Kosmosowe rozkminy

    Ta strona wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Kontynuując jej przeglądanie, zgadzasz się na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

    • Kosmosowe rozkminy

      Witam serdecznie użytkowników forum. Dane mnie było spotkać się z kilkoma znajomymi moimi i przedyskutować :piwko: kilka dość interesujących rzeczy związanych z kosmosem. Poniżej chciałbym sprezentować co z tego wyszło. Mam nadzieję, że moderatorzy przebaczą ścianę tekstu, a jeśli trafiło to do złego działu to prosiłbym o ewentualne przeniesienie. Byłbym bardzo wdzięczny za krytykę i podjęcie pewnej dyskusji z poniższym zapisem, ponieważ to co poniżej chciałbym uczynić pewnego rodzaju fundamentem pod trochę dłuższą twórczość literacką. Zapraszam zatem do lektury i do miejmy nadzieję owocnej dyskusji.

      Zacząć należy od zrobienia kilku założeń:
      1) Ludzkość nie wybije się sama, ani nie zrobi się naturalne kuku (superwulkan, GRB (gammaray burst, rozbłysk gamma, jest to uderzenie fali promieniowania gamma, zdolne do wysterylizowania powierzchni planety, ostatnim razem doprowadziło to do wymierania w ordowiku), uderzenie obiektu pozaziemskiego itp.)
      2) Ludzkość się zjednoczy. Rozważam 2opcje:
      a) pokojowo (przywódcy i narody będą w stanie się dogadać i rozwiązać swoje spory na drodze dyplomacji, a także wypracować jakiś wspólny kierunek działania [raczej mało prawdopodobne, aczkolwiek najmniej uciążliwe dla zwykłych ludzi])
      b) militarnie (wytworzy się jedna potężna siła,która zaprowadzi na swoją modłę ład i porządek, poprzez podbój wojskowy [aby to zadziałało, okres okupacji i asymilacji musiałby trwać od 150 do 200 lat (przeminą pokolenia pokrzywdzone w ramach podboju, następne będą lepiej przystosowane i bardziej ugodowe[możliwe, że będą jakieś zrywy niepodległościowe- każdy zryw przedłuża okres okupacji o kolejne 30-50 lat, po to, aby została przyjęta do wiadomości i zaakceptowana kwestia tłumienia takiego zrywu- patrz nasze nieudane powstania]
      Opcja 3, czyli zjednoczenie, przeciwko wspólnemu nieprzyjacielowi spoza Ziemi,raczej nie jest do rozważania, ponieważ cokolwiek co jest w stanie przebyć ileśdziesiąt lat świetlnych, w celu prowadzenia wojny, z pewnością posiada technikę na tyle rozwiniętą, żeby zwitryfikować powierzchnię planety, jeśli nie gorzej(witryfikacja- przemiana powierzchni ziemi pod wpływem ciepła w szkło- identycznie jest przy naziemnych wybuchach nuklearnych, tylko na stosunkowo małym obszarze).
      3)Jest możliwe rozwinięcie techniki na tyle, aby poruszać się szybciej od światła (fizyka pozwala na pewne „haczyki”, które omijają tę barierę prędkości c, o czym będzie niżej)
      4)Pozostałe gałęzie technologii rozwijają się w względnie proporcjonalnym tempie względem siebie (mogą być przeszkody, jak prawo Moore’a w informatyce i jego analogie, w innych dziedzinach,ale przeważnie są one przebijane, albo przez wybór nowego sposobu rozwoju- komputery kwantowe, w przypadku prawa Moore’a)
      Mającte 4 założenia, można przyjąć, że w jakiś sposób, uda się na stałe oderwać z powierzchni naszej macierzystej planety i prowadzić rozważania jak to będzie dalej wyglądać.

