Cześc i czołem!

#98

Wielki Admirał Thrawn obudził się z ogromnym bólem głowy w swoim wodnym łożu w kształcie Fallusa Czujników. Nie pamiętał nic a nic z wczorajszego wieczora. Po swej prawej i lewej stronie napotkał dwie samice wookie z prywatnego haremu, które wygrał dawno temu w karty z proboszczem miejscowej parafii. Admirał jak nikt inny potrafił docenić klasyczną urodę wookiech, bez zbędnego depilowania różnych miejsc, z zarostem na całym ciele, czym przypominały mu pamiątkę z dzieciństwa - misia koralgola.

Na toaletce przy łożu Thrawna stało niedopite piwo marki Mocny Full, a w popielniczce niedopałek papierosa mentolowego marki “Mińsk” zakupionego bez polskich znaków akcyzy jeszcze w czasach świetności stadionu dziesięciolecia.

Admirał z ciężkim oddechem uniósł głowę i spróbował się rozejrzeć po swojej kajucie. Na samym środku pomieszczenia napotkał wzrokiem lezącą na podłodze na wznak Kaśkę ubraną w koronkową, białą bluzkę z głębokim dekoltem i krótką czerwoną mini, opinającą smukłe uda. Obrzęk w okolicach miejsc intymnych wskazywał, iż dopadła ją poranna erekcja.

W lewym rogu pomieszczenia od strony okna, splątani w miłosnym uścisku zasnęli Esta oraz panWpolo, powszechnie znani klasyczni wielbiciele prawdziwej męskiej miłości. W prawym zaś stał… holenderski wiatrak. Admirał przez chwilę próbował sięgnąć pamięcią dnia wczorajszego i przypomnieć sobie, skąd się owy wiatrak wziął, ale sprawiało mu to widoczny ból, więc po prostu uznał, iż musiał zamówić ten mebel wcześniej na allegro.

Na stole bilardowym, w pozycji horyzontalnej leżał Kochan, spodnie i bieliznę ściągniętą miał do kolan a stan tylnej części jego ciała wskazywał, iż z pewnością miał ciężką noc. Choć teraz smacznie spał, z jego ust wydobywały się jakieś mamrotliwe jęki.

Admirał ciężką ręką sięgnął po swój telefon. Przewinął kilka mmsów z nagimi fotkami kóz od Salama i przeczytał ostatnią otrzymaną wiadomość sms od Anyego o treści „stary, nie dam dziś rady wbić, bo żona mnie zabije, sory”. Dopiero teraz doznał olśnienia i przypomniał sobie część z faktów z wczorajszej, suto zakrapianej denaturatem imprezy Ronin pod hasłem „ nie ważne co, byle potargało”.

Gdy już próbował ostatkiem sił sięgnąć stojącą w rogu wodę mineralną marki „Szczym Do Ludu” w komnacie rozległ się alarm. Niewolnicze wookie wykryły flotę i ruszyły, by zabić dziewice i zgwałcić psy należące do Lazariusa. Admirałowi nie pozostało nic innego jak wstać i ruszyć na swój różowy mostek dowodzenia.

____________________________________

Pozdrowienia dla Ronin, GEN, buddy, mlodego, Kruszyny, Gabbany i wszystkich znajomków :).