Dawno temu poprzenosiłem planety w celu spakowania Olika który wtedy grał na tym koncie ale ubiegł mnie PCMF. Potem konto dostał Matrix i nastukał na nim całkiem apetyczną flotę więc zaczęły się kolejne próby. Najpierw spontaniczne - ruszałem jak tylko pojawiały się minutki jednak skutkowało to tylko przepalonym dexem. Następnie, wiedząc gdzie i jakie robi FSy próbowałem w nocy niszczyć moony, no i się zaczęło...

Wyobraźcie sobie, że on chyba przez 2 tygodnie z rzędu, logował co 4h (bo tyle leciały moje GSy) nawet w środku nocy i dzielnie bronił swoich moonów odbijając moje GSy. Kilka razy straciłem po 10-20 ale zdarzyło się też tak, że przysnąłem i zniszczył wszystkie 6 fal. Raz próbowałem się wstrzelić w to okno pomiędzy logowaniami z lotką i prawie się udało, zabrakło mi wtedy 30 min. Dodatkowo oprócz systematycznych logowań podzielił flotę i jej główną część zaczął puszczać w innych układach więc musiałem każdego dnia obserwować aktywności na moonach. Nie mogłem skanować bo gdy znalazłem jego flotę to zmieniał układ. Tak, dalej latał na kolonizuj ale trzeba przyznać że utrudnił przy tym mi maksymalnie robotę.

Na początku tego tygodnia zauważyłem że Matrix staje się offline już po południu więc kolejnego dnia wysłałem o tej porze GSy w kierunku moona na którym zawsze FSował lżejszą flotę. Nie byłem pewny gdzie posłał resztę, w dodatku chciałem zobaczyć czy znowu nie zaloguje po 4h - nie zalogował a po rozwaleniu moona zobaczyłem godzinę na którą był FS zrobiony i widziałem, że teraz mam już 8h okno. Flotę oczywiście sprzątnąłem (starcie dokładam gratis) i zarywając kolejną nockę obserwowałem pozostałe moony.

Po straceniu części floty Matrix wrzucił urlop na 2 dni. Wiedziałem gdzie jest reszta wiec jak tylko go zdjął, poczekałem znowu do wieczora i licząc na kolejne okno 8h posłałem GSy. Stwierdziłem że spróbuje bez lotki, najwyżej spalę więcej dexu lecąc przez ponad 50 układów. GSy leciały 6h więc w tym czasie skoczyłem na 2 treningi i na miasto mając przeczucie, że tym razem się już uda. Wróciłem godzinę przed wlotem, chwilę przed pojawiły się akty i Matrix musiał zalogować. Pojawiła się obrona na moonie ale tylko symboliczna - moon padł za 1 strzałem i w końcu zobaczyłem na fali bojową flotę wracającą z FSa.

Po strąceniu moona obok zaświecił się jeszcze Gniotas i pomyślałem że może poleci bronić więc nawet nie przeliczając, puściłem całą flotę, wszystkie recki z myślą "nie zawracam, najwyżej się nie wyzbieram w całości, ta flota musi paść..."

Podsumowując krótko ten elaborat:
- To ST kosztowało mnie wiele czasu, nerwów, zarwanych nocek, akcji których tu nie wymienię bo już ich nawet nie pamiętam.
- Matrix: chapeau bas za próbę obrony konta, naprawdę nie spodziewałem się aż takiego oporu, mogłeś co prawda latać na stację ale wtedy też byłbyś do odstrzelenia nie oszukujmy się, każdego da się trafić. Szacunek, że podjąłeś walkę i nie zacząłeś UFSować. Życzę SZO, dużo nie spadłeś.