      Część pierwsza-Układ Słoneczny

      Pierwszą rzeczą, jaką należy ogarnąć, jest nasze własne podwórko, czyli Układ Słoneczny. Wypada pomyśleć co i gdzie się znajduje i jak to można wykorzystać na korzyść ludzkiej cywilizacji.
      Słońce-główne źródło energii w układzie, raczej nie ma co myśleć na wybudowaniu sfery dysona, czy świata pierścieniowego, bo nie mamy tylu surowców, ale można spróbować wytworzyć na synchronicznej orbicie wokół słońca satelitów, lub stacji, które wyposażone w zaawansowaną fotowoltaikę, pochłaniać promieniowanie i przesyłać je do odbiorników w dalszych częściach układu (Laser się nie rozprasza w próżni aż tak jak w powietrzu, więc można śmiało przyjąć, że co najmniej 80% wysłanej energii dojdzie do adresata[trzeba wziąć pod uwagę odległości, na przykład do Jowisza,światło leci jakieś 40 minut, a Jowisz się w tym czasie odpowiednio przesunie]
      Merkury-raczej nie nadaje się do zamieszkania, ale może pełnić taką samą funkcję jak powyżej, czyli stanowić kotwicę dla stacji pobierających energię i przesyłających ją dalej. [Może się to okazać łatwiejsze, niż w wypadku Słońca]
      Wenus-istnieje możliwość przeterraformowania planety, ale to daleeeka przyszłość, potrzebne będzie usunięcie sporej warstwy atmosfery,lub odpowiednie przekształcenie jej pod względem chemicznym
      Księżyc-pierwszy przystanek i zarazem stacja przesiadkowa przed dalszymi podróżami. Łatwiej jest w mniejszej grawitacji wytwarzać ciężkie sprzęty, a także wysyłać w dalszą podróż, niż z Ziemi.Ponadto łatwiej jest wytworzyć pewne śluzy, w celu zapobiegnięcia epidemiom, i utrzymać kwarantannę, w wypadku wybuchu zarazy, czy poza Ziemią, czy na niej.
      Mars-potencjalnie pierwsza ziemska kolonia, technicznie, najłatwiej terraformowalna planeta w Układzie
      Pas asteroid między Marsem i Jowiszem, źródło wysokiej jakości surowców, pierwiastki są w bardzo czystej formie, zarówno metale ciężkie, jak i te lekkie, a także inne rzeczy. Najłatwiej wydobyć i przetworzyć na miejscu, a jest tego dużo.
      Jowisz,olbrzymie źródło paliwa do generatorów fuzyjnych, ponadto księżyce Jowisza mogą spełniać podobną funkcję nasz księżyc
      Saturn,Uran i Neptun, identycznie jak w wypadku Jowisza.
      Pluton i pas Kuipera, dwie funkcje, źródło surowców, jak w wypadku pasa asteroid, a ponadto może spełniać funkcję obserwacyjną i nasłuchową. (wcześniej się odbierze sygnały radiowe, lub inne)
      Kwestia zakładania stacji wydobywczych, lub przekaźnikowych jest sprawą techniczną i do rozwiązania w przeciągu kilkudziesięciu lat.Przyjąć można, że w wypadku stacji wydobywczych z asteroidów,będą to duże, wyposażone we własny napęd platformy, z własną przetwórnią materiałów (huta do metali, inne warsztaty dla innych materiałów wydobywanych ) lądowiskiem dla transportowców, a także hangarem dla statków mniejszych statków wydobywczych, (bezzałogowe drony i załogowe „szperacze”). W wypadku stacji wydobywczych na planetach gazowych można przyjąć, coś w rodzaju „miasta w chmurach”, które poruszałoby się w górnych warstwach atmosfery i „wsysało, a następnie skraplało pobrany wodór, czy inne gazy.Ponownie, wypadałoby posiadać na takiej stacji, platformę dla transportowców, a także hangar z dronami i szperaczami. Zakładam,ze generator zasilający całą stację jest odpowiednio mocny, abyzasilić zarówno stację, jak i inne rzeczy wewnątrz. Albo odpowiednio mocny reaktor jądrowy, albo podobnej klasy reaktor termojądrowy (fuzyjny).
      Interesującą kwestią, jest to, w jaki sposób przemieszczano by się międzystacjami w układzie słonecznym. Po raz kolejny trzeba wziąć pod uwagę olbrzymie odległości między kolejnymi ciałami niebieskimi.Dobrze byłoby posiadać silnik pozwalający osiągnąć co najmniej0,1c (c, to prędkość światła). Poruszanie się z prędkościami podświetlnymi jest osiągalne nawet i dziś, natomiast w przyszłości możliwe będzie zastosowanie bardziej zaawansowanych systemów,takich jak silniki Halla (silnik plazmowy, który polega na wytworzeniu odrzutu poprzez wypychanie cząstek plazmy w polumagnetycznym. Tworzy się ciąg na podobnej zasadzie jak silnik odrzutowy). W związku z brakiem oporów ruchu w próżni, poruszanie raczej będzie polegało na pojedynczych impulsach ciągu silnika, ahamowanie będzie polegało na impulsach w stronę przeciwną.
      Warto rozważyć też różne rodzaje silników, w różnych strefach układu słonecznego. Między słońcem, a pasem asteroid może okazać się bardziej optymalne używanie żagla słonecznego,przynajmniej od słońca dalej. Silniki plazmowe, czy inne impulsowe mogą się okazać bardziej przydatne w podróżowaniu w dalszych częściach układu słonecznego, a także w kierunku słońca.
      Inną kwestią jest wytworzenie sztucznej grawitacji. Najprościej byłoby poprzez wygenerowanie odpowiedniej siły odśrodkowej.Najprawdopodobniej statki podróżujące w przestrzeni, przynajmniej te pierwszych generacji, obracałyby się wokół własnej osi , a na obrzeżach statku znajdowałyby się kwatery załogi, lub inne miejsca, gdzie musieliby przebywać ludzie. Inną opcją jest wytworzenie odpowiedniego przyciągania poprzez elektromagnetyzm,pytaniem jest, jak to będzie oddziaływać na resztę ciała, nie tylko na samo poruszanie. ( siła odśrodkowa, działałaby identycznie do grawitacji, z magnetyzmem mogłoby być ździebko inaczej, chyba, że zaimplementowano by metaliczne kombinezony, które byłyby równomiernie przyciągane, ale ponownie pytaniem jest, jak to by działało na układ kostny i krążenia.)
      Kolejną sprawą jest jak ludzie mogliby się poruszać w ramach układu.Zakładając, że mamy poruszać się z tą prędkością 0,1c, to trzeba pamiętać o inercji. Najlepiej byłoby stopniowo przyśpieszać, maksymalnie do 2-3g. Oczywiście coś takiego zajmie czas. (Przy przyśpieszenie 2g, zajmie to 416 godzin, czyli jakieś18 dni. Innymi słowy, każdy ludź będący na pokładzie takiego statku, będzie odczuwał swoją masę dwukrotnie, przez prawie 3tygodnie.) Żeby obliczyć czas jaki przebędzie się między kolejnymi ciałami niebieskimi, należy obliczyć całkę, dość prostą, ale jest 23, ja jestem po paru kielichach i nie chce mi się wyciągać długopisu. Zatem policzę, jak sobie przypomnę.
      Na pewno możliwe będzie utworzenie stacji „przesiadkowych”, w punktach Lagrange. (punkt, gdzie równoważy się przyciąganie kilkuciał niebieskich. Między słońcem, ziemią i księżycem są conajmniej 3 takie punkty, między pozostałymi planetami może być takich znacznie więcej) Przerzut osób, materiałów czy informacji,może być w ten sposób usprawniony. Takie stacje przesiadkowemogłyby zarazem służyć jako olbrzymie magazyny prefabrykatów, a także surowców, jak też i jako punkt zbiorczy dla statków podróżujących w układzie.
      Można przyjąć, że „zagospodarowanie podwórka” zajmie od 100 do 150lat. W tym czasie możliwe jest wysłanie dużej ilości sond typu von Neumanna (małe bezzałogowe stateczki, które będą eksplorować przestrzeń i się samopowielać, w momencie napotkania korzystnych warunków do tego), dzięki temu najbliższa gwiezdna okolica może być zbadana i skatalogowana, a dalsza ekspansja zaplanowana.

