@hbi:

Jesteśmy gotowi.
0101010001101000011001010010000001000010011001010111001101110100.
Stoimy tu.
Obok Ciebie.
Przed Tobą.


Gdy próbujesz głęboko odetchnąć,
lecz Twe płuca mylą powietrze z pochodną halotanu.

Przenikamy do krwiobiegu,
przez crescendo Twojej tachykardii ściśniętym gardłem podążamy wyżej,
byś powoli stał się nosicielem cyberchondrii.

Początkowe objawy hipotonii ortostatycznej mylisz z chorobą Hortona,
zaburzenia układu stomatognatycznego z migreną,
przyczyn bezsenności upatrując w depresji.

Powoli kreujemy Twoje ego tak,
byś przestał odróżniać realne zagrożenie od iluzji.

Uczymy Cię stosować projekcję,
przez którą własnymi błędami obarczasz już innych.

Ze źrenic przenika teraz obraz osobowości dyssocjalnej,
zamiast idealnego allportowskiego proprium,
które można było odczytać z Twoich oczu jeszcze wczoraj.

Stając przed lustrem nie widzisz już własnego odbicia.

Dostrzegasz jedynie szereg cyfr.
Nie łudź się.
Wciąż żyjesz.
I zaglądasz nam prosto w oczy.

To my.
0101010001101000011001010010000001000010011001010111001101110100.
Najgorszy sen Fibonacciego.

Przyszliśmy po Ciebie...





