Cześć i czołem!

#180.

Starcie rodzące się w bólach, niemal porodowych.
Obrońcę miałem w kajecie od dawna, ale zazwyczaj latały u niego jedynie DTki. W ostatnim czasie zaczął klepać także trochę floty, więc zainteresowałem się nim bardziej.
Okazało się, że najczęściej, pomimo kompletu moonów latał na jakieś posrane FSiki z planety na transportuj/zbieraj/atakuj. Na planecie niestety spory bunkier, więc dokoptowałem sobie kolegę Xboxa na mego Padawana i hejże obserwujmy cel! Wnikliwa analiza PGRu pozwalała na mocno jednoznaczne wnioski - w godzinach, gdy planowaliśmy lot obrońca zazwyczaj jest albo go nie ma.

Wyszło tak, że obrońcy nie było od 17 na koncie, my o 22 puściliśmy recki na wolny %, po 23 floty a o 24:10 nastąpił log obrońcy, który pierwsze co zrobił to załączył urlop :D.

Xbox w stanie wskazującym upierał się, że rozwalimy się tylko o bunkier, bo na pewno nie jest takim idiotą i podniósł flotę, ja jednak nieogarów wyczuwam na odległość toteż wbiliśmy się w ciemno w bunkier jak dzik w żołędzie.

Wyszło zacnie .

Pozdrawiam sojusz, różowych wojowników rozsianych po galach, buddy i wyrozumiałą małżonkę, która poszła spać zamiast marudzić .
Złom nasz.

P.S. mam już turbo!