      Część druga –gwiezdne sąsiedztwo

      Można przyjąć, że w promieniu 10-15 lat świetlnych, znajdzie się kilka światów, które nadawałyby się do zamieszkania, w większym, lub mniejszym stopniu. Podstawowym pytaniem jest przebycie odległości tych kilkunastu lat świetlnych. Można zrobić to na 2 sposoby, albo podróżując z prędkością pod świetlną, stopniowo rozpędzając się, i dotrzeć do celu w ciągu kilkudziesięciu lat. Lub wykorzystać 3 założenie i ruszyć zad w nadświetlną.
      Fizyka zezwala na zrobienie tego na 2 sposoby. Pierwszym jest tak zwany napęd Alcubierre’a, który polega na zakrzywianiu przestrzeni wokół okrętu. (Teoria względności nie zezwala na to, aby jakikolwiek obiekt poruszał się szybciej od światła, ograniczenie to nie dotyczy samej przestrzeni) Innymi słowy przestrzeń z tyłu okrętu kurczy się, a z przodu rozszerza (coś jak przepychanie kulki przez szlauch, z tyłu pchasz, z przodu nie pchasz, tylko kulka się przesuwa). Jednakże coś takiego wymaga niesamowitych ilości energii i nie jest do końca przewidziane w jaki sposób może to wpływać na zachowanie się innych ciał niebieskich. (Sensownym byłoby rozpoczynanie takich procedur z dala od dużych ciał niebieskich, jak planety, czy gwiazdy, aby przypadkiem nie wprawić w niepotrzebny ruch któregoś z powyższych. Lubimy przecież jak Ziemia jest na stabilnej orbicie, prawda? Pytaniem jest jak duże zakrzywienie byłoby powodowane przez taki napęd) Potencjalnie rzecz biorąc, może istnieć pewna „sieć”, we wszechświecie, jest ona utworzona przez ciemną materię. Możliwe, że o wiele łatwiej będzie zakrzywić przestrzeń właśnie w okolicy jakiejś „gromady”ciemnej materii.
      Drugim sposobem jest wytworzenie stabilnego tunelu czasoprzestrzennego.Podobnie jak napęd Alcubierre’a wymagać to będzie ogromnych ilości energii, ale jest w stanie skrócić czas między punktem startu, a punktem wyjścia, praktycznie do sekund. Ponownie pojawia się kwestia, jak duże jest zakrzywienie, i jaki to może mieć wpływ na układ grawitacyjny ciał (wszak grawitacja jest tylko skutkiem odkształcenia czasoprzestrzeni). Zaletą takiej generacji tunelu jest to, że nie trzeba montować generatora na okręcie, ale można zrobić to na stacji, która byłaby predysponowana tylko i wyłącznie do tego zadania. Zminimalizowałoby to koszty produkcji statków, ale zarazem trochę ograniczyłoby zasięg lotów. Ponadto,taka stacja działałaby tylko w jedną stronę (aby działało w dwie strony musiałaby istnieć druga stacja mająca tylko i wyłącznie „odbierać” tunele.
      Technicznie rzecz biorąc należałoby rozwijać zarówno jeden i drugi sposób.Dla statków cywilnych raczej proponowane byłoby poleganie na tunelach, a dla okrętów militarnych jeden i drugi, ponieważ nie zawsze istniałaby stacja generująca, a przewaga prędkości stanowi podstawę dla prowadzenia zwycięskiego konfliktu. .
      Podstawowym pytaniem jest, jak podróż z prędkością nadświetlną wpływa na ciało i umysł człowieka. Czy działają wtedy prawa newtonowskie,czy też nie, a jeśli tak, to w jaki sposób. Jakie cząstki egzotyczne się generują w ramach sztucznego zaginania czasoprzestrzeni (cząstki egzotyczne- cząstki, które w normalnych warunkach nie istnieją, ujemne masy, dziwne czasy pół rozpadu, i takie tam[przydałaby się inna, również długa rozkmina o dziwnościach fizyki]), jakie promieniowanie powstaje przy tworzeniu tunelu itp. Dopóki empirycznie się nie sprawdzi takich rzeczy,ciężko przewidzieć co może się stać z ludźmi na pokładach.Oczywiście pewne ekrany, czy osłony, które w pewnym stopniu chroniłyby ludzi przed tymi zagrożeniami. Ale i tak należy założyć ich istnienie.
      W każdym razie niezależnie od tego jaką metodą dostalibyśmy się do potencjalnej kolonii (Jeżeli na podświetlnej, to hibernacja jest nieodłączna, ludzie się po prostu zestarzeją, do samej planety doleci następne pokolenie, jeżeli na nadświetlnej, a będzie źle zabezpieczony statek, to do planety dolecą wysterylizowani koloniści), wypadałoby wpierw założyć stację orbitalną. Na takiej stacji, część załogi zajęłaby się badaniem powierzchni planety, a także wyszukiwaniem odpowiedniego miejsca do wylądowania i założenia pierwszego osiedla. Oczywiście pierwsze lata dla kolonistów byłyby dość ciężkie, wszak przeszliby z dość luksusowego życia do kompletnej dziczy. Pytaniem jest jak zachowywałaby się potencjalna fauna i flora na takim świecie(Zakładam, że jest to świat z azotowo-tlenową atmosferą, dużymi akwenami wodnymi w stanie płynnym, a także połaciami lądu, i przyciąganiem grawitacyjnym zbliżonym do ziemskiego, w związku z tym, istnieje całkiem spora szansa, na istnienie flory, a być może nawet i fauny. Nie koniecznie musi być to planeta, równie dobrze może to być księżyc jakiejś masywnej planety, która jest rozgrzewana przez siły pływowe takiego ciała), i jak reagowalibyna to ludzie. Jak mikroorganizmy istniejące na takiej planecie wpływałyby na ludzi, a także to jak wpływałyby na rośliny izwierzęta przywiezione przez statek kolonizacyjny (zakładam, żepewne rośliny koloniści wzięli by ze sobą, jak zboża, owoce,warzywa, czy rośliny lesiste, chociażby po to, aby po pierwszezapewnić stałe źródło pożywienia, a także surowców, które sąznane. Podobnie też niektóre zwierzęta, takie jak trzoda, niektóre owady, do zapylania tych roślin, a także inne zwierzęta domowe).
      Jak powyżej wspomniane pierwsze lata byłyby dość ciężkie,zwłaszcza, jeśli chodzi o zapotrzebowanie w energię, fotowoltaika,czy turbiny wiatrowe początkowo mogłyby zapewnić jako takiefunkcjonowanie, ale bez porządnych elektrowni, raczej ciężko byłoby podtrzymać cywilizację. Zwłaszcza, że więcej niż pewne,będą kursy między stacją orbitalną, a powierzchnią planety.Wydobycie surowców i przetwarzanie ich również będzie bardzo istotną kwestią dla kolonistów.
      Tutaj prawdopodobnie wejdą do akcji bardziej zaawansowane wersje drukarek3D, gdzie zamiast jakiś gotowych prefabrykatów, będą używane surowce, i z tych surowców będą tworzone, czy obwody elektryczne,czy gotowe konstrukcje nawet. Będzie to coś w rodzaju replikatorów przemysłowych ze startreka, tylko zamiast wytwarzania materiałów,będą po prostu je formować na poziomie molekularnym. Oczywiście takie konstrukcje będą wymagać dużych ilości energii, co najmniej na poziomie średniego reaktora jądrowego, czy nawet termojądrowego, ale w późniejszym etapie istnienia kolonii będzie to możliwe i raczej nie odłączne.
      Wracając do rozwoju kolonii, wytwarzanie materiałów, a także ich przetwarzanie, jest dość istotną kwestią. Wiadome jest, że pierwotnie, materiały wydobywane byłyby wykorzystywane do rozwojuosady, a także kolejnych osad mających zaistnieć w ramach dalszego rozwoju kolonii, a także populacji na miejscu. W późniejszym etapie rozwoju, nadwyżka wydobycia będzie przesyłana na orbitę, wcelu „zagospodarowania tamtejszego podwórka”, podobnie jak w wypadku układu słonecznego.
      Bardzo dużym problemem jest utrzymywanie kontaktu między planetą macierzystą, a koloniami. Prędkość światła jest tutaj główną barierą, którą należy pokonać. Jedną drogą jest u tworzeniesieci przekaźników oddalonych o powiedzmy godzinę świetlną i stopniowe przekazywanie informacji, czy przy pomocy fal radiowych,czy impulsów laserowych. Problemem jest czas w jakim zostanie dostarczona informacja. Przez model standardowy jest dopuszczalne istnienie czegoś takiego jak tachiony, czyli cząstki poruszające się szybciej od światła. Pytaniem jest, co je generuje, jak konkretnie szybko się poruszają i jak można je odbierać. W zależności od tego można utworzyć jakąś sieć komunikacyjną.Zapewne i tutaj głównym mankamentem będzie zasięg, ale jest to o wiele bardziej efektywna alternatywa od niezwykle gęstej sieci przekaźników. Oczywiście zakłada to istnienie tachionów, które nie zostały do tej pory wykryte, możliwe, że nie mamy jeszcze wystarczająco czułych przyrządów, ale chwilowo brak empirycznych dowodów na istnienie takich cząstek.
      Niemożna oczywiście zapomnieć o tym, że ludzie jako zwierzęta stadne, lubią się zachowywać „plemiennie”. Może to prowadzić do tego, że koloniści po pewnym czasie będą się starali uniezależniać od macierzystego świata. W celu zachowania administracyjnej jedności jest raczej prawdopodobne wysłanie wraz z kolonistami, czegoś w rodzaju garnizonu wojskowego, czy jakiejś milicji, która trzymałaby administrację kolonialną, a także ludność w pewnym szachu. Jest to średnio humanitarne, ale raczej wymuszone przez okoliczności, wiadomo, im bardziej radykalny elementtym bardziej restrykcyjna polityka względem ludności. Oczywiście jest to bardziej dmuchanie na zimne, niż realne zalecenie, ale i tak wypada o tym wspomnieć. Dobrym straszakiem byłoby posiadanie mocnejfloty gwiezdnej, która miałaby na wyposażeniu, naprawdę mocną broń. (O statkach wojskowych, jeszcze niżej będzie dopiero,przepraszam).
      Możliwe,że zamiast kolonii, będzie po prostu mobilna placówka wydobywcza na takiej planecie (nie będzie opłacalna terraformacja takiej planety, ale surowce istniejące wewnątrz skorupy, czy też w jądrze planety będą możliwe do wydobycia i przetworzenia). Wówczas ilość kolonistów, zmniejszy się znacząco, a sama placówka posłuży identycznie do tych istniejących w pasie asteroid w układzie słonecznym.
      Sam rozwój kolonii, zakładając dość regularne dostawy materiałów ze świata macierzystego potrwa około 50, do 150 lat. Zaludnienie całej planety wielkości ziemi, to także co najmniej 400, jeśli nie 800 lat. W zależności od kształcenia, a także indoktrynacji,populacja takiego świata może być bardziej świadoma swojego miejsca w ludzkiej cywilizacji. Problemem może być przystosowywanie się ludzi, do środowiska, co może powodować większe, lub mniejsze zmiany biologiczne (większa grawitacja-większa gęstość kości, ale mniejszy wzrost, inna atmosfera-inaczej skonstruowane płuca, większa wilgotność- inna forma perspiracji itp.Itd.). Większa ilość kolonii oznacza zwiększenie biurokracji, ale przybywanie ludzi z innych światów, zwłaszcza w ich innej formie biologicznej, może prowadzić do zamieszek, a także rasistowskich(naprawdę rasistowskich, a nie jakieś bicie murzynów, czy wyzywanie od asfaltów i pejsatych) wybryków. Ale to już jest problem społeczeństw za tych 500, czy więcej lat.

