Po ostatniej, drobnej wpadce wypadałoby się odkuć. Jako że zrobiłem już 41k% i 64k% (wspólnie) a stara zasada siłowni mówi: "mniej dołożyć nie wypada" to dzisiaj prawie udało się przebić "stówkę".

Historia starcia nie jest jednak wybitna - dopisało mi sporo szczęścia. O ile obserwowałem Leniwego już też jakiś czas to zawsze flotę widywałem w 5 gali i myślałem że tam też robi FSy będąc dodatkowo ubezpieczany przez spory bunkier. Wczoraj wieczorem skanowałem falangą wszystko co mam w zasięgu a tu nagle w moim układzie na 4 gali widzę całą flotę tego pana lecącą na 10h stacjonuj na planetę Opcje były dwie: albo pomyłka albo specjalne wystawienie się na wyklikanie zawrotki i pułapka. Obstawiałem to pierwsze ale i wtedy brałem pod uwagę możliwość odebrania FSa i późniejszej próby obrony więc dla pewności puściłem na noc GSy by rozwaliły startowego moona.

Wstałem o 6 rano, (ponad 2h przed wlotem) bo mnie Kicki postraszył wcześniejszą zawrotką - moon padł, wszędzie cisza. Odpaliłem drugi monitor i zacząłem obserwację matki czekając na zalogowanie się Leniwego, jednocześnie co jakiś czas zerkałem na pobliskiego moona pewnego znanego szabrownika złomu (na szczęście chyba go wtedy nie było). Drugą ręką trzymałem za pysk kota żeby nie obudził mojej piękniejszej połówki o 6 rano w niedzielę...

Mijały minuty, puściłem atak, puściłem recki i czekałem. Jakieś 10 minut przed wlotem zacząłem wierzyć że szczęście się do mnie uśmiechnęło i FS nie zostanie odebrany - tak też się ostatecznie stało i dzięki temu udało się zrobić moje pierwsze top 1 solo . Obrońca nic nie napisał ale U nie wrzucił więc życzę SZO.




PS. Tak, tym razem bez wtopy: