Holograficzny Wszechświat

    • Holograficzny Wszechświat




      "What is "real"? How do you define "real"? If you’re talking
      about what you can feel, what you can smell, what you can taste
      and see, then real is simply electrical signals interpreted by your brain."




      Temat modny, gratka dla żonglujących polemiką jajogłowych. Dlaczego rzeczy o takim kalibrze zostają tylko w przestrzeni teorii? Czy nie można w prosty sposób wytłumaczyć dlaczego wszystko co istnieje jest bezwymiarową manifestacją wibracji? Pewnie każdy kto choć raz gapił się w gwiazdy, zadał sobie pytanie co jest poza granicą wszechświata, a tylko głupcy twierdzą, że poznali odpowiedź.

      Na przestrzeni ostatnich lat udało mi się postawić znak równości między zerem a jedynką, podczas próby zrozumienia tego zagadnienia. Z pomocą przyszła tak zwana święta geometria, patterny w naturze, oraz siedem praw hermetyzmu (filmik prezentujący kilka fenomenów, oraz link do literatury poniżej). Na temat pól toroidalnych, morfogenetycznych, fraktali i innych terminologii fachowych, z wiadomych przyczyn nie będę teraz poruszał. No i wystarczyło parę razy, przypadkiem połączyć we wspólny mianownik wyobraźni kilka spraw z dziedziny fizyki, chemii, ontologii antycznej, czy alegorii kina sci-fi.

      Osobiście uważam, że wszystko jest immanentne i zawiera się w informacji. Jestem pewien, że każdy proces fizyczny jest algorytmem. Dla bardziej złożonych zjawisk, w różnych kulturach, na przestrzeni dziejów przypisuje się dane archetypy, albo egregory. Tolkien nazywał je Ainurami, rodzimowierni Słowianie, Aztekowie i inne cywilizacje po prostu bogami. Moc kreacji materii świetnie ukazują takie produkcje jak właśnie Matrix, Autostopem przez Galaktykę, czy A.I. - sztuczna inteligencja, a alegorię jej projekcji Avatar, Surogaci, albo John Carter.

      Każde jabłko posiada pięć komór na nasiona, każdy ogórek osiem. Proporcje w ludzkim ciele, czy nawet kąty zjawiska precesji naszej planety - wszystko ma swoje, wręcz magiczne oblicze. Każdy atom danego pierwiastka posiada stałe wibracje, każdy związek chemiczny identyczną strukturę molekularną. Wszystko co nazywamy materią nieożywioną zachowuje stałe cechy, na najniższych znanych nam poziomach mikrokosmicznych. Zmienia się tylko obraz wszechświata i to nazywamy ewolucją.

      Kolejnym ciekawym aspektem jest nieco inne spojrzenie na prawo dźwigni Archimedesa: Dajcie mi stały punkt, a poruszę Ziemię. Nie zamierzam niczego przeinaczać, ale posiłkować się tą regułą w zobrazowaniu tego, co by było gdyby taki punkt zaistniał. Sądzę, że cały Wszechświat uległby anihilacji, ale to przerasta moje wyobrażenie, więc uzupełnię tę rozkminę prostym, równie sympatycznym Panta rhei!

      Człowiek w swojej zarozumiałości próbuje przypisać wszelkiemu zjawisku jakieś znaczenie. Nazwać je, zmierzyć, dotknąć, skatalogować. Próbuje określić kiedy coś ma początek i kiedy coś ma koniec. To bardzo naiwne, gdyż nie da się wszystkiego zrozumieć. Ten wniosek dał mi do zrozumienia, że cała rzeczywistość jest perpetuum mobile. Mechanizmem, którego nie da się obejrzeć z zewnątrz, gdy jest się w środku. Osobiście wyznaję ewolucjonizm duchowy i sądzę, że tylko zdolność akceptacji takiej abstrakcji pomaga zrozumieć więcej, niż tłumaczy patos akademickich paradygmatów, czy religijne dogmaty. Ktoś nazwie to agnostycyzmem, ale ja wolę określenie poseł niezrzeszony.

      Jak na to wszystko spojrzeć obiektywnie? Nie da się przecież na siłę wcisnąć każdej głowie jak to jest naprawdę. Każda teoria ma swoich zwolenników i przeciwników. Dla mnie osobiście najbardziej oportunistycznym procesem pogodzenia wszelkich sporów w fundamentalnych tematach jest szukanie wspólnych cech we wszystkich źródłach etnicznych, eksperymentując abstrakcją wyobraźni, oraz kotwicząc się prawami matematyki - królowej nauk.

      Chciałbym aby ten temat poruszył wyobraźnię i z kulturą dyskusji był wątkiem do burzy mózgów, oraz ciekawej wymiany poglądów.

      Kybalion.pdf
      Oddam konto na forum