Jak rzucić palenie papierosów - sposób

    Ta strona wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Kontynuując jej przeglądanie, zgadzasz się na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

    • ja rzucam odkąd zacząłem palić czyli już jakieś 9 lat będzie .
      Kiedyś byłem na prądach - tydzień bez palenia i to bez jakiegoś większego wysiłku nie chciało się poprostu - przyszła impreza wróciły fajki
      Pół roku na e-papierosach - da się na tym rzucić szczególnie teraz kiedy technologia jest już na dużo wyższym poziomie niż kiedy ja próbowałem - (3-4lata temu) - co z tego skoro nawyk zostaje i jak się mocniej wku... to znowu zapaliłem normalnego , do teraz palę epapierosy w domu i czasami jak nigdzie nie wychodzę to nie pale zwykłych - nie chce się. Wadą jest tak jak mówiłem sam nawyk i to że epapieros jest mocniejszy od normalnego - przynajmniej ja używam mocnej dawki i zwykłe papierosy wydają mi się teraz dużo słabsze
    • U mnie było dokładnie odwrotnie. W chwilach najgorszego kryzysu zdarzyło mi się wypić, szczególnie w domu, wieczorem. Raz czy dwa zdarzyło mi się po prostu zalać robaka, żeby nie wyjść w nocy na stacje benzynową po fajki. Przez pewien czas bałem się że jeden nałóg skompensuje drugim.

      Natomiast ograniczenie spotkań towarzyskich z palącymi kumplami jest bardzo pomocne.
      Ogólnie dobrze jest nie łapać kilku srok za ogon. Postanowienia typu: od jutra nie pije, nie pale, zaczynam chodzić na siłownie i robię certyfikat z języka to najlepsza droga do tego aby zaliczyć fail na każdym froncie. Z moich obserwacji wynika, że ten błąd robią głównie kobiety: rzucę palenie i schudnę. Już, teraz, zaraz. A tu dupa, tak się nie da, 80% ludzi przy odstawieniu nikotyny musi przytyć. I trudno, tak musi być, dla zdrowia i jakości życia to i tak jest lepsze. Po jakimś czasie od rzucenia fajek można się pozbyć dodatkowych kilogramów, ale nie jednocześnie z rzucaniem, bo wtedy umoczymy oba projekty.
      zgniły liberał/podły ateista
    • Thorgoth napisał(a):

      Ogólnie dobrze jest nie łapać kilku srok za ogon. Postanowienia typu: od jutra nie pije, nie pale, zaczynam chodzić na siłownie i robię certyfikat z języka to najlepsza droga do tego aby zaliczyć fail na każdym froncie. Z moich obserwacji wynika, że ten błąd robią głównie kobiety: rzucę palenie i schudnę. Już, teraz, zaraz. A tu dupa, tak się nie da, 80% ludzi przy odstawieniu nikotyny musi przytyć. I trudno, tak musi być, dla zdrowia i jakości życia to i tak jest lepsze. Po jakimś czasie od rzucenia fajek można się pozbyć dodatkowych kilogramów, ale nie jednocześnie z rzucaniem, bo wtedy umoczymy oba projekty.
      Święta prawda. Ja nie upijałem się jak Thorgoth, natomiast obżerałem się bez opamiętania. Efekt: brakło wagi. Chwilę się jeszcze podtuczyłem, ale teraz (głównie dzięki katorżniczej diecie) spadam. Na wagę mogę już wejść, jeszcze ze 4 kg i będę ważył tyle, ile ważyłem przed rzuceniem, czyli 4 miesiące temu.

      Thorgoth napisał(a):

      Natomiast ograniczenie spotkań towarzyskich z palącymi kumplami jest bardzo pomocne.
      I tu też się zgadzam. Teraz nawet zdarza mi się postać chwilę obok palących. Zapach miły, ale na papierosa się już nie skuszę. Chociaż nadal się boję, że coś pęknie.