      Część trzecia-Sektory

      Im więcej kolonii, tym bardziej zagmatwana jest struktura administracyjna. Wypadać będzie jakoś to porozdzielać, bo ciężko będzie to strukturalnie rozwiązać. Najprościej byłoby poprzez sektory. Sektory jak to często jest przedstawiane w science fiction,są to po prostu obszary przestrzeni będące pewną podstawową jednostką administracyjną. Byłoby to coś pokroju powiatów w naszym pięknym kraju. Każdy sektor byłby to obszar o promieniu mniej więcej 10-15 lat świetlnych (idealna byłaby kula, ale można śmiało przyjąć, że granice raczej nie będą regularne, ale będą wypełniać przestrzeń między sektorem głównym [ten z planetą macierzystą], a pozostałymi). W geometrycznym środku takiego sektora powinna znajdować się duża stacja będąca zarówno punktem przesiadkowym, centrum zaopatrzeniowym, bazą wojskową, jak też i stacją przekaźnikową. Byłby to punkt stanowiący pewnego rodzaju „stolicę” sektora, ale lepszym określeniem byłoby centrum administracyjne. Z takiej stacji, łatwiej byłoby zarządzać koloniami znajdującymi się w sektorze, przesyłem surowców z jednego miejsca w drugie, a także reagować na jakieś zbójcerskie wyczyny (o tym też niżej będzie). Stacja taka stanowiłaby również punkt generacyjny dla tuneli czasoprzestrzennych, co pozwalałoby efektywnie poruszać się między planetami, lub stacjami w sektorze.Powinna również móc wytworzyć tunel do innej stacji sektorowej(czy posiłki, czy naprawdę potężna prośba o pomoc [bliski grb wysterylizował planetę, wypada rozgarnąć co się miało i spadaćstamtąd, a w całym sektorze nie ma tylu statków]). Olbrzymia ilość energii, potrzebna do utrzymania takiej stacji, przemawia albo za potężnym reaktorem termojądrowym, jeśli nie nawet czymś w rodzaju MARA (matter-antimatter reactor assembly), co jest kolejnym krokiem w rozwoju energetyki. W tej sytuacji, albo będzie konieczna placówka do wytwarzania antymaterii na samej stacji, albo stałe dostawy z takiego miejsca w sektorze głównym.
      Stacja taka, generowałaby tunele do wszystkich znaczących punktów w ramach sektora (można bezpiecznie przyjąć, że będzie takichokoło 50-60, układy gwiezdne, luźne skały w pustej przestrzeni,może jakieś bąble gazu w mgławicy jakiejś, dużo zależy od tego co jest w ramach sektora).
      Więcej niż pewne jest to, że powstaną całe flotylle transportowe,prowadzone przez cywili, które będą się zajmowały transportem ludzi, towarów i informacji. Powstaną szlaki handlowe i huby przeładowcze, najprawdopodobniej na luźnych asteroidach, lub specjalnie wybudowanych stacjach. Oczywiście jeśli powstaną szlaki handlowe, to i będą tacy, co będą napadać na handlarzy, ze względu na łatwy zysk (czarny rynek po prostu pójdzie w próżnię,wiadomo, że na koloniach, czy innych placówkach będzie duże zapotrzebowanie, zarówno na leki, żywność jak i inne, przedmioty stanowiące pewną podstawę bytu. Jeśli na jakimś szlaku następować będą napady, na tyle intensywne, aby skutecznie zakłócić dostawy ze świata macierzystego, to kolonia taka, może stać się uzależniona od piractwa, a także czarnego rynku), jest to po prostu kwestia czasu. W związku z tym powstaną zapewne specjalne eskortowce, zajmujące się ochroną konwojów handlowych i transportowych. Powinny też powstać kolonialne siły samoobrony,które stanowiłyby podstawę do walki z piractwem i zabezpieczenia szlaków. Co prowadzi nas do statków wojskowych.

