Wczoraj chwilkę po północy u cyferki pojawiły się minuty, poszedł 1 skan tam gdzie akurat stała flota.
Długo nie czekając zawołałem Pasibrzucha, policzyliśmy co trzeba i okazało się, że brakuje nam 8k recków.
Z racji tego, że po każdym starciu obrońca zawsze dawał radę wszystko zwiosłować posłaliśmy na niego od razu wszystkie recyklery jakie mieliśmy.
W międzyczasie oderwaliśmy Salama od obowiązków, aby pofrunął z nami i podesłał brakujące recyklery.
Miałem drobne problemy z deuterem dlatego wystartowałem przez gale, lot miał trwać ponad 50 minut... ale stwierdziliśmy, że może sobie jeszcze trochę pośpi.
Mniej więcej w połowie lotu pojawiła się akta na mooonie, na który lecieliśmy, plus parę innych.

Poprawiliśmy skany, minuty po skanach weszły, ale byliśmy prawie pewni, że poczeka do chwili przed starciem, odświeży i nam ucieknie, a potem dostanę kontre.
Stało się jednak coś z goła innego. Szukając pojawiających się akt lataliśmy po galaktyce jak szaleni i jakoś 2 minuty przed starciem tam gdzie lecieliśmy pojawiło się 28k recków do zebrania.

Ktoś nas wyprzedził...

Poszedł skan, okazało się, że na mooonie zostało 128kk floty.
Jak widać wlecieliśmy na dobitkę i wtedy zrobiło się już spokojniej, ale nie nudniej.

Na polu zniszczeń unosiło się 640kk złomu.

Chwilkę po starciu zaczęło co parę minut znikać po około 2k recków, także paNcyferka już nie spał tylko dzielnie wiosłował.
Nasze recyklery zaczynały wlatywać około 20 minut po starciu, więc nadzieja, że jednak zarobimy nie odeszła do końca.

W skrócie udało nam się zebrać z tego starcia 19k recyklerów, a resztę zebrał paNcyferka.
Mieliśmy sporo szczęścia bo wyspawał ponad 8000 recków, ale nie zdążył ich użyć.

Podsumowując, nie do końca poszło według planu, ale i tak jest fajnie.