      Lwica jest boska :)
    • Na palenie jest skuteczny sposób, powiązany też z odchudzaniem - znaleźć sobie jakiś sport do uprawiania, który się lubi.
      Mi po wyjściu z basenu nie chce się sięgać po fajkę, waga leci w dół, a zanim kupię paczkę zadaję sobie pytanie - no dobra, a co z pływaniem? ;)
      Multikonto megalomania 1/2 z b4el
      Multikonto 2/2 z Denior


      [22:58] <Witcher> czy Cie szatan opuscil?!
    • Chocolate napisał(a):


      Na palenie jest skuteczny sposób, powiązany też z odchudzaniem - znaleźć sobie jakiś sport do uprawiania, który się lubi.
      Mi po wyjściu z basenu nie chce się sięgać po fajkę, waga leci w dół, a zanim kupię paczkę zadaję sobie pytanie - no dobra, a co z pływaniem?


      Dla mnie to nie działało, byłem i jestem w sumie dalej aktywnym człowiekiem, chodziłem regularnie na siłownie, grałem w piłkę w drużynie a od czasu do czasu w wolnej chwili dla relaksu chodziłem popływać. Z tym, że jak szedłem na siłownie, to faja. Wychodziłem po treningu - faja. Tak samo było z meczami czy treningami w piłkę - przed/po jak miałem okazje to paliłem.
    • No tu się z Tobą całkowicie zgodzę. Gdy czasem wychodzę sobie pobiegać, to po wysiłku w ogóle nie myślałem o paleniu.
      W sumie ciekawy sposób - chce Ci się palić, idziesz pobiegać :D
    • Otóż to, sporty indywidualne. Czasem trudno o mobilizację na początku, ale wciąga, tym bardziej jak się widzi efekty w postaci szybkości, wytrzymałości, zaczyna się układać plany treningowe i chce się wyciągnąć z tego jak najwięcej. Ja tak chciałam na wiosnę zrzucić trochę jakimś rozsądnym sposobem, zaczęło się od pływania, potem dieta i właśnie palenie. Momenty słabości przychodzą na różnego rodzaju imprezach, ale przyjęłam zasadę - swojego nie palę :D (i nie, nie sępię), czyli nie kupuję, bo w jeden wieczór paczki nie spalę, a jak kupię to będzie cały tydzień nękać.
      Multikonto megalomania 1/2 z b4el
      Multikonto 2/2 z Denior


      [22:58] <Witcher> czy Cie szatan opuscil?!
    • Wy chyba żartujecie z tym, że sie waga zwieksza po rzuceniu palenia?
      Udowodnijcie mi to z naukowego punktu widzenia.
      Jedyne co to moze troszke zwieksza się apetyt, ale przecież to latwo pochamowac, albo jeśc to co nie tuczy. Wystarczy odrobina myślenia i nie ma mowy o żadnym tyciu.
      Tycie jest winą obżarstwa, ewentualnie genów a nie rzucania palenia.
    • @Bagin
      Chyba najlepszą metodą jest zająć sobie dzień do tego stopnia, żeby nie mieć czasu na myślenie o czymkolwiek. Dopiero po kilku dniach zdajesz sobie sprawę z tego, że ten czas tak szybko przeleciał. Po tygodniu są zauważalne efekty w postaci znacznego zwiększenia poziomu energii i już dość łatwego kontrolowania nałogu.
      Bo o uzależnieniu od seksu jest mowa? Pierwszy tydzień jest kluczowy.
      "Keep high aspirations, moderate expectations, and small needs."

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez log i calus ().