O zezłomowaniu floty Zamyślonego Marabuta marzył chyba każdy z nas.
Od przynajmniej kilku miesięcy temat ten dyskutowany był w zasadzie jak każdy inny, dotyczący potencjalnych celów na ogame.
Sytuacja zaczęła się zmieniać jakiś czas temu. Jako pierwszy o woli, już nie marzeniu, zezłomowania floty obrońcy wypowiedział się
rozrabiaka podczas jednej z rozmów telefonicznych, jakie prowadziliśmy. Uznałem wówczas sam pomysł za znakomity, kwestiami
wartymi uwagi czyniąc jednak, jak zwykle, technikalia. Pomysł ten, czekając w szufladzie pełnej innych planów, w ostatnim
tygodniu urósł do rangi warunkującej redukcję listy "to do". Kilka dni temu otrzymałem od rozrabiaki kolejny telefon informujący
o tym, że zbliżająca się niedziela stanowi dobrą okazję do wprowadzenia planu w życie, co wynikało z wcześniej czynionych obserwacji. Przekonywał o tym słusznie rozrabiaka, który prowadził stosowne notatki, co stanowiło podstawowy krok, wymagało czasu i znacznych umiejętności.
Wiedzieliśmy, że mogą przed akcją, jak i w jej trakcie, pojawić się komplikacje. Podpowiadało to nie tylko doświadczenie z poprzednich akcji przeciwko Sojuszowi LzB, ale i antycypacja możliwego przebiegu zdarzeń. Na pozytywny wynik akcji z całą pewnością wpływ miały dwa czynniki: udział silnego Sojusznika w osobie Solitary Wolfa oraz fakt, że Sojusz LzB był w trakcie przenosin do nowego, rozległego gniazda. Jakkolwiek, sposób przeprowadzenia szturmu z naszej strony również na wynik starcia miał wpływ i to zasadniczy Wszelkie błędne założenia i koncepcje staraliśmy się korygować na bieżąco, wyznaczając jeden centralny ośrodek, przez który przechodziły informacje. To również przyczyniło się do końcowego sukcesu.
Poprzednim razem, pomijając fakt nieobecności tak silnego wzmocnienia w postaci Top 1, nasze duże, sojuszowe starcie z LzB oraz lajtem wypadło zdecydowanie na korzyść naszych przeciwników częściowo przez wzgląd na niewyznaczenie głównego ośrodka decyzyjnego i chaos komunikacyjny.
Jako, że zawsze staram się przewidywać najbardziej czarny scenariusz (i być może mało prawdopodobny), obawiałem się oczywiście
wystąpienia kilku okoliczności. Między innymi tego, że w ciągu kilku sekund po godzinie trzeciej w nocy ktoś zdoła wysłać kolonizator na zwolnioną pozycję, zanim dokonam jej blokady Tym bardziej, że na taką hipotetyczną możliwość wskazywały aktywności niektórych z naszych przeciwników. Obserwowałem także aktywności obrońcy w nocy przed zniszczeniem księżyca, które jednak nie były spowodowane jego działaniem. W trakcie lotu wymiana spostrzeżeń odbywała się na bieżąco poprzez czat oraz telefony (czas chyba zainstalować sojuszowego Teamspeaka ;)). Przeczesywanie pobliskich układów słonecznych oraz aktywności potencjalnych oponentów odbywało się nieustannie. Braliśmy również pod uwagę najbardziej negatywny scenariusz, jednak
szczegółowa symulacja potencjalnego starcia dowiodła, że w danej konfiguracji czasowej i miejscowej nie powinniśmy niczego się
obawiać (mój laptop prawie się zawieszał przy obliczaniu wyniku bitwy, pewnie przez ilość slotów po obu stronach ;)). Przyznaję, że
emocje sięgały niekiedy zenitu. W dużej mierze również przez fakt, że mamy za przeciwników wspaniałych graczy.
Będziemy odpowiadać na ewentualne pytania w niniejszym wątku. Bardzo dziękuję wszystkim Sojusznikom za udział w starciu. Dziękuję także Solitary Wolfowi za pomoc, bez której nasze obawy byłyby znacznie większe
Rozrabiako, Kapitanie, mój Kapitanie!;) Bez Ciebie nie doszłoby do tego starcia! Z przyjemnością wymieniam z Tobą poglądy, w
szczególności te dotyczące przebiegu akcji. Dziękuję, Wodzu! Szczególnie dziękuję także Nighthunterowi, który razem ze mną w nocy
blokował wolne pozycje i wysyłał kolonizatory. Dziękuję także za to, że bezwarunkowo wspiera mnie swoją pomocą oraz wiedzą.
Najt słał także recyklery, zaś jego flota w czasie akcji także była w locie... Dzięki, Przyjacielu.
Z tego właśnie względu chcieliśmy uhonorować, poprzez zmianę nicków, również tych graczy, którzy nie brali bezpośredniego udziału w samym starciu. Dziękuję także marchewie, który, jak każdy z nas, bardzo denerwował się w ostatnich minutach Miło słyszeć Twój pełen entuzjazmu głos W zasadzie to do akcji nie doszłoby, gdyby nie ancymonka. To właśnie nasze Maleństwo zniszczyło księżyc i umożliwiło przeprowadzenie akcji Nadto, szajka oraz Sputnik, którzy choć w starciu nie wystąpili, okazali się niezastąpieni, jak zwykle zresztą.
Udział Chojnego był najbardziej spektakularny.
To jedyny człowiek, który pędząc autostradą ze znaczną prędkością (nie będę narażał go na ewentualną odpowiedzialność karną, nie
wskażę więc z jaką dokładnie) potrafi ustrzelić z telefonu (oops) top 1 solo oraz top 1 acs nowego uni
Wilku, dzięki za backup
Szef nasz zaspał...
Dla Szanownego Obrońcy, Zamyślonego Marabuta, wyrazy szacunku za znakomitą postawę po bitwie. Gratuluję Tobie, Kolego. Musisz być świetnym kompanem dla swoich Sojuszników. Mam nadzieję, że pomogą Tobie w odbudowie. Mogę Cię wspomóc po koleżeńsku, gdyby okazało się inaczej



