Pozornie alegoryczne panta rhei na otwartych wodach każdego akwenu urasta do aksjomatycznej rangi.
Fal rozbijanych o burtę delikatna bryza stawia nawet umarłych na dziobie z majestatycznie rozłożonymi rękami, z pełnym sentymentu westchnieniem "Caelum non animum mutant, qui trans mare currunt"... Bo przecież firmamentu bezkresu nie sposób utożsamiać z wyrzutami sumienia, wydychanymi wraz z powietrzem w choćby najbardziej metaforycznym konfesjonale.
I gdyby nie ta specyficzna, ponad zrozumieniem, morskiej otchłani wibrująca cisza, pewnie sam Kubryc zgodziłby się z Horacym, że nieuchronna jest śmierć, zaś umiar stanowić może remedium na wiele duszy dolegliwości.
I gdyby Daniel Defoe nie wyznaczył młodzieńca z Yorku na bohatera przygód setek, z pewnością byłby nim obrońca, pod jednym wszakże warunkiem - musiałby przez kubryka i mesy eteryczne przestrzenie dotrzeć w końcu na pokład...
Godziny obserwacji, dziesiątki obliczeń (na czas których przyjąłem imię "Ramanujan") i nerwy żelazne... Z pewnością nie doprowadziły do powstania niniejszego starcia
Około roku temu (a być może drzewiej), poszukując nowych lokalizacji dla mych porozrzucanych w ogame'owym wszechświecie ciał niebieskich, przeniosłem się do drugiej galaktyki do układu Kubryca.
Zasadniczym asumptem dla tego wyboru nie był nawet sam fakt istnienia w tym miejscu kolonii obrońcy, lecz przede wszystkim odpowiednie ulokowanie planety, a także sentyment do tej części wspomnianej galaktyki, albowiem przed fuzją uniwersów posiadałem kolonię o pięć miejsc przesuniętą na wschód.
Jakkolwiek obecność pokonanego stanowiła dodatkową zachętę, pomimo okoliczności, że wówczas chyba nie znałem jeszcze dokładnego składu ani ilości floty Kubryca, lecz na jej prawdopodobne stacjonowanie w tym miejscu wskazywał pokaźnych rozmiarów bunkier na jednym z księżyców. Po przenosinach, z braku czasu, nie obserwowałem też obrońcy z matematyczną dokładnością, lecz, spontanicznie niejako i w różnych czasowych odstępach skanowałem księżyce przyszłego celu, notując jedynie przybliżone czasy powrotu jego floty.
Kubryc, którego armada za każdym razem, gdy ujawniały ją raporty szpiegowskie, stacjonowała w bunkrze, przeważnie logował się na czas lub kilka minut po powrocie statków, na co wskazuje mój nieudany lot w kierunku obrońcy około roku temu. Niedługo po nim odstąpiłem od prób atakowania nie tylko tego, ale i wszystkich innych potencjalnych celów, udając się na wielomiesięczny ogame'owy urlop.
Na przestrzeni tych miesięcy odebrałem pewnego wieczoru telefon od rozrabiaki, który odkąd pamiętam namawiał mnie do obserwacji i zezłomowania kubryca twierdząc, że niekiedy nie loguje się przez dłuższy czas po powrocie floty i odebrałem informację, że powinienem natychmiast wyłączyć urlop i lecieć do kubryca, którego flota przycumowała w porcie tego samego, co zwykle, księżyca. Zszedłszy z urlopu wystartowałem, by po kilkunastu minutach cofnąć flotyllę. Kubryc zalogował się.