    • Z tymi wyliczankami i ze stawianiem sobie celów trzeba uważać. Jak małpa próbująca sięgnąć po banana dostanie prądem kilkanaście prób pod rząd to już kolejnej próby nie będzie. Więc lepiej takie misje robić "przy okazji" normalnego życia, bo wiadomo, że kiedyś nadejdzie koniec i ważne jest żeby mózg nie odebrał tego jako porażki (kopnięcia prądem). Bo to się odkłada.
      Poza tym masturbacja jest zdecydowanie gorsza od seksu. Lepiej obracać codziennie 5 panien i się nie masturbować niż dać sobie spokój z pannami rekompensując to sobie samotną sesją. Więc jeśli walczysz to wyeliminuj wszystkie formy aktywności seksualnej. Ja mam dość brutalny sposób zrzucania ciężaru wygody, przepychu, technologii, seksualizacji etc. Plecak, namiot, śpiwór, krzesiwo, nóż i bilet w jedną stronę w góry. Po kilku dniach zaczynam polować na niedźwiedzie z patykiem w ręku żeby było bardziej krwawo.

      Warto też wpisać sobie w google "fapstronauts".
      Nie zaszkodzi też przesłuchać sobie tego:
      youtube.com/watch?v=wSF82AwSDiU

      [center]wSF82AwSDiU[/center]
      "Keep high aspirations, moderate expectations, and small needs."
    • log i calus napisał(a):

      Ja mam dość brutalny sposób zrzucania ciężaru wygody, przepychu, technologii, seksualizacji etc. Plecak, namiot, śpiwór, krzesiwo, nóż i bilet w jedną stronę w góry. Po kilku dniach zaczynam polować na niedźwiedzie z patykiem w ręku żeby było bardziej krwawo.



      Nie wiem co bierzesz, ale weź jedź w te góry jak najszybciej polowac na niedźwiedzie, to chociaż niedźwiedź będzie syty i ludzie w Polsce i na tym forum zdrowsi.

      A co do Bagina, to wiesz on jest socjalistą do potęgi i na pewno czeka aż mu państwo znajdzie dziewczynę.

      Miał być temat o rzucaniu papierosów a zmienil się w kabaret...
      Ja wam powiem jak 2 dni temu rzuciłem palenie. Wracalem do domu i wyrzuciłem prawie całą paczkę papierosów do kosza. U mnie nigdy nie ma problemu z rzuceniem jakiegokolwiek nałogu. Oczywiście jestem tylko człowiekiem i ciagnie mnie do wielu rzeczy, natomiast mam o tyle dobrze, że nie lubie alkoholu bo po prostu ani piwo mi nie smakuje, a wódkę cięzko mi pić, źle sie po niej czuje, nawet nie jestem pijany tylko jak przesadze to ide rzygac i koniec. Co do papierosów, to pierwsze zapalilem w wieku 22 lat jakoś i od tamtego czasu raz na pół roku jakoś tak przypadkowo mi wychodzi, ze zapale gdzies na imprezie potem kupie jedna paczkę ale konczy się to najczęsciej tym, że tak jak 2 dni temu wyrzucam tą paczkę razem z papierosami.
    • Ja znam jeden swietny i niezawodny sposob na zostanie milionerem. Zarobic pare milionow ;] Serio Van? Myslalem ze celujesz wyzej od Stasia i Szejdiego.


      Szejdi
      1) Z tym niedzwiedziem nie bylo na serio. Mam szczera nadzieje ze tylko ironizowales.
      2) Matko przenajswietsza korwinowska, czemu plemie Korwina tak lubuje sie w rozwazaniach o rzeczach o ktorych nie ma pojecia. Nie wiesz co to uzaleznienie i jakie mechanizmy za tym stoja.
      3) Brawo, rzucanie papierosow. Umiesz czytac, no to teraz jeszcze tylko ze zrozumieniem.


      A co do Bagina, to wiesz on jest socjalistą do potęgi i na pewno czeka aż mu państwo znajdzie dziewczynę.