      Część 3.1 Statki i walka

      To teraz ta ciekawsza część. Ogólnie trochę o statkach było powiedziane w poprzednich częściach, głównie tu chodzi o sposób napędu, a także tego jak może być wytwarzana sztuczna grawitacja,żeby ludkowie jakoś funkcjonowali na pokładach.
      Raczej zapomnieć należy o istnieniu jakichś energetycznych osłon takich pokroju zielonego cosia z Dnia Niepodległości, czy też takich jak w Star Treku, bo chwilowo brak jakichkolwiek śladów, że fizycznie da się takie coś wykonać. Może w przyszłości, natomiast chwilowo nie, i tego będę się trzymał. Podstawowymi środkami ochrony pozostają w tej sytuacji mocny, gruby pancerz, oraz ochrona punktowa. (Ochrona punktowa, to są działa, z bardzo dokładnym systemem celowniczym i krótkim czasem przeładowania, których zadaniem jest przechwytywanie obiektów zagrażających okrętowi,jak myśliwce, pociski, czy w wypadku przestrzeni kosmicznej asteroidy).
      Na Ziemi, jeśli chodzi o walki okrętów ( można przyjąć analogie morskie, bo walki na morzu w pewnym stopniu przypominają te w kosmosie), to im większy dystans, z którego można prowadzić efektywny ostrzał, tym lepiej. W związku z tym na Ziemi, z łaski wyszły statki typu pancernik, ponieważ efektywny ostrzał z pokładowej artylerii miał maksymalny zasięg około 20-40km, co w porównaniu z wyrzutniami pocisków, czy myśliwcami pokładowymi mającymi zasięgi ponad 1000 km, jest co najmniej śmieszne.Jednakże w przestrzeni kosmicznej, działa takie mogą mieć ponowne zastosowanie, ponieważ jak wiemy z zasad dynamiki Newtona, jeśli na ciało działa jedna siła tylko, to takie ciało porusza się prostoliniowo, aż do napotkania oporu. Innymi słowy, duże działa ponownie będą miały zastosowanie. Oczywiście, raczej nie będą to takie armaty jakie są używane w drugiej wojnie, czy w chwili obecnej. Raczej będą to pewnego rodzaju, działa elektromagnetyczne, coś w rodzaju działa Gaussa, gdzie poprzez wytworzenie odpowiedniego pola magnetycznego przez cewki umieszczone w lufie, pocisk, będzie przyśpieszany do dużych prędkości. Nie musi być to duża masa, ale wiadomo, im większa masa i prędkość,tym większa energia z jaką uderzy pocisk. Jak jeszcze będzie w nim ładunek wybuchowy, to zada większe obrażenia. Pytaniem pozostaje,czy przypadkiem pocisk, który chybi nie wejdzie na orbitę wokół okrętu. Wyrzutnie pocisków z własnym napędem i odpowiednimi głowicami balistycznymi, czy to z innym potężniejszym ładunkiem wybuchowym, również będą miały swoje miejsce w uzbrojeniu okrętów wojskowych. Podobnie hangary z myśliwcami, zarówno załogowymi, jak i bezzałogowymi.
      Ciekawą kwestią jest to jak myśliwce mogą startować z takiego hangaru,bowiem pilot musi się jakoś dostać do kokpitu, a dopiero potem,wystartować. Jeśli ma wejść, to po pierwsze w stanie względnego ciążenia ( chyba, że będzie wsadzany maszynowo jak rycerze średniowieczni na konia przy pomocy dźwigu), a po drugie w oddychalnej atmosferze. Technicznie rzecz biorąc można wstawić odpowiednie śluzy do hangarów, a po tym jak pilot wsiądzie, i znajdzie się w kokpicie, ze śluzy spuszczane jest powietrze, a myśliwiec startuje (technicznie rzecz biorąc, można zrobić tak,że powietrze wyrzucane w przestrzeń mogłoby wypychać myśliwiec przy okazji).
      Wystrzeliwanie rakiet balistycznych raczej będzie przebiegało podobnie do tego jak to przebiega obecnie na świecie (jest tuba, i w tej tubie następuje zapłon silnika, a potem start pocisku). Różnić się mogą rodzajem głowicy wewnątrz pocisku, można założyć jakiego rodzaju będą to głowice ( pierwotnie będą to zwykłe pociski balistyczne z ładunkiem chemicznym (sentex, czy inne cuda), później będą to głowice nuklearne, potem termojądrowe, na koniec głowice na antymaterię, każda kolejna jest bardziej śmiercionośna od poprzedniej, ponieważ uwalniana jest większa ilość energii do otoczenia. (Technicznie rzecz biorąc głowica na antymaterię o masie 20kg (10kg materii i 10kg antymaterii) jest wstanie zrobić krater o wielkości województwa mazowieckiego). Możliwe, że będą stosowane również systemy antyrakietowe, które będą przechwytywać zarówno pociski, jak i myśliwce nieprzyjaciela.
      Interesujące mogą być nowe rodzaje broni, które dziś są uważane za science-fiction. Akceleratory, lub wyrzutnie plazmy mogą mieć ciekawe zastosowanie wojskowe. Plazma może osiągać bardzo duże temperatury bezwzględne, a w związku z tym, że w próżni niespecjalnie jest cokolwiek, co może to ciepło odbierać, to uderzenie takiej gorącej plazmy może mieć dewastujące skutki czy to dla myśliwca, czy poszycia okrętu. Ponadto plazma (zakładając,że jest wysoko zjonizowana) jako taka wytworzyć może przy ponownym zjonizowaniu impuls elektromagnetyczny (takie śmieszne coś, co może przy odpowiedniej amplitudzie, usmażyć elektronikę).
      Kolejną Bronisławą (w skrócie Bronią) mogącą być do użycia w kosmosie, byłby generator łuku elektrycznego. Przy zgromadzeniu odpowiednio dużego ładunku elektrycznego przy odpowiednim zbliżeniu między statkami, może nastąpić przebicie elektryczne próżni i wytworzy się łuk elektryczny. Takie zjawisko może nie tylko usmażyć elektronikę, ale też wyrządzić realne szkody poszyciu.Taka krótkodystansowa wyrzutnia plazmy, bez plazmy.
      Wykluczyć raczej można stosowanie laserów. Jakkolwiek skupiona wiązka światła może stanowić poważne zagrożenie zarówno dla myśliwców jak i dużych okrętów, jednakże trzeba wpuścić w laser, naprawdę dużą ilość energii, która jest nieporównywalnie duża z tą potrzebną do przyspieszenia pocisku w dziale Gaussa, czy potrzebnej do zjonizowania gazu do stopnia gorącej plazmy. Jednakże lasery mogą podobnie jak dziś służyć do namierzania celów. Ale nieocenioną zaletą byłaby niewykrywalność takiej wiązki gołym okiem.
      Każda z tych broni, może być odpowiednio pomniejszona i zamontowana na myśliwcach. Może się okazać, że konieczna będzie wówczas specjalizacja lotnictwa pokładowego (jeden typ myśliwca przenosi wyrzutnie plazmy, inny pociski, a jeszcze inny zajmuje się działami Gaussa), głównie dlatego, że każda z tych metod zadawania obrażeń bazuje na innych zasadach fizyki i mogą one ze sobą wchodzić w konflikt i prowadzić, do uszkodzenia myśliwca. W wypadku dużych statków, co będą miały jakieś kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset metrów wielkości w 3 wymiarach, to rozmiary takiego pojazdu pozwolą na montaż wielu różnych rodzajów uzbrojenia.