Kilka dni temu, tym razem nie motywowany sojuszniczymi naleganiami, wyłączyłem urlop by przysłowiowe ostatnie dni wolności i niezależności od nadchodzących szybkimi skurczami zstępnych spożytkować na empiryczne niemalże zbadanie istnienia słynnych mostów Einsteina-Rosena (do czego, zaznaczam, nie sprowokował mnie kazus dotyczący wpływu konsumpcji owoców jabłoni na możliwość przypisania sprawcy czynu z art. 178a k.k.). Widziałem, że Kubryc logował się w czwartek jeszcze (lub były to czyjeś skany, choć z uwagi na rozdźwięk pomiędzy czasami jest to mało prawdopodobne), jakkolwiek nie wychwyciłem jego floty.
Nazajutrz, prowadząc rutynową i wybiórczą akcję skanowania zanotowanych celów, nie widząc u obrońcy aktywności żadnej, odkryłem na rzeczonym księżycu całą, jak sądziłem, flotę Kubryca. Dokonawszy kilku obliczeń i symulacji, posłałem trzon floty na księżyc obrońcy. Niefortunność mego surowcowego profetyzmu, a może i samych zdarzeń spowodowała, że po wysłaniu floty atakującej wielce odkrywczym było stwierdzenie zbyt małej ilości recyklerów... Po chwili kolejnej ukryty w mym ego geniusz wspomnianego Ramanujana podpowiedział mi, że ilość 2 mln deuteru pozostała na księżycu może jednak nie wystarczyć do wysłania choćby połowy recyklerów, które posiadałem, z maksymalną prędkością. Nie posiadając na księżycu, ani na planecie żadnych surowców, które mógłbym sprawnie wymienić na deuter, postanowiłem sprzedać u handlarza złomem duże transportery (geniusz ów podpowiedział mi także, że sprzedaż w ich miejsce recyklerów byłaby, krótko mówiąc, zbyt pochopna). Dzięki temu mogłem surowce zamienić na cenny deuter, zaś w innej galaktyce za materiały, które posiadałem, dobudowałem ok. 10k recyklerów, których wówczas łączna liczba i tak różniła się od wymaganej o jakichś 20 tysięcy.
W trakcie lotu rozglądałem się dokoła bacząc, by jakiś śmiałek nie postanowił wylecieć w kierunku mego celu. Obliczenia wskazywały także na to, że najbliższy lokalny Macho potrzebowałby 01:07:55 h, by dotrzeć recyklerami na orbitę Kubryca. Przegląd aktywności wszelkich utwierdził mnie w przekonaniu, że akcja przebiegnie pomyślnie.
Przez część galaktycznej podróży towarzyszył mi rozrabiaka, który głosem mentora stwierdził, że na pewno się uda i nikt nie przywłaszczy złomu. Dziękuję, Kulesławie!
Na około 10 minut przed dolotem, nie będąc w stanie spokojnie patrzeć na upływający czas, rozpocząłem, niczym wspomniany Crusoe, wędrówkę po salonie wpędzając w zdumienie mą wspanialszą połowę.
Na marginesie wskażę także, iż skorzystałem z pozostawionego u mnie przez zdecydowanie bardziej geriatrycznie wzbogaconych członków rodziny ciśnieniomierza, który wartość pulsu wyznaczył u mnie na 120... Wówczas zrozumiałem, że ta adrenalina stanowi właśnie esencję naszej gry. Dla tych emocji gramy, przynajmniej, jak sądzę, wielu z nas.
Gdy zegar wybił minutę do wlotu wiedziałem już, że musi się udać. Nie myliłem się, na szczęście. Złom po starciu leżał jeszcze chyba przez około półtorej godziny, z uwagi na to, że ostatnią falę recyklerów wysłałem po ich powrocie.
Pech chciał także, a może i brak mojej przezorności, że na zakup dodatkowego deuteru zdecydowałem się dopiero w piątek po południu, większych dostaw spodziewając się w sobotę (dziękuję ancymonko, marchewo i pogromco kredek).
Stanowi to przestrogę na przyszłość, by stany deuteru na księżycach zawsze wskazywały na ilości wystarczające do wzruszenia trzonu floty i recyklerów.
To moje największe solowe starcie w tej grze.