      Siec calkowicie publicznych Domow Rozkoszy, funkcjonujacych jak sluzba zdrowia (tylko bez kolejek). Oczywiscie nowoczesne panstwo XXI wieku musi pielegnowac multikulturalizm i profesjonalizm, takze w miare mozliwosci osrodki powinny podpisywac umowe o wspolprace z aktorkami porno, najlepiej w stosunku 25% biale, 25% czarne, 25% zolte, 25% mix. Oczywiscie nie mozna zapominac o obywatelkach, ich spelnienie seksualne takze jest zadaniem panstwa, totez jak z toaletami, publiczne Domy Rozkoszy damskie i meskie. Jak powszechnie wiadomo Amerykanie nas troche wydupcili z offsetem F16, byc moze jako rekompensate Obama zgodzilby sie nam wyslac kilka ichniejszych aktorek porno (i aktorow dla pan rzecz jasna), ich tam tyle ze internauci nie odczuja ubytku a przyjazn polsko-amerykanska spenetruje sie na nowy poziom.

      Seksualny socjalizm!



      log i calus, dzieki za ciekawy post.
      "Zazdrość jest deklaracją niższości."
      Napoleon

      Post był edytowany 2 razy, ostatnio przez Bagin :D ().

    • @Bagin
      Jeśli służba rozkoszy bylaby panstwowa to zapewniam Cię, że w domach publicznych bylyby kolejki a stosunek kosztowałby 4 razy więcej niż teraz a prostytutki nie bylyby takie kasiaste jak teraz. tak dziala socjalizm w każdej dziedzinie.

      ps. bagin no ja właśnie widze ze tutaj wypowiadają się sami SPECJALISCI od nałogów i mechnizmów jakie kierują nałogowcami a jesteście sami nałogowcami. Absurd. Przeciez to tak jakby morderca wypowiadał się w sprawach etyki, albo cham w sprawach dobrego zachowania.

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Shady_ ().

    • Oj Baginku. Rzucenie palenia to nie jest to samo, co zarobienie miliona.

      A mój sposób jest sprawdzony i wypróbowany przeze mnie osobiście i to wielokrotnie. Nie raz miewam kaprys zacząć palić, pale po kilka miesięcy ( Zdarzało się i ponad rok ), a potem mam kaprys rzucić i tak po prostu przestaje palić. Ale nie zrozumieją tego, jakie to jest proste ludzie którzy nie wytrzymają, żeby się nie podrapać, kiedy komar ich ugryzie. Jak dla mnie przypominają oni pod tym względem bardziej zwierzęta, niż ludzi. Nie mają władzy nad samym sobą, zbyt łatwo oddając ją instynktowi.
    • Te baginki jak rozumiem zastepuja merytoryczna argumentacje?


      Widzisz, mylisz kaprys z uzaleznieniem. Kazdy miewa kaprysy, roznych kolorow i roznej masci. Kazdy miewa pewne schematy. Jak pewnie zdazyles zauwazyc wiele ludzi spozywa alkohol, w wiekszych czy mniejszych ilosciach, spozywa go i odstawia, bo praca, bo brak checi, bo... Ale czy istnienie takich ludzi wyklucza istnienie alkoholikow, czyli ludzi dla ktorych odstawienie alkoholu jest wyczynem na miare zdobycia Mount Everestu? Prawda ze nie wyklucza?

      Oczywiscie mozesz teraz nam pisac ze ty mozesz bez problemu, ze nie jestes zwierzakiem (haha, a czym czlowiek jest jak nie lysym malpiszonem z podkreconym procesorem), i pierdylion innych anegdotek z ktorych wylania sie obraz Spartiaty wyciagnietego z filmu 300 (a uuu a uuu nie bedziem pil, jam czlowiek nie zwierzak i socjalista). I wiesz co? Dupa. Uzaleznienie to nie niezidentyfikowany instynkt (co rozumiesz pod tym okresleniem?), tylko bardzo zdefiniowane konkretne mechanizmy tak psychiczne jak i biologiczne. A przynajmniej zdefiniowane w takim stopniu w jakim pozwala nam nasza aktualna wiedza.

      Historie uzaleznionych ktorzy biorac niszcza sobie zycie/zdrowie a mimo to nie przestaja brac, nie sa historiami o duchach. To ma miejsce naprawde. Jakby rzucenie bylo takie proste to malo kto zawracalby dupe tematyka uzaleznienien. Oczywiscie zdarzaja sie przypadki gdzie uzalezniony relatywnie szybko i bezbolesnie przestaje brac. Ale mowimy o przypadkach, o wyjatkach.



