- Uciekaj…z trudem wycedził Gert, czuł jak lewe ramie drętwieje mu z bólu.
Obaj zatrzymali konie tuż za wąskim , drewnianym mostkiem spinającym dwa brzegi wartkiego strumienia. Xant zawrócił w miejscu, srebrny blask księżyca padł na jego twarz gdy spojrzał w oczy przyjaciela. Obaj dobrze widzieli co powinni teraz zrobić, ale Gert wolał powiedzieć to głośno, może by zdławić wyrzuty sumienia towarzysza…
- Mój koń, jest ranny…. ja również, nie zdołam jechać wystarczająco szybko, musisz uciekać, widziałeś to co ja, zawieź tą informację prosto do Lorda….
-Wiem co jest naszą powinnością, przede wszystkim wierność Lordowi, ale…w głosie Xanta pojawiła się nutka wahania a może lęku …
- Tylko my dwaj wiemy skąd nadciągają Barbarzyńcy, od tej informacji zależą losy Imperium, musisz to zrobić….musimy, Gert zsuną się z siodła sycząc z bólu, po chwili koń wydał z siebie ciche rżenie gdy jego pan jednym szarpnięciem odpiął siodło i zrzucił je na ziemie.
- Nie trać więcej czasu Xant ... zaraz tu będą, zatrzymam ich tak długo jak zdołam….
Ich spojrzenia spotkały się, pełne determinacji i uporu, stali w ciszy przez kilka długich sekund….obaj wiedzieli, że powiedziano już wszystko, w bladym blasku księżyca na ich twarzach pojawiły się uśmiechy, uśmiechy przyjaciół wspominających wspólnie przeżyte chwile…
- Żegnaj Gert! Xant zatoczył krąg w miejscu, spojrzał jeszcze raz na towarzysza, po czym spiął konia i ruszył galopem nie odwracając się już za siebie…
Gert został sam. Pomyślał o tym co za chwile się stanie i przeklął w duszy Barbarzyńcę którego strzała zraniła jego ramię, ból stawał się nieznośny, z ulgą odrzucił trzymaną w lewej dłoni lekką tarczę, nie będzie już potrzebna, z drugiego brzegu strumienia dotarły do niego pierwsze odgłosy pościgu. Odpędził zranionego rumaka, darując mu w myślach wolność, po czym wszedł na środek mostu i z cichym, metalicznym szmerem wyjął błyszczące od blasków nocy ostrze miecza.
-No chodźcie sukinsyny, tutaj jestem!
Z gęstej ciemności na brzegu mostu wyłonili się dwaj pierwsi Barbarzyńcy….


Xant zdołał dostarczyć informację na czas, znając dokładne miejsce ataku Barbarzyńców, Lord nie wahał się ani chwili, jego wojska natychmiast ruszyły, wspierając obrońców niewielkiego obozu, druzgocząc zaskoczonych przeciwników, zwycięstwo znowu należało do Imperium, gdyż jego siła tkwi w czynach i odwadze takich ludzi jak Gert…


Kulisy akcji to lot agresora bez jakiegokolwiek pilnowania czegokolwiek.
Na pocieszenie zebrał jakieś 14kk metalu.
Pozdrowienia dla sojuszników.