym gigantyczny problem.

      SpeeDer - jestem ZA abyś wytykał mi te błędy, chętnie to poczytam i uwzględnię. Choć od razu zaznaczę ze nie ze wszystkimi twoimi "błędami" się zgadzam. Przykład pisanie liczb cyframi u narratora występuje, spotykałem się z tym często u pisarzy pokroju Higginsa czy McLeana. dalej określenie tak na oko wymiarów okrętu, jest łątwe. Mój ojciec jest stoczniowcem i choćy to potrafi patrząc z daleka an tankowiec i od razu szacuje ile mierzy czy jaką ma przypuszczalnie wyporność. To tak z grubsza. Jednak pisz dalej, wytykaj ja chętnie przeczytam.

      Gdy skończę i wrzucę tekst na bloga będzie tu info. Tak samo dam info jak dostanę (chyba za jakieś dwa-trzy tygodnie) okładkę, tę właściwą, od koleżanki. Też tu zapodam obrazek. Jest dużo lepsza niż ta pierwsza, która póki co widnieje na stronie wydawnictwa.

      Aha, Maras dzięki za wypowiedź, dotyczącą przekleństw w książkach i porównanie :)

      Narzuciłem sobie sam odgórnie termin ukończenia prac ostatecznych nad "Piekłem kosmosu" ale nie chcę go zdradzać, bo wtedy znów się go nie będę trzymał. To z braku czasu, to z lenistwa, to znów z innego powodu. Poniżej zapodam tylko najważniejsze kwestie jakie chce poprawić w książce.
      - Wykształcenie większego zróżnicowania kulturowego ras
      - Więcej szczegółowych informacji o rasie Niszczycieli (w drugiej połowie książki)
      - Poprawienie językowe

      P.S. Ów patetyzm i "poetyckie" sformułowania zostawię z JEDNEJ PROSTEJ przyczyny. Nie tylko faceci czytają takie książki. Kobiety również czytają literaturę S-F a wielu osobom nie przeszkadza ów "poetycki" opis, a nawet poprawia humor. Nie pisze tylko dla grupki ludzi, a staram się trafić w szerszy krąg, poza tym naprawdę sam lubię taki styl. Ma w sobie on coś więcej niż tylko suche sceny. Więc tej materii się nie czepiać, bo wiadomo, każdy ma swój gust :P

      P.P.S. Gambler to ksywa kumpla z serwisu fantasyworld.pl który niejako występuje w tej opowieści. W końcu nie zamierzałem nigdy nawet próbować wysłać "Piekła kosmosu" do wydawnictwa, to że wydawca to zauważył i przeczytał to czysty przypadek. Pisałem to dla kumpli z owego serwisu i sojuszu Ogame na uni 11 (Unia galaktycznych mieczy, potem sojusz Andariel). "Piekło kosmosu" na tym forum tez pojawiło się z przypadku, bo wysłąłęm fragment na konkurs opowiadań i zająłem w nim czwarte miejsce (zabrakło bodaj jednego punktu do miejsca trzeciego). Po czym poproszono mnie abym dał całość i tak jakoś się to zaczęło. Teraz wiem że muszę to zmienić jak i kilka innych nazwisk, a to sporo pracy, więc raczej zajmie mi to dużo czasu.
      Uniwersum Andromeda -> Vermin
      Znany też jako Pająk Vermin Drake
      vermin.bloog.pl/ - tu są moje recenzje filmów/gier/książek i nie tylko :) Zapraszam do czytania i komentowania.

      Post był edytowany 2 razy, ostatnio przez Sitro ().

    • O hai Sitro, widać że masowa krytyka Speedera jednak przyniosła efekt i teraz mi głupio :|. Dobrze, że się o nic nie założyłem.

      To ja, dla odmiany, pobawię się w obrońcę.

      Der_SpeeDer napisał(a):

      Matko jedyna, a tak właściwie to gdzie jest północ, czy jakikolwiek inny kierunek świata, jeśli tu mówimy o "nawigowaniu" w kosmosie?
      W sumie jest to możliwe, a nawet niegłupie. Północy jako takiej nie ma, ale można wziąć arbitralnie jeden kierunek względem galaktyki i powiedzieć "o, tam jest północ". Poświęca się tu trójwymiarowość przestrzeni (choć w dużej skali, to galaktyka spiralna dosyć płaska jest), faktem też jest, że w jako takiej nawigacji statkiem się nie przydaje, ale już na przykład przy opisie mapy całej galaktyki pozwala łatwiej wyrazić, co jest gdzie względem czego.

      swoją drogą, dlaczego nie uznałeś tego nazwiska za robocze, i dotąd go nie zmieniłeś, chociaż ktoś może ci za nie wytoczyć proces, jeżeli książka się pojawi?
      Jakim cudem można komuś wytoczyć proces za użycie w powieści słowa "hazardzista"?

      A gdzie indziej mógł się uśmiechnąć? Na czole? "Pod nosem" jest tu dziwne i niepotrzebne.
      A moim zdaniem "uśmiech pod nosem" określa specyficzny, złośliwy sposób uśmiechania się. Może tylko dlatego, że kojarzy mi się ze "śmianiem się pod nosem", ale nie wydało mi się to dziwne.

      Jak już, to "KTÓRE nam pokazał admirał"
      Generalnie, postacie są zwolnione z przestrzegania zasad poprawnego języka. No chyba, że to kwestia narratora, ale nie wygląda.

      Sitro napisał(a):

      - Poprawienie językowe
      Poprawność tego sformułowania nie napawa mnie optymizmem :quasi:.

      Ów patetyzm i "poetyckie" sformułowania zostawię z JEDNEJ PROSTEJ przyczyny. Nie tylko faceci czytają takie książki. Kobiety również czytają literaturę S-F a wielu osobom nie przeszkadza ów "poetycki" opis, a nawet poprawia humor.
      Z jakiej próbki populacji masz wyniki? Problem nie polega na tym, że te sformułowania są podniosłe, tylko na tym, że są wysilone i... wybitnie niepoetyckie, wbrew pozorom. Pulsujące oczy, roboty ociekające tkaniną, młoty wygrywające partie (szachowe?), nieskończona masakra... purpurowa proza, ot co.