      W tym kontekscie stwierdzenie ze wystarczy przestac palic zeby zerwac z uzaleznieniem od papierosow (geniusz) jest tak blyskotliwe jak stwierdzenie ze zeby stac sie milionerem trzeba zarobic pare milionow dolarow LOL XD Ekscelencjo, do takich wnioskow dojdzie bez problemu maly Jas z przedszkola.
      "Zazdrość jest deklaracją niższości."
      Napoleon

      Post był edytowany 4 razy, ostatnio przez Bagin :D ().

    • Nie przesadzajmy z tymi zwierzakami. Bagin alkoholizm to CHOROBA. I alkoholikiem się jest do końca życia. Wiadomo, że wtedy cięzko nie pić, ale ludzie poprzez terapie albo silną wolę i wsparcie innych ludzi.
      Kto jest chory ten ma problemy z alkoholem. Uzależnienieniowiec tez często ma problemy z papierosami i innymi rzeczami np. lekami.
      Van i ja chorzy nie jestesmy i dla nas alkohol i papierosy mogą nie istnieć, dla innych to co innego i jakos sobie z tym próbuja walczyć.
    • log i calus napisał(a):

      @Bagin
      Chyba najlepszą metodą jest zająć sobie dzień do tego stopnia, żeby nie mieć czasu na myślenie o czymkolwiek. Dopiero po kilku dniach zdajesz sobie sprawę z tego, że ten czas tak szybko przeleciał. Po tygodniu są zauważalne efekty w postaci znacznego zwiększenia poziomu energii i już dość łatwego kontrolowania nałogu.
      Bo o uzależnieniu od seksu jest mowa? Pierwszy tydzień jest kluczowy.


      Bezsens totalny. Będziesz przez całe tygodnie się męczyć żeby tylko nie pomyślec o paleniu? A jak juz pomyślisz o paleniu to co? Będziesz dalej trenować silną wolę? Zamiast sie katować i próbować unikać myślenia o paleniu, uciekać przed myslami, lepiej zmienić myślenie. To nic nie da, że będziesz sie "oszukiwać" tym niby niemyśleniem. Na początku to jest trudne, ale trzeba dojść do punktu w którym sie zrozumie, że przestając palić z niczego nie rezygnujemy. Patrząc na ludzi palących trzeba zdac sobie sprawe, że oni wcale nie są wyluzowanymi luzakami (celowa oczywista oczywistosc), palenie nie zmniejsza lęku, palenie go powoduje. Co sobie mysli palący jak idzie spać i fajki mu sie skonczyly? ... Czy to nie jest więzienie dla umysłu?
      Przeczytałem kiedys bardzo ciekawą rzecz jak działa ten cały mechanizm pułapki. Nastolatek który zaczyna palić, nie lubi tego na początku, nie smakuje mu. Myśli sobie "skoro to takie niedobre, to napewno sie nie uzależnie", tak sobie wmawia, oszukuje sie miesiącami, latami i w koncu siedzi w tym po uszy. Ogólnie palenie to ciągłe KŁAMSTWA przed samym sobą. Każdy palacz żyje w kłamstwie. Wmawiamy sobie, że to nam smakuje, no bo przecież "jak to będzie wyglądało, skoro już pale to chyba to lubie". Lęk powstały po przestaniu palenia powoduje te wszystkie rozkminy w stylu "jakie moje zycie było cudowne jak paliłem", bezsens. Moim zdaniem nie ma sensu omijać też palaczy po zaprzestaniu palenia. Trzeba zrozumieć, że to nic nie daje, przez to tylko jest rozchwianie emocjonalne, jestesmy nerwowi jak nie zapalimy, a te nerwy wywołuje nic innego jak palenie. Troche sie rozpisałem, 1.5 roku temu przestałem palić, przez pierwsze pół roku było ciężko, ale potem zacząłem analizować te wszystkie mechanizmy i wyszło mi, że to naprawde nic nie daje. Palenie tworzy iluzoryczną rzeczywistość, to ucieczka przed rzeczywistoscią. Czyż nie jest pięknie mieć otwarty umysł? : ) pzdr

      Super Moderator Madzia:
      Proszę uważać na słownictwo. Upominam.