Dedykuję je wszystkim Sojusznikom, przeciwnikom, a także po raz pierwszy mojej wyrozumiałej, zdecydowanie sfeminizowanej połowie, która będąc pełna nadziei na rychłe powiększenie się grona graczy ogame w rodzinie, musiała przez kilka ostatnich nocy znosić mą absencję.
Dziękuję również za miłe słowa Kolegom z innych Sojuszy (e.g. dziękuję Zdobywco za rozmowę, dzięki Kurufirze).
Dziękuję także Koledze z LzB, który spytał o cenę takiego starcia. Jeszcze bardziej, dzięki temu, uświadomiłem sobie, że każde starcie - mniejsze lub większe, jest w tej grze bezcenne. Dzięki tej specyficznej, wspomnianej już, adrenalinie i euforii, w przypadku powodzenia bitwy.
Obrońcy życzę odbudowy. Nic nie napisał po starciu. Zalogował się dopiero następnego dnia po bitwie. Mam nadzieję, że rozkołysany falami morza, we wskazanej mesie, nie zaś niebezpiecznym sztormem.
Nighhunterze, znamku, Chojny! Czekamy na Was!
Wybaczcie długi wstęp. Do rzeczy:
Dnia 04-05-2018 --:--:-- następujące floty spotkały się w walce:
Agresor H B I [The Best]
________________________________________________
Mały transporter 181.966
Okręt wojenny 86.970
Pancernik 175.866
Lekki myśliwiec 3.297.850
Ciężki myśliwiec 41.054
Krążownik 300.005
_________________________________________
Obrońca kubryc [FAoE]
________________________________________________
Mały transporter 56.707
Duży transporter 28.859
Lekki myśliwiec 40.936
Ciężki myśliwiec 22.052
Krążownik 8.446
Okręt wojenny 3.904
Statek kolonizacyjny 4
Recykler 1.025
Sonda szpiegowska 71.885
Bombowiec 3.069
Niszczyciel 548
Gwiazda Śmierci 567
Pancernik 2.953
Wyrzutnia rakiet 548.000
Lekkie działo laserowe 10.000
Ciężkie działo laserowe 1.000
Działo Gaussa 1.000
Działo jonowe 1.000
Wyrzutnia plazmy 3.837
Mała powłoka ochronna 1
Duża powłoka ochronna 1
_________________________________________
Po bitwie...
Agresor H B I [The Best]
________________________________________________
Mały transporter 170.344 ( -11.622 )
Okręt wojenny 83.265 ( -3.705 )
Pancernik 168.521 ( -7.345 )
Lekki myśliwiec 3.089.663 ( -208.187 )
Ciężki myśliwiec 39.008 ( -2.046 )
Krążownik 286.496 ( -13.509 )
_________________________________________
Obrońca kubryc [FAoE]
________________________________________________
Zniszczony!
_________________________________________
agresor wygrał bitwę!
Agresor przejął:
330.264.612 Metalu, 747.369.793 Kryształu i 26.165.441 Deuteru
Agresor stracił łącznie 2.138.082.000 jednostek.
Obrońca stracił łącznie 9.460.714.000 jednostek.
Na polu zniszczeń unosi się 1.597.150.200 metalu i 1.135.592.100 kryształu.
Agresor przejął łącznie 1.103.799.846 jednostek.
Szansa na powstanie księżyca 20%.
Złom zebrany przez atakującego/atakujących.
Podsumowanie zysków/strat:
Podsumowanie agresor
Metal: 610.078.812
Kryształ: 1.199.408.893
Deuter: -111.027.559
agresor zyskał łącznie 1.698.460.146 jednostek.
Podsumowanie obrońca
Metal: -5.667.672.612
Kryształ: -4.069.033.793
Deuter: -827.807.441
obrońca stracił łącznie 10.564.513.846 jednostek.