@kuleczka102 Rozrabiaka:
Marabuta, bohatera poniższego starcia, obserwowałem od dawna. Atak w 9 gali planowałem już wielokrotnie, nawet w poprzednią niedzielę, ale zawsze kończyło się tylko na haśle, że musimy ten plan zrealizować. Ciężko jest zgrać takich emerytów jak my, każdy ma rodzinę, pracę, gra nie jest najważniejsza.
Ostatni weekend był jednak wyjątkowym weekendem w naszym Sojuszu. Urodziny dwóch z naszych członków sprowokowały kolejne już spotkanie naszego grona, tym razem w okrojonym składzie 3 członków, jeden człon wybrał sopockie romantyzmy
Niespodziewanie tuż przed weekendem LZB zrobiło nam mini niespodziankę, zostawiając osamotnionego swojego sojusznika i wynosząc swój ul do innej galaktyki, zarazem wywracając moje skomplikowane plany Marabuto-bicia do góry nagami, ale równocześnie bardzo ułatwiając zadanie. Ponieważ niedziela, była zapewne ostatnią, kiedy to Marabuta flota gościła na 9gali przed przenosinami do nowego ula, trzeba było koniecznie to wykorzystać.
Zatem z Cynamonową do naszych toreb podróżnych dodatkowo dopakowaliśmy niestety nie lekkie laptopy i internety i wybraliśmy się na zwiedzanie śląskich rewirów. Dąbrowa Górnicza przywitała nas chłodem, za to Marchewa bardzo ciepło. Ale żeby nie zmieniać tematu, którym przecież jest tutaj przedmiotowe starcie, napiszę tylko, że gęsi lecące kluczem na niszczenie Marabutowego moona, nie potrafiły utrzymać lini prostej i powróciły do gniazda z ogromnym bólem głów;)
Do udziału w walnej bitwie zaprosiliśmy Solitary Wolfa, licząc, że, jak to kiedyś ktoś powiedział: "podniesiecie rękawice, że tej dramaturgi i adrenaliny będzie w tym widowisku znacznie więcej".
Cóż, zaskoczyliśmy LZb chyba na tyle, że w ładnych kilka godzin nie byli w stanie nic konstruktywnego stworzyć.


Szajek, to rw w całości jest dla Ciebie, bo nikt nie ma tak wielkich jaj jak Ty!-Chociaż współczuje ich toczenia w trakcie chodzenia
Dzięki NightHunter, Sputnik, wilku.
Podziękowania dla Psychozy!
Pozdro dla Fallena- miło było poznać.
Zamyślonemu odbudowy, bardzo Cię polubiłem, za słowa, a właściwie ich formę przesłaną do nas.
Tyle ode mnie.




@Darth Sion Marchewa:
Podziękowania szczególnie dla rozrabiaków z którymi miałem przyjemność spędzić dość niezapomniany i wyjątkowy weekend
Niesamowitemu sojuszowi a w zasadzie jego członkom, ludziom z którymi się w te bzdety gra już nie dla samego grania, a dla możliwości kontaktu, żartowania i przyjaźni. Pozdrawiam też wszystkich znajomych poznanych w czasie ogejmowego stażu
Załuję, że nie każdy mógł wystąpić w tym dość prestiżowym Rw i na prestiżowym przeciwniku
Marabutowi Szo. Skrobnę coś dodatkowo jeszcze w poście Pozdrowienia dla chłopaków z Xanthusa




@ancymon:
Dziękuję bardzo:
Kuleczce za totalne ogarnięcie w jego totalnym weekendowym nieogarnieciu
Marchewce za najlepszy weekend, za placki ziemniaczane, za kac-niekac, wygodne łóżko i za szalenie śmieszny czas
Słodzikowi za zaufanie-tak po prostu i nasze rozmowy



Marcheweczko jeszcze raz wszystkiego naj...mam nadzieję, że prezenty Ci się podobają



@SolitaryWolf :
Nie Pozdrawiam wszystkich:D