      Pozostaje jeszcze kwestia wojny elektronicznej, oraz maskowania okrętów.Technicznie rzecz biorąc, cokolwiek pomalowane na czarny, powinno być niewidoczne w przestrzeni kosmicznej, ale raczej nie będzie niezauważone dla czujników przeciwnika. Czujniki takie, będą to bardzo zaawansowane radary, być może nawet laserowe, działające w naprawdę szerokim spektrum, zarówno obszaru, jak i częstotliwości.Jak wiadomo, radar taki można zakłócić, w związku z tym, można śmiało przyjąć, że nastąpi pewnego rodzaju elektroniczny wyścig zbrojeń.
      Można też przyjąć pewnego rodzaju podwójną klasyfikację okrętów.Jedna byłaby w miarę oczywista i powiązana z rozmiarem i przeznaczeniem danej jednostki (niszczyciele do ochrony większych okrętów, pancerniki do ostrzału dużymi działami, lotniskowce do transportu myśliwców), natomiast druga, z posiadaniem odpowiedniego rodzaju napędu.
      Pierwszym rodzajem okrętów powinny być takie bez możliwości podróży w nadświetlnej (wiem, że przy istnieniu stacji generujących tunele,nie ma potrzeby montowania jakichś ekstra napędów, ale jak wspomniałem gdzieś wcześniej, statki wojskowe powinny mieć zarówno możliwość podróży przy pomocy, tuneli, jak też napędu Alcubierre’a, aby móc wyzyskać wszelkie zalety podróży w nadświetlnej). Takie statki stanowiłyby rdzeń obrony systemowej,ponieważ mogłyby służyć, zarówno do ochrony przestrzeni systemowej przed piratami, jak też i opóźnianie atakujących sił,przed zbyt szybkimi postępami wgłąb ludzkiego terytorium.
      Drugim rodzajem byłyby statki międzygwiezdne, wyposażone właśnie w napęd nadświetlny. Byłaby to zarówno główna siła ofensywna,jak i siły szybkiego reagowania. Statki takie byłyby prawdopodobnie trochę słabiej wyposażone od okrętów systemowych, ze względu na olbrzymie zapotrzebowanie energetyczne napędu nadświetlnego.
      Trzecim,nazwijmy to rodzajem, byłyby stacje wojskowe. Zarówno posterunki,służące do utrzymania spokoju na granicy, czy wewnątrz jakiejś przestrzeni ( wyposażone w co najmniej kilka skrzydeł myśliwskich[skrzydło- jednostka licząca od 50 do 400 samolotów, przynajmniej według obecnej nomenklatury]. Tym co by je wyróżniało, byłby brak normalnych silników [tylko manewrowe, dla utrzymania pozycji]. Stacje wojskowe stanowiłyby statyczne punkty ogniowe stanowiące bezpośrednie, lub pośrednie wsparcie dla floty(pośrednie, czyli uzupełnianie paliwa, amunicji, materiałów, ludzi, prowadzenie napraw itp.).
      Walki okrętów w przestrzeni kosmicznej stawiają inne zagrożenia też dla załogi. Wystarczy przebicie poszycia w jednym miejscu, może spowodować olbrzymie kuku dla całego okrętu (dekompresja, zalanie promieniowaniem i inne mało przyjemne konsekwencje). Szczelny kadłub to podstawa, dlatego gruby i wytrzymały pancerz jest podstawową ochroną dla okrętu.
      Niezwykle istotną kwestią, jest ta dotycząca zasilania. Zwykły reaktor jądrowy może być niewystarczający, aby zasilić duży wojskowy statek. Możliwe nawet, że reaktor termojądrowy może być za mały dla takiego zadania. Reaktor na antymaterię może być koniecznością(chyba że uda się w jakiś sposób uzyskać zimną fuzję, umożliwi to zmniejszenie rozmiarów reaktora, i umiejscowienie większej ich ilości na okręcie zwiększając jego efektywną moc, chwilowo to gdybanie jest).
      Na pokładzie takiego okrętu powinna się znaleźć jakiegoś rodzaju fabryka amunicji, a także statków pokładowych. Można przyjąć,że okręty będące na długotrwałej misji, będą zużywały materiały, w związku z tym musi być jakiś sposób na ich uzupełnianie. Najbardziej logicznym wydaje się utworzenie małej fabryki amunicji na pokładzie, jak też i warsztatu do zarówno naprawy, jak i produkcji myśliwców.
      W związku z tym, że prawa fizyki obowiązują w całym znanym wszechświecie, można się spodziewać, że nawet, jeśli jakaś obca rasa (zakładam, że istnieją i funkcjonują obce cywilizacje),ich floty ofensywne mogą wyglądać bardzo podobnie pod względem funkcji.
      Wygląd statków będzie raczej dowolny, ponieważ w próżni nie ma oporów ruchu, jednakże można przyjąć, że pierwsze statki będą budowane na powierzchniach planet, zatem pewne zasady aerodynamiki będą musiały być zachowane, co może trochę implikować kształt okrętów. Po zaistnieniu doków orbitalnych, i innych konstrukcji umożliwiających budowę struktur w kosmosie, może się to okazać zbędne.
      Pytaniem dość istotnym jest jaki będzie stopień zautomatyzowania takiego okrętu wojennego. Wiadome jest, że jeśli chodzi o precyzję i szybkość wykonywania operacji, maszyna góruje nad człowiekiem znacznie, ale jeśli chodzi o improwizację i kreatywne myślenie, to człowiek jest znacznie lepszy od maszyny. Innymi słowy są funkcje,które maszyny spełnią lepiej od ludzi (obrona punktowa,kalibrowanie lotu między punktami, optymalizowanie spalania paliwa itp.), natomiast są też funkcje, które lepiej zostaną wykonane przez człowieka (pilotaż myśliwca [może być zdalny], stosowanie manewrów, wyznaczanie priorytetowych celów dla uzbrojenia pokładowego). Możliwe, że do tego czasu, ludzkość będzie w jakimś stopniu „ulepszać się”, zarówno biologicznie, jak i automatycznie. (przykładem może być ludzkie oko, które ma bardzo ograniczone spektrum widzenia, odpowiednia proteza może pozwolić nawidzenie we wszystkich długościach fali elektromagnetycznej- patrz Geordi LaForge ze StarTreka)
      Pytaniem podstawowym pozostaje chyba, po jaką cegłówkę posiadać flotę wojenną, jeśli nie ma żadnych wrogów dokoła. Zatem pierwszą odpowiedzią jest, że na pewno będą pojawiały się bunty na koloniach (walka o niepodległość związana z geograficznym położeniem jest, można to nazwać tradycją dla ludzkiego gatunku), natomiast samo pojawienie się floty mogącej spłaszczyć powierzchnię planety może być wystarczająco deprymujące dla rebeliantów. Drugą odpowiedzią jest, a co jeśli nagle się pojawi i zacznie klepać ludzkość srogo. Wówczas flota by się przydała.Warto mieć coś, takiego asa w rękawie, który może pokazać, że ludzkość zasługuje na bycie w tej galaktyce. Po za tym pozwoli to na spożytkowanie dużej ilości zasobów ludzkich (W 200-300 lat,większość zawodów obecnie praktykowanych, będzie niepotrzebna,ze względu na zautomatyzowanie procesów, chociażby wytwórczych,czy przetwórczych), którzy będą bez zajęcia.

