Wiedźmiński

    • Quiz
    • Wiedźmiński

      Wiem, że zależy od sposobu patrzenia. Ale jestem ciekaw :)

      Dla mnie na przykład wątek Nimue. Nudne jak flaki z olejem, dłuuuugie, udziwnione (odgadywanie historii w śnie poprzez patrzenie w obraz... ech...) a co najgorsze - totalnie nic nie wnoszące do historii. Zawsze gdy to czytam do głowy przychodzi tylko: o co cho? :)

      Czekam na inne głosy :)

      Pozdrawiam
      Artur

      Ja również.
      elfi
      Top20 Uni28: ab ovo usque ad mala [OFF]
      Va'esse deireádh eap eigean...
    • aaa khem z rusałką mi się pomyliło :D:D:D

      Odnoszę tak jakby wrażenie, że spamujesz ;P
      Mówię o tym i niektórych poprzednich postach. Ja wiem, że takie tematy są fajne do nabicia licznika, ale trzymajcie się wątku i zasad, bo zarządzę generalne sprzątanie z postów niepotrzebnych i liczniki zaczną działać wstecz.
      elfi
    • Kościeja nie było na forum od niemal miesiąca, ale miał szansę zobaczyć moją odpowiedź. Pozwolę sobie zadać pytanie jako osoba, która odpowiadała ostatnio:
      Proszę wskazać trzy sytuacje, w których osoby skazane na śmierć przeżyły. Rodzaj kary śmierci nie może się powtarzać.

      Lwica jest boska :)
    • Ścięcie:
      pewnie Regis, któremu chłopi ucięli głowę i pochowali go

      Powieszenie:
      Angouleme, skazana na śmierć, uratowana przez jakiegoś-tam wiedźmina :P

      Pozostawienie na pewną śmierć:
      Ciri na pustyni?
      Chociaż tu nie mogło być mowy o śmierci, Sapkowski to nie GRR Martin, który ubija głównych bohaterów jak muchy :)
    • Ale jaja. Żadna z 3 mi się nie zgadza.

      Regisa uznam, sam o tym nie pomyślałem, ale lincz to też forma skazania. Chodziło mi o Jaskra (końcówka 5 części) i ten epizod z szafotem.

      Angouleme była skazana na powieszenie? Coś mi się wydaje, że było inaczej. Osoba, o której myślę, wisiała już i została odcięta.

      Ciri nikt nie skazał na pustynię. Tak po prostu wyszło. Osoba, o której mówię została przez kogoś wygnana ze społeczności i zmuszona do życia w miejscu, w którym nie miała prawa przeżyć. Przeżyła dzięki pomocy.

      Obie nieodgadnięte osoby to kobiety.

      Lwica jest boska :)
    • Pierwsza osoba o której pomyślałem, to był Jaskier, ale nie pamiętałem do końca jak ta cała sytuacja wyglądała.

      Co do Angouleme:
      Tom 4
      - Nasza Angouleme nie ma żadnych szans, by ocalić życie - przerwał Fulko Artevelde. - Ale skórę, owszem, chce ocalić. Dla mnie jest to absolutnie wiarygodny motyw. Co, Angouleme? Chcesz ocalić skórę, prawda? Dziewczyna zacięła usta. I wyraźnie zbladła.
      - Bandycka odwaga - rzekł z pogardą prefekt. - I gówniarska zarazem. Napadać w przewadze, ograbiać słabych, zabijać bezbronnych, owszem. Spojrzeć śmierci w oczy, o, to już trudniej. Tego już nie potraficie. - Jeszcze zobaczymy - warknęła.
      - Zobaczymy - przytaknął poważnie Fulko. - I usłyszymy. Płuca wykrzyczysz na szafocie, Angouleme.

      (...)

      -(...)Obiecałem, że jeśli skutkiem jej wyznania Słowik zostanie ujęty, a jego szajka rozbita, Angouleme zostanie powieszona. - Słucham? - Wiedźmin nie przesadził ze zdziwieniem. - To tak tu wygląda instytucja koronnego świadka? W zamian za współpracę z władzami: stryczek? A za odmowę współpracy co?
      - Pal. Poprzedzony wyłupieniem oczu i szarpaniem piersi rozpalonymi obcęgami.


      nad resztą jeszcze pomyślę :)
    • W sumie racja, chodziło mi co prawda o Milvę, którą ze stryczka odcięły driady, ale Angouleme powinienem uznać :)

      Ostatnia osoba jest najtrudniejsza - podpowiem, że to nie człowiek :) Ale uratował ją człowiek, mężczyzna, który nie chciał być sam.

      Lwica jest boska :)
    • - Nie chcę kłopotów. A siedzę tu już i tak za długo. Jadę na południe, Jaskier. Daleko na południe. Tutaj nie znajdę roboty. Cywilizacja. Na cholerę tu komuś wiedź-min? Gdy pytam o jakieś zajęcie, patrzą na mnie jak na dziwoląga.

