Pluszowy ponuro przechylał ciężki kufel piwa. Długie łyki zimnego złocistego płynu
na chwilę orzeźwiały, by za chwile wypłynąć potem na rozpaloną upałem skórę. Odstawił
ze stukiem prawie już puste naczynie i rozparł się wygodnie w rzeźbionym fotelu.
Rozległ się głośny hałas. Szybkie spojrzenie w dół uspokoiło go. To tylko jego wyciągnięte nogi
poprzewracały stojące pod ciężkim masywnym stołem z mapami szkło. Puste szkło.

Westchnął i nalał sobie znowu do pełna. Sasik był w sumie ok. Poza obecnym sojuszem oczywiście.
Wywodził się jeszcze z tych szalonych i narwanych watażków z Ostatnich Czystych Bandytów.
Tych co grali bez magii. Bez antymagii. Podniósł kufel.
- Za Sasika i jego koniec - mruknął do siebie ponuro.
Kilka kolejnych głębokich łyków piwa. Lżej. Ale nie tak jakby chciał. Jego ludzie napracowali się
dziś a kiedy już wrócili po krwawej jatce - największej od niepamiętnych czasów co się okazało?
Że Solo - stary chciwy i sprzedajny mag ograbił część pobojowiska. Pluszowy wzdrygnął się.
Powiadali że on sprzedał swego brata Bezimiennemu by dostać jego wsparcie.
Ciało zrodzone z ciała jego matki obdarł ze skóry i w takowej postaci przykuł swą wolą
by mu woźnicą było w jego trupim zaprzęgu.
Ten którego lubią dzieci wzdrygnął się na samo wyobrażenie takiej potworności.
- Solo ...
Dopił piwo.
- Albo Graf ...