      Część czwarta-cywilizacja galaktyczna

      Spełniwszy założenia wyłożone na początku możliwe jest osiągnięcie bardzo wysokiego poziomu ekspansji dla ludzkości, a zarazem osiągnięcie przynajmniej drugiego stopnia rozwoju według skali Kardaszewa. Potencjalnie, gromadząc surowce z kilkunastu,kilkudziesięciu układów gwiezdnych możliwe jest stworzenie gigantycznej konstrukcji jaką jest sfera Dysona, lub na mniejszą skalę pierścień Dysona. Każda z tych struktur, spełni zapotrzebowanie na przestrzeń bytową, co najmniej dla kilkuset ( w przypadku pierścienia), jeśli nie kilkudziesięciu tysięcy (dla sfery) planet klasy ziemskiej. Oczywiście pozostaje kwestia zużycia surowców, ale zapotrzebowanie na energię, będzie zapewnione w więcej niż 100%.
      Jeśli ludzka cywilizacja nie podejmie się takiej konstrukcji pozostają w dalszym ciągu kolonie, rozmieszczone w promieniu kilkudziesięciu lat świetlnych, w bardziej, lub mniej widocznych systemach gwiezdnych. Technicznie rzecz biorąc możliwe jest, wybudowanie całych stacji mieszkalnych, ponad atmosferą niezamieszkiwalnych planet, takich jak Wenus, czy Merkury, gdzie zapotrzebowanie energetyczne jest spełniane przez słońce, natomiast reszta rzeczy,jest dostarczana z zewnątrz.
      Ciekawą kwestią do rozważenia jest możliwość napotkania cywilizacji,które będą na znacznie niższym poziomie rozwoju technicznego niż nasza (jakieś owady na poziomie wczesnej epoki żelaza, lub gady na poziomie ery industrialnej(rozważam istnienie 3 ścieżek rozwoju,owady, gady, lub ssaki, inne raczej są wątpliwe, chyba że jakieś gatunki lityczne (żywe skały)). Można przyjąć, że rozwój kulturowy, czy cywilizacyjny będzie podobny zarówno na ziemi, jak iw pozostałych rejonach galaktyki (brak innych przykładów, nawet na etapie eksperymentu myślowego). Pozostają dwa podejścia do takiej cywilizacji, podejście pierwszej dyrektywy(To ze startreka, oznacza,brak jakiejkolwiek ingerencji w rozwój takiego gatunku), lub podejście interwencyjne, które również można podzielić na dwie metody, pierwszą, jest oświecenie i uznanie ich za obywateli ludzkiej cywilizacji (trochę bardziej pokojowe, ale może wypalić wtym, że zbyt szybkie przyśpieszenie rozwoju technicznego może zaowocować barbarzyńskim zachowaniem takiej rasy), lub metoda zniewolenia, czyli stosowania takiego gatunku jako rasy niewolników(bardziej praktycznie, mniej humanitarne, może zaowocować buntami,a także ruchami społecznymi). Niezależnie od podejścia raczej niemożna zostawiać takiej rasy samej sobie, będącej w granicach ludzkiej cywilizacji.
      Jeśli napotka się natomiast cywilizację na podobnym stopniu rozwoju,wówczas najbardziej logicznym krokiem jest nawiązanie pokojowych stosunków dyplomatycznych i utrzymanie stanu jak najdłuższy czas,za możliwie najniższą cenę. Tu pojawią się fuchy dla lingwistów, biologów, a także kartografów.
      Istnieje też opcja, że zaczniemy sobie wykrajać terytorium będąc wewnątrz dominium znacznie starszej i potężniejszej cywilizacji. Wówczas,nawet naprawdę duża i potężna flota, wyposażona w głowice antymaterialne, podświetlne akceleratory plazmy, myśliwce z napędem Alcubierre’a, może nie wystarczyć do powstrzymania takiego przeciwnika.
      Rozważywszy te przypadki można też pokombinować nad kwestiami dość trywialnymi, ale na dłuższą skalę żywotnymi. W przestrzeni kosmicznej, bardzo istotny jest punkt odniesienia, mogą być to okoliczne pulsary, lub inne obiekty, ale gwiezdna kartografia stanowi bardzo istotny punkt dla poruszania się między gwiazdami. Podobnie skanowanie surowcowe, tutaj użycie będą miały różnego rodzaju spektrografie. Możliwe, że zostaną odkryte w ten sposób, nowe surowce, które będą kluczowe do dalszego rozwoju (nowe izotopy,które w pewnych warunkach pozwolą otrzymywać antymaterię na ilości przemysłowe, albo też nowe pierwiastki do leków). Pojawić się mogą w ten sposób, dość strategiczne pozycje, które mogą być kluczowe dla rozwoju ludzkiej cywilizacji.