Powered by Konwerter RW OGotcha 4.1.4
Pozdrawiam
HBI [The Best]
Fal rozbijanych o burtę delikatna bryza stawia nawet umarłych na dziobie z majestatycznie rozłożonymi rękami, z pełnym sentymentu westchnieniem "Caelum non animum mutant, qui trans mare currunt"... Bo przecież firmamentu bezkresu nie sposób utożsamiać z wyrzutami sumienia, wydychanymi wraz z powietrzem w choćby najbardziej metaforycznym konfesjonale.
I gdyby nie ta specyficzna, ponad zrozumieniem, morskiej otchłani wibrująca cisza, pewnie sam Kubryc zgodziłby się z Horacym, że nieuchronna jest śmierć, zaś umiar stanowić może remedium na wiele duszy dolegliwości.
I gdyby Daniel Defoe nie wyznaczył młodzieńca z Yorku na bohatera przygód setek, z pewnością byłby nim obrońca, pod jednym wszakże warunkiem - musiałby przez kubryka i mesy eteryczne przestrzenie dotrzeć w końcu na pokład...
Godziny obserwacji, dziesiątki obliczeń (na czas których przyjąłem imię "Ramanujan") i nerwy żelazne... Z pewnością nie doprowadziły do powstania niniejszego starcia
Około roku temu (a być może drzewiej), poszukując nowych lokalizacji dla mych porozrzucanych w ogame'owym wszechświecie ciał niebieskich, przeniosłem się do drugiej galaktyki do układu Kubryca.
Zasadniczym asumptem dla tego wyboru nie był nawet sam fakt istnienia w tym miejscu kolonii obrońcy, lecz przede wszystkim odpowiednie ulokowanie planety, a także sentyment do tej części wspomnianej galaktyki, albowiem przed fuzją uniwersów posiadałem kolonię o pięć miejsc przesuniętą na wschód.
Jakkolwiek obecność pokonanego stanowiła dodatkową zachętę, pomimo okoliczności, że wówczas chyba nie znałem jeszcze dokładnego składu ani ilości floty Kubryca, lecz na jej prawdopodobne stacjonowanie w tym miejscu wskazywał pokaźnych rozmiarów bunkier na jednym z księżyców. Po przenosinach, z braku czasu, nie obserwowałem też obrońcy z matematyczną dokładnością, lecz, spontanicznie niejako i w różnych czasowych odstępach skanowałem księżyce przyszłego celu, notując jedynie przybliżone czasy powrotu jego floty.
Kubryc, którego armada za każdym razem, gdy ujawniały ją raporty szpiegowskie, stacjonowała w bunkrze, przeważnie logował się na czas lub kilka minut po powrocie statków, na co wskazuje mój nieudany lot w kierunku obrońcy około roku temu. Niedługo po nim odstąpiłem od prób atakowania nie tylko tego, ale i wszystkich innych potencjalnych celów, udając się na wielomiesięczny ogame'owy urlop.
Na przestrzeni tych miesięcy odebrałem pewnego wieczoru telefon od rozrabiaki, który odkąd pamiętam namawiał mnie do obserwacji i zezłomowania kubryca twierdząc, że niekiedy nie loguje się przez dłuższy czas po powrocie floty i odebrałem informację, że powinienem natychmiast wyłączyć urlop i lecieć do kubryca, którego flota przycumowała w porcie tego samego, co zwykle, księżyca. Zszedłszy z urlopu wystartowałem, by po kilkunastu minutach cofnąć flotyllę. Kubryc zalogował się.
Kilka dni temu, tym razem nie motywowany sojuszniczymi naleganiami, wyłączyłem urlop by przysłowiowe ostatnie dni wolności i niezależności od nadchodzących szybkimi skurczami zstępnych spożytkować na empiryczne niemalże zbadanie istnienia słynnych mostów Einsteina-Rosena (do czego, zaznaczam, nie sprowokował mnie kazus dotyczący wpływu konsumpcji owoców jabłoni na możliwość przypisania sprawcy czynu z art. 178a k.k.). Widziałem, że Kubryc logował się w czwartek jeszcze (lub były to czyjeś skany, choć z uwagi na rozdźwięk pomiędzy czasami jest to mało prawdopodobne), jakkolwiek nie wychwyciłem jego floty.