      - Co też ty wygadujesz. Jaka tam cywilizacja. Przeprawiłem się przez Buinę tydzień temu, a jadąc przez kraj, nasłuchałem się przeróżnych opowieści. Podobno są tu wodniki, wijuny, przerazy, latawce, wszelkie możliwe świństwo. Powinieneś mieć roboty po uszy.

      - Opowieści to i ja słyszałem. Połowa jest albo zmyślona, albo przesadzona. Nie, Jaskier^Świat się zmienia. Coś się kończy.

      Poeta pociągnął z gąsiorka, zmrużył oczy, westchnął ciężko.

      - Znowu zaczynasz płakać nad twym smutnym, wiedźmińskim losem? I filozofować przy tym? Dostrzegam zgubne skutki niewłaściwych lektur. Bo na to, że świat się zmienia, wpadł nawet ten stary pierdziel Roderick de Novembre. Owa zmienność świata to, nawiasem mówiąc, jedyna teza z jego traktatu, z którą można zgodzić się bez zastrzeżeń. Ale nie jest to teza na tyle odkrywcza, byś mnie tu nią musiał raczyć, przybierając przy tym minę myśliciela, z którą ci absolutnie nie do twarzy.

      Geralt, zamiast odpowiedzieć, łyknął z gąsiorka.

      - Tak, tak - westchnął ponownie Jaskier. - Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy. Co się jeszcze, twoim zdaniem, kończy? Wspominałeś coś o kończeniu, filozofie.

      Odwiedzałem miasta i twierdze, szukałem orędzi przybijanych do słupów na rozstajnych drogach. Szukałem wiadomości: "Wiedźmin potrzebny pilnie". A potem było zwykle jakieś
      uroczysko, loch, nekropolia lub ruiny, leśny wąwóz lub grota w górach pełna kości i śmierdząca padliną. I było coś, co żyło tylko po to, by zabijać. Z głodu, dla przyjemności, powodowane czyjąś chorobliwą wolą, z innych przyczyn. Mantikora, wyvern, mglak, żagnica, żyrytwa, przeraża, leszy, wampir, ghul, graveir, wilkołak, gigaskorpion, strzyga, zjadarka, kikimora, wipper. I był taniec w ciemnościach i cięcie miecza. I był strach i wstręt w oczach tego, kto wręczał mi później zapłatę.
    • Vima nie ma, więc zadam.
      Podczas pewnego wydarzenia Geralt musiał ujawnić swoją tożsamość. To znaczy nie tyle musiał, ile ktoś ujawnił ją, ponieważ Geralt coś wyjaśnił i zastanawiano się, skąd to wie. Kto i kiedy tę jego tożsamość ujawnił i co wyjaśnił wtedy Geralt?
    • - Zło, z którym walczyłem - powtórzył wiedźmin - było przejawem działań Chaosu, działań obliczonych na to, by zakłócić Ład. Tam bowiem, gdzie szerzy się Zło, Ład zapanować nie może, wszystko, co Ład zbuduje, runie, nie ostoi się. Światełko mądrości i płomyk nadziei, żar ciepła, miast rozbłyskać, zgasną. Będzie ciemno. A w ciemności będą kły, pazury i krew.
      Yarpen Zigrin pogładził brodę zatłuszczoną wyciekłym ze ślimaków czosnkowoziołowym masłem.
      - Bardzo to ładnie powiedziane, wiedźminie - przyznał. - Ale, jak rzekła młodziutka Cerro do króla Vridanka na ich pierwszej schadzce: "Niebrzydka rzecz, ale czy ma jakieś
      zastosowanie praktyczne?"
      - Racja istnienia - wiedźmin nie uśmiechnął się - i racja bytu wiedźminów zostały zachwiane, albowiem walka Dobra ze Złem toczy się teraz na innym polu bitwy i zupełnie inaczej jest prowadzona. Zło przestało być chaotyczne. Przestało być ślepą i żywiołową siłą, przeciw której wystąpić musiał wiedźmin, mutant równie morderczy i równie chaotyczny jak samo Zło. Dziś Zło rządzi się prawami - bo prawa mu przysługują. Działa w myśl zawartych traktatów pokojowych, bo pomyślano o nim, owe traktaty zawierając...
      - Widział wypędzonych na południe osadników - domyślił się Zoltan
      - I nie tylko - dodał poważnie Jaskier. - Nie tylko.
      - I co z tego? - Yarpen Zigrin siadł wygodniej, splótł dłonie na brzuchu. - Każdy coś widział. Każdego coś kiedyś wkurzyło, każdy kiedyś na krócej lub dłużej stracił apetyt. Albo
      sen. Tak bywa. Tak bywało. I tak bywać będzie. Więcej filozofii, jak i z tych skorup tutaj, jako żywo z tego nie wyciśniesz. Bo i nie ma więcej. Co tobie nie w smak, wiedźminie, co tobie nie po myśli? Zmiany, którym ulega świat? Rozwój? Postęp?
      - Może.
      Yarpen milczał długo, patrząc na wiedźmina spod krzaczastych brwi.
      - Postęp - rzekł wreszcie - jest jak stado świń. I tak należy na ów postęp patrzeć, tak go należy oceniać. Jak stado świń łażących po gumnie i obejściu. Z faktu istnienia tego stada wypływają rozlicznie korzyści. Jest golonka. Jest kiełbasa, jest słonina, są nóżki w galarecie. Słowem, są korzyści! Nie ma co tedy nosem kręcić, że wszędzie nasrane.
      Wszyscy milczeli czas jakiś, rozważając w duszach i sumieniach różne ważne rzeczy i sprawy.
      - Trzeba się napić - rzekł wreszcie Jaskier.
      Nikt nie zaprotestował


