Akcja, w odróżnieniu od wcześniejszych moich starć, planowana. Plan może nie powstawał długo, ale mimo wszystko nie był to skan -> lot -> bum, do którego przyzwyczaiłem. Zauważyłem flotę Cichego podczas standardowego skanowania uni i zastanowiły mnie dwa fakty. Pierwszy to fakt posiadania w składzie floty pojedynczego statku kolonizacyjnego, drugi to wielkość floty, której efesowanie między galaktykami może nie było jakieś horrendalnie drogie, ale jednak znacząco kosztowne. Poza tym w układzie były cztery moony obrońcy i jeden sojusznika. Poza Kirczakiem ewentualni agresorzy mieli dość daleko, Lemur i ja około 150 układów, Gacha galaktykę. Stwierdziłem więc, że efes idzie najprawdopodobniej w układzie. Popatrzyłem jeszcze chwilę na agresora, świecił się z niewielkimi przerwami, poza tym w układzie świecił się też thomaseq, lot przez te 150 US był bardzo drogi, bardzo długi i nie mogłem dodać gwiazd.

Zdecydowałem się więc puścić kolona w układ na chwilę po 3 i poprosiłem Kirczaka o pomoc w lepieniu moona. Chwilę po 3 opuściłem lotną planetę, która do tej pory wisiała koło mojego bunkra i zasiedliłem się tuż przy obrońcy. Transport sondami na planetę i pierwsza niespodzianka w postaci możliwości kupienia skracaczy w sklepie. Szybkie postawienie stoczni i LM, moon za drugim podejściem, transport surowców na księżyc, stacje, fabryki, teleporter, falanga, skrócenie. Generalnie koło 100 k antymaterii poszło i nie było odwrotu

Zamierzałem na początku zniszczyć wszystkie cztery moony obrońcy, puściłem więc 4 fale x 5 niszczeń x 10 gwiazd i zastanawiałem się czy ośmiotysięczniki padną. Druga niespodzianka, bo pomimo 17-26 % na zniszczenie moona i około 45-50 % na zniszczenie gwiazd, w ciągu czterech ataków padły trzy moony i dwa razy po 10 gęsi. Prawdopodobieństwo było po mojej stronie tej nocy

Po zniszczeniu trzeciego księżyca zauważyłem na falandze flotę obrońcy wracającą z misji kolonizuj, tuż przed 12. Jako że moony spadły przed 6, obrońcy mieli dość czasu, żeby sprowadzić do układu pół uni z gęsiami włącznie, toteż się trochę zabezpieczyłem, prosząc sojuszników o pozostanie w gotowości możliwie najbliżej akcji. Jak się później okazało, niepotrzebnie liczyłem czarne scenariusze z Gachą, ZEMSTĄ, thomasqiem i Harknessem w składzie, bo obrońcy bronić chciał wyłącznie thomaseq, którego flota spowodowałaby remis, ale jednocześnie znacznie podniosłaby mój zysk, toteż nie poleciał - moim zdaniem bardzo dobry, strategiczny wybór.

Chciałem tą akcję wykończyć na tip-top z wlotem w tej samej sekundzie, z opóźnieniem i synchronizacją recków, ale albo ręka zadrżała, albo lagi się zdarzyły, bo najpierw przestrzeliłem o sekundę, później reckami przestrzeliłem o sekundę, później opóźnienie przestrzeliłem o dwie sekundy. Szczęście sprzyjało do końca, obrońca nie podjął się wyzwania podniesienia floty z planety w trzy sekundy, lag po starciu wyniósł około dwie sekundy, recki zebrały, co miały zebrać.

Jest to mój rekord solo i pierwszy udany moonkilling, a zawsze chciałem taką akcję zrobić, stąd dość dokładny opis do ST.

Przed wlotem zauważyłem zmiany w nazwach planet, mogące świadczyć o zamiarze skończenia gry, chwilę później odezwał się obrońca, gratulując akcji. Bardzo przyjemna rozmowa, mam nadzieję Cichy, że nie skończysz, tylko zmienisz nieco strategię. W razie czego pisz, chętnie doradzę/pomogę.

Pod (a właściwie nad) starciem chciałbym podziękować @Kirczak za moona, obietnicę pomocy w przypadku obrony/kontry oraz za nocną pogaduchę przy moonkillingu. Nie ukrywam, że Twoje ostatnie popisy na januszk i Planetoo trochę mnie zmotywowały do lotu, bo tak normalnie lubię spać po 3 nad ranem

Dedykacje standardowo dla ISS, Black Mo, całego Xanthusa i Bellatrix, @Neferet oraz wszystkich ludzi dobrej woli.