Nazajutrz, prowadząc rutynową i wybiórczą akcję skanowania zanotowanych celów, nie widząc u obrońcy aktywności żadnej, odkryłem na rzeczonym księżycu całą, jak sądziłem, flotę Kubryca. Dokonawszy kilku obliczeń i symulacji, posłałem trzon floty na księżyc obrońcy. Niefortunność mego surowcowego profetyzmu, a może i samych zdarzeń spowodowała, że po wysłaniu floty atakującej wielce odkrywczym było stwierdzenie zbyt małej ilości recyklerów... Po chwili kolejnej ukryty w mym ego geniusz wspomnianego Ramanujana podpowiedział mi, że ilość 2 mln deuteru pozostała na księżycu może jednak nie wystarczyć do wysłania choćby połowy recyklerów, które posiadałem, z maksymalną prędkością. Nie posiadając na księżycu, ani na planecie żadnych surowców, które mógłbym sprawnie wymienić na deuter, postanowiłem sprzedać u handlarza złomem duże transportery (geniusz ów podpowiedział mi także, że sprzedaż w ich miejsce recyklerów byłaby, krótko mówiąc, zbyt pochopna). Dzięki temu mogłem surowce zamienić na cenny deuter, zaś w innej galaktyce za materiały, które posiadałem, dobudowałem ok. 10k recyklerów, których wówczas łączna liczba i tak różniła się od wymaganej o jakichś 20 tysięcy.
W trakcie lotu rozglądałem się dokoła bacząc, by jakiś śmiałek nie postanowił wylecieć w kierunku mego celu. Obliczenia wskazywały także na to, że najbliższy lokalny Macho potrzebowałby 01:07:55 h, by dotrzeć recyklerami na orbitę Kubryca. Przegląd aktywności wszelkich utwierdził mnie w przekonaniu, że akcja przebiegnie pomyślnie.
Przez część galaktycznej podróży towarzyszył mi rozrabiaka, który głosem mentora stwierdził, że na pewno się uda i nikt nie przywłaszczy złomu. Dziękuję, Kulesławie!
Na około 10 minut przed dolotem, nie będąc w stanie spokojnie patrzeć na upływający czas, rozpocząłem, niczym wspomniany Crusoe, wędrówkę po salonie wpędzając w zdumienie mą wspanialszą połowę.
Na marginesie wskażę także, iż skorzystałem z pozostawionego u mnie przez zdecydowanie bardziej geriatrycznie wzbogaconych członków rodziny ciśnieniomierza, który wartość pulsu wyznaczył u mnie na 120... Wówczas zrozumiałem, że ta adrenalina stanowi właśnie esencję naszej gry. Dla tych emocji gramy, przynajmniej, jak sądzę, wielu z nas.
Gdy zegar wybił minutę do wlotu wiedziałem już, że musi się udać. Nie myliłem się, na szczęście. Złom po starciu leżał jeszcze chyba przez około półtorej godziny, z uwagi na to, że ostatnią falę recyklerów wysłałem po ich powrocie.
Pech chciał także, a może i brak mojej przezorności, że na zakup dodatkowego deuteru zdecydowałem się dopiero w piątek po południu, większych dostaw spodziewając się w sobotę (dziękuję ancymonko, marchewo i pogromco kredek).
Stanowi to przestrogę na przyszłość, by stany deuteru na księżycach zawsze wskazywały na ilości wystarczające do wzruszenia trzonu floty i recyklerów.
To moje największe solowe starcie w tej grze.