      Jak czegoś nie ma, to napisz, że nie ma, żebyśmy wiedzieli, że czegoś jeszcze trzeba szukać.
      Pytanie zostaje:
      Podczas pewnego wydarzenia Geralt musiał ujawnić swoją tożsamość. To znaczy nie tyle musiał, ile ktoś ujawnił ją, ponieważ Geralt coś wyjaśnił i zastanawiano się, skąd to wie. Kto i kiedy tę jego tożsamość ujawnił i co wyjaśnił wtedy Geralt?

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez menel984345 ().

    • Czy chodzi o fragment z "Kwesti ceny":
      Tego - powiedział Geralt - trzeba będzie dowieść.
      - Śmiesz w to wątpić? Po potwierdzeniu przez królową prawdziwości moich słów? Po tym, co sam przed chwilą
      powiedziałeś?
      - Tak. Bo nie powiedziałeś nam wszystkiego. Roegner, Jeżu, znał moc Prawa Niespodzianki i wagę przysięgi, jaką złożył.
      A złożył ją, bo wiedział, że prawo i zwyczaj ma moc, chroniącą takie przysięgi. Strzegącą, by spełniały się tylko wtedy, gdy
      potwierdzi je siła przeznaczenia. Twierdzę, Jeżu, że na razie nie masz do królewny żądnych praw. Zdobędziesz je dopiero
      wówczas, gdy...
      - Gdy co?
      - Gdy królewna sama zgodzi się odejść z tobą. Tak stanowi Prawo Niespodzianki. To zgoda dziecka - nie rodziców -
      potwierdza przysięgę, dowodzi, że dziecko rzeczywiście urodziło się w cieniu przeznaczenia. To dlatego wróciłeś po
      piętnastu latach, Jeżu. Taki bowiem warunek wprowadził do przysięgi król Roegner.
      - Kim jesteś?
      - Jestem Geralt z Rivii.
      - Kim jesteś, Geralcie z Rivii, że chcesz uchodzić za wyrocznię w kwestii zwyczajów i praw?
      - On zna to prawo lepiej, niż ktokolwiek inny - powiedział chrapliwie Myszowór - bo do niego je kiedyś zastosowano.
      Jego kiedyś zabrano z domu rodziców, bo był tym, kogo jego ojciec nie spodziewał się zastać w domu po powrocie. Bo był
      przeznaczony do czegoś innego. I mocą przeznaczenia został tym, kim jest. .
      - A kim on jest?
      - Wiedźminem.

      Innymi słowy druid Myszowór ujawnił to bo Geralt zbyt dużo wiedział o prawie niespodzianki. Działo to się podczas uczty na zamku w Cintrze.
      Uni Taurus - FenikS - ON, Uni22 - ArCor - OFF
    • Jako, iż tydzień minął, a nikt nie zgadł dwie podopowiedzi:
      1) W 2 z 3 znanych mi przypadków, Villentretenmerth nie jest wymieniony z imienia
      2) Pierwsza sytuacja jest z "Krwi Elfów", druga z gry "Wiedźmin", trzecia z gry "Wiedźmin II:Zabójcy Królów"
      Uni Taurus - FenikS - ON, Uni22 - ArCor - OFF
    • Znalazłem w końcu w "Krwi Elfów".
      Ciri również poczuła senność, ale oprzytomnił ją gromki rechot Yarpena, który właśnie przypominał Geraltowi dawne przygody. Chodziło o łowy na złotego smoka, który miast dać się złowić, porachował łowcom kości, a szewca, zwanego Kozojedem, po prostu zjadł. Ciri zaczęła słuchać z większym zainteresowaniem.
      Geralt zapytał o losy Rębaczy, ale Yarpen tych losów nie znał. Yarpen z kolei zaciekawił się kobietą o imieniu Yennefer, a Geralt zrobił się dziwnie małomówny. Krasnolud popił piwa i jął żalić się, że owa Yennefer wciąż żywi do niego urazę, choć od tamtych czasów minęło ładnych parę lat.

      W Wiedźminie II Villentretenmerth jest ojcem Saesenthessis. Nadmienia ona również, że Borch miał dar jasnowidzenia i zaszczepił w niej miłość do wszystkich istot żywych.
      W Wiedźminie natomiast ni cholery nie mogłem znaleźć.