Cóż, kolejna wtopa, której genezą była złośliwość rzeczy martwych - internet mam "dostarczany" za pomocą przenośnego modemu, którego bateria ostatnio zaczęła szwankować, a która dziś postanowiła dokonać żywota i dosłownie się wylać (przy takim napuchnięciu to i tak się cieszę, że nie dokonała samozapłonu), dzięki czemu w ogóle straciłem kontakt ze światem na dwie godziny. Oczywiście telefon miał padniętą baterię, a ja nie miałem przy sobie powerbanka, nieszczęścia chodzą parami.

Straciłem właściwie tyle co nic - praktycznie całość floty została odbudowana 30 minut po ataku, ale... szczerze mówiąc, już po raz kolejny, nie chce mi się. Możemy sobie zmieniać cyferki w konfiguracji uni, ale gówno to da w świetle tego, że gra nas kilkanaście osób. Ale nawet nie to jest problemem, nawet nie niekompetencja Teamu i programistów jest problemem, co problemem jest wydawca gry. Dziś, po prawie 13 latach od rozpoczęcia przygody z Ogame, nie mam już złudzeń, że ta gra nie ma żadnych szans na podniesienie się z GameForge, które potrafiło urżnąć łeb kurze znoszącej złote jajka (Metin2 i kilka innych projektów)), a których pracownicy żyją w alternatywnej rzeczywistości i gówno wiedzą nie tylko o robieniu gier, ale i robieniu biznesu inną metodą niż na Janusza czy innego Hansa: wyciśnij, ile się da, a potem zamknij interes.

Konta realnie nie ma komu oddać (a przynajmniej oddać osobie, która nie spieprzy mojego dorobku w kilkanaście godzin), sprzedać nie ma komu (bo niby ile dostanę za moje konto na wymarłym uni?). Nie wiem, co dalej, ale raaczej znowu skończy się na długim urlopie, może na stałe, może nie. Naprawdę mam ciekawsze rzeczy do roboty niż klikanie kretyńskich cyferek i wstawanie w środku nocy, by odebrać FS-a czy sprawdzić, czy nie mam czerwono na podglądzie.

Wykorzystania okazji jeszcze raz gratuluję - zastanawiam się nawet, czy przypadkiem nie żałuję, że kupiłem nową baterię tak szybko i czy nie lepiej byłoby, gdyby GS-y też poszły w drobny mak, decyzja o zakończeniu gry (ponownie) byłaby łatwiejsza. Mój projekt literacki rozwija się coraz lepiej, planów jest coraz więcej, chętnych do współpracy także - chyba jednak wolę tworzyć coś, co zostawi po sobie trwały ślad, nie kilka bajtów na serwerze szwabskiej firmy, słynącej z niekompetencji.