Dedykuję je wszystkim Sojusznikom, przeciwnikom, a także po raz pierwszy mojej wyrozumiałej, zdecydowanie sfeminizowanej połowie, która będąc pełna nadziei na rychłe powiększenie się grona graczy ogame w rodzinie, musiała przez kilka ostatnich nocy znosić mą absencję.
Dziękuję również za miłe słowa Kolegom z innych Sojuszy (e.g. dziękuję Zdobywco za rozmowę, dzięki Kurufirze).
Dziękuję także Koledze z LzB, który spytał o cenę takiego starcia. Jeszcze bardziej, dzięki temu, uświadomiłem sobie, że każde starcie - mniejsze lub większe, jest w tej grze bezcenne. Dzięki tej specyficznej, wspomnianej już, adrenalinie i euforii, w przypadku powodzenia bitwy.
Obrońcy życzę odbudowy. Nic nie napisał po starciu. Zalogował się dopiero następnego dnia po bitwie. Mam nadzieję, że rozkołysany falami morza, we wskazanej mesie, nie zaś niebezpiecznym sztormem.
Nighhunterze, znamku, Chojny! Czekamy na Was!
Wybaczcie długi wstęp. Do rzeczy:
Dnia 04-05-2018 --:--:-- następujące floty spotkały się w walce:
Agresor H B I [The Best]
________________________________________________
Mały transporter 181.966
Okręt wojenny 86.970
Pancernik 175.866
Lekki myśliwiec 3.297.850
Ciężki myśliwiec 41.054
Krążownik 300.005
_________________________________________
Obrońca kubryc [FAoE]
________________________________________________
Mały transporter 56.707
Duży transporter 28.859
Lekki myśliwiec 40.936
Ciężki myśliwiec 22.052
Krążownik 8.446
Okręt wojenny 3.904
Statek kolonizacyjny 4
Recykler 1.025
Sonda szpiegowska 71.885
Bombowiec 3.069
Niszczyciel 548
Gwiazda Śmierci 567
Pancernik 2.953
Wyrzutnia rakiet 548.000
Lekkie działo laserowe 10.000
Ciężkie działo laserowe 1.000
Działo Gaussa 1.000
Działo jonowe 1.000
Wyrzutnia plazmy 3.837
Mała powłoka ochronna 1
Duża powłoka ochronna 1
_________________________________________
Po bitwie...
Agresor H B I [The Best]
________________________________________________
Mały transporter 170.344 ( -11.622 )
Okręt wojenny 83.265 ( -3.705 )
Pancernik 168.521 ( -7.345 )
Lekki myśliwiec 3.089.663 ( -208.187 )
Ciężki myśliwiec 39.008 ( -2.046 )
Krążownik 286.496 ( -13.509 )
_________________________________________
Obrońca kubryc [FAoE]
________________________________________________
Zniszczony!
_________________________________________
agresor wygrał bitwę!
Agresor przejął:
330.264.612 Metalu, 747.369.793 Kryształu i 26.165.441 Deuteru
Agresor stracił łącznie 2.138.082.000 jednostek.
Obrońca stracił łącznie 9.460.714.000 jednostek.
Na polu zniszczeń unosi się 1.597.150.200 metalu i 1.135.592.100 kryształu.
Agresor przejął łącznie 1.103.799.846 jednostek.
Szansa na powstanie księżyca 20%.
Złom zebrany przez atakującego/atakujących.
Podsumowanie zysków/strat:
Podsumowanie agresor
Metal: 610.078.812
Kryształ: 1.199.408.893
Deuter: -111.027.559
agresor zyskał łącznie 1.698.460.146 jednostek.
Podsumowanie obrońca
Metal: -5.667.672.612
Kryształ: -4.069.033.793
Deuter: -827.807.441
obrońca stracił łącznie 10.564.513.846 jednostek.
Powered by Konwerter RW OGotcha 4.1.4
Pozdrawiam
HBI [The Best]
Post był edytowany 6 razy, ostatnio przez hbi ().