      Podsumowanie

      Podsumowując powyższe kminienie, przy dość skromnych założeniach możliwe jest rozważenie naprawdę dużej ilości alternatyw, które są technicznie do zrealizowania, wymagają natomiast czasu i dobrej woli całej ludzkości, a nie kilku jednostek. Powyższe może stanowić dobry punkt startowy do powieści/serialu/gry czy innej rzeczy,której akcja toczy się w przyszłości. Znaczącą większość oparłem o prawa fizyki, które są znane i rozumiane w chwili obecnej, w związku z tym, można przyjąć, że te rozkminy są prawdopodobne. Zdaję sobie sprawę, że ustrój takiej galaktycznej cywilizacji ludzi będzie dość podobny do totalitaryzmów, ale niestety [moja prywatna opinia], patrząc z perspektywy galaktyki,ludzkość, to jest banda inteligentnych małp, które kłócą się o wyimaginowane linie, na powierzchni małego pyłku na zadupiu wszechświata. Zatem dopóki różnice poglądowe, czy inne nie zostaną usunięte w dal, nie ma co liczyć na to, aby pojedyncze nacje zajęły się podbojem kosmosu. Musi być to jeden, ludzki blok, bo jeśli nie będzie, to tarcia wewnętrzne, sprowadzą nas z powrotem do epoki żelaza. Póki co, jedyną formą, która była wstanie to osiągnąć, były właśnie totalitaryzmy. Pominąłem kwestie etyczne i religijne, aczkolwiek będą one miały znaczny wpływ na kształtowanie ludzkiego społeczeństwa. Zrobiłem to,ponieważ ciężko mi przewidzieć, w którą stronę się to potoczy. Najchętniej widziałbym, jedną z dwóch opcji (jest ich znacznie więcej, ale mi się najbardziej podobają te dwie): albo sekularyzowana cywilizacja, czyli wyznawana religia nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie takiej cywilizacji, jest to prywatna sprawa wyznawców, lub druga rzecz, czyli powstanie jedna wspólna religia(chrześcijaństwo ładnie się dostosowywało przez stulecia, zatem ma po temu spory potencjał). Ruchy społeczne pozostawię bez komentarza. Niezależnie od tego, śmiem wierzyć, że ludzkość się ogarnie, i naprawdę ruszy 4 litery z naszej planety-matki :)
      Każdy może się pomylić, ale trzeba umieć sprawić, żeby pomyłka nie zmieniła się w błąd.

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Pellaeon ().

    • Pellaeon napisał(a):

      Podsumowując powyższe kminienie, przy dość skromnych założeniach możliwe jest rozważenie naprawdę dużej ilości alternatyw
      Trochę odbiegając od reszty wywodu, wygrywasz Pan pomnik Gospodarza Domu.
      Xanthus: Old_Smuggler - samozwańczy herszt @ Booze N' Bones
      Historia:
      uzekamanzi - CO lub VCO [BRO (Miłośnicy Browarów), PS (Pijane Smoki), Jyhad (Jyhad Haven), MoRe (Morte Repentina), SWB (Star Wars Brothers)]
    • Pellaeon napisał(a):

      Opcja 3, czyli zjednoczenie, przeciwko wspólnemu nieprzyjacielowi spoza Ziemi,raczej nie jest do rozważania, ponieważ cokolwiek co jest w stanie przebyć ileśdziesiąt lat świetlnych, w celu prowadzenia wojny, z pewnością posiada technikę na tyle rozwiniętą, żeby zwitryfikować powierzchnię planety, jeśli nie gorzej
      Klasyczne "wszyscy kosmici są źli".

      Pellaeon napisał(a):

      Wypada pomyśleć co i gdzie się znajduje i jak to można wykorzystać na korzyść ludzkiej cywilizacji.
      "You move to an area and you multiply and multiply until every natural resource is consumed. The only way you can survive is to spread to another area." ~Agent Smith

      Pellaeon napisał(a):

      (...) na powierzchni małego pyłku na zadupiu wszechświata.
      To mi pachnie paralogizmem. Ktoś, kto zaznacza że w zamiłowaniu do fututologii posiłkuje się głównie prawami fizyki, powinien wiedzieć że skale makro i mikro istnieją tylko po to, żeby rozumieć wszechświat, a nie żeby decydować jaki on jest.

      Pellaeon napisał(a):

      Zatem dopóki różnice poglądowe, czy inne nie zostaną usunięte w dal, nie ma co liczyć na to, aby pojedyncze nacje zajęły się podbojem kosmosu. Musi być to jeden, ludzki blok, bo jeśli nie będzie, to tarcia wewnętrzne, sprowadzą nas z powrotem do epoki żelaza.
      Musisz być strasznie nieszczęśliwym człowiekiem jeśli obrażasz się tak na cały świat. Nie szkoda Ci nerwów na to wszystko?

      Pellaeon napisał(a):

      Zrobiłem to,ponieważ ciężko mi przewidzieć, w którą stronę się to potoczy.
      Mówisz tak jakby gadanie do siebie było formą prekognicji.

      Teraz moja reakcja.
      Do 1. cytatu miałem nadzieję, że przeczytam coś, względem czegoś będę mógł się ustosunkować rozochocony. Esej wizjonerski, albo coś. Rozochociłem się pierwszymi słowami i liczyłem na efekt wow, ale niestety dupy to nie urywa. Jak na metodologię modelowania teorii futurologicznej, opartą o zwyczajny dualizm brak tu posiłkowania względem owoców nauk historycznych - niech to będą choć doniesienia z paranauki paleoastronautyki. Nie ma tu też cienia odejścia od wyłącznie konwencjonalnych technologii, tego właśnie kluczowego czynnika etyki (który jak zaznaczyłeś - celowo pominąłeś), czy swobodnego tonu, wyrażającego coś więcej niż ciąg myślowy kujona-wyrzutka z rówieśniczej klasy. To bardziej manifest zamkniętych w głowie fantasmagorii, kogoś kto namiętnie wczytał się w segregatory Świata Wiedzy. Potwierdza to fakt, że większość tekstu jest laniem wody, a nie rozległą rozprawką (wstęp, rozwinięcie i podsumowanie mają się nijak względem siebie). No i kolejna sprawa. Taka ilość informacji bez cienia dbałości o interpunkcję, czy wyjustowanie tekstu, jest dla mnie lekką torturą (sam chciałbym być mistrzem ortografii, ale przynajmniej się staram z czymś do ludzi).

      Znam w swoim otoczeniu człowieka, który chciał we wsi otworzyć komórkę antyglobalistów i rzucić mołotowem w prowincjonalny urząd gminy. Po dziesięciu latach poszedłem z nim na piwo i opowiadał mi, że ogarnia z Ukrainy kałachy wartości dwóch milionów złotych. Potrafię zrozumieć zawzięte jaranie się swoimi ideami i skupienie się na nich do tego stopnia, że przez chwilę nie przyglądamy się sobie z boku, ale tego nie popieram.