      Post był edytowany 2 razy, ostatnio przez Barbara ().

    • Sęk w tym, że my chwilowo przeskoczyliśmy na uzależnienie od seksu. A to w przeciwieństwie do alkoholu i papierosów jest potrzeba fizjologiczna, co znacznie sprawę komplikuje. Co więcej, używki w tym przypadku są na każdym kroku i epatują wyglądem, zapachem, zachowaniem, dotykiem. Być może z tym Shady też nie masz problemu, bo posiadasz trzy zęby na krzyż, z czego dwa żółte, a jeden czarny. Nie wszyscy jednak mają tak "kolorowo".

      Uzależnienie jest to stan niekontrolowanego dążenia do zaspokojenia potrzeb związanych z tymże uzależnieniem, w którym osoba uzależniona traktuje swoje dążenia jako główny cel życiowy niezależnie od negatywnych skutków, które z tego wynikają.
      Jeśli ktokolwiek przyzwyczai swój mózg do określonej dawki danych substancji chemicznych dziennie to po pewnym czasie mózg będzie się ich domagał niezależnie od właściciela. Co ty stary wyrabiasz, to ja tu robię miejsce jak zwykle, czekam, a ty nic mi nie wlewasz? Zerwanie z uzależnieniem to walka ze zbuntowanym mózgiem, który cały czas robi miejsce i czeka z nadzieją na napływ przyjemnych substancji, a tu nic.
      Dlatego łatwiej jest odpowiedzieć szczerze mózgowi: "wlałbym Ci coś, ale nie mam jak, weź się nie wygłupiaj", a później zgrywać herosa przy osłabionym rywalu i uczciwie mówić, że "nie wlewam, bo nie chcę wlewać i koniec".
      "Keep high aspirations, moderate expectations, and small needs."

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez log i calus ().

    • log i calus napisał(a):

      Sęk w tym, że my chwilowo przeskoczyliśmy na uzależnienie od seksu. A to w przeciwieństwie do alkoholu i papierosów jest potrzeba fizjologiczna, co znacznie sprawę komplikuje. Co więcej, używki w tym przypadku są na każdym kroku i epatują wyglądem, zapachem, zachowaniem, dotykiem. Być może z tym Shady też nie masz problemu, bo posiadasz trzy zęby na krzyż, z czego dwa żółte, a jeden czarny. Nie wszyscy jednak mają tak "kolorowo".


      A co ma do tego wygląd? Mam z kim uprawiać seks, ale to żadne uzaleznienie. A gdybym byl najbrzydszym człowikiem na świecie to mozna zawsze chodzić na dziwki, albo przejść na masturbacje.
      Uzależnienie do seksu to też jest choroba. Zrozum to, że malo ludzi jest uzależnionych od seksu a jednak zdecydowana wiekszość go uprawia. Jak ktos jest alkoholikiem to nawet po 10 latach abstynenji jedna flaszka moze wszytsko zepsuć, podobnie jest z seksem, wiekszość ludzi go uprawia jednak a malo kto jest uzależniony.

      A co do waszych metod Barbara i log, to oboje macie poczęsci rację. Każdy organizm, kazdy umysł jest inny i na każdego dziala inna metoda. Ważne by znaleźć odpowiednia dla siebie :)
    • Barbara napisał(a):


      Każdy palacz żyje w kłamstwie. Wmawiamy sobie, że to nam smakuje, no bo przecież "jak to będzie wyglądało, skoro już pale to chyba to lubie". Lęk powstały po przestaniu palenia powoduje te wszystkie rozkminy w stylu "jakie moje zycie było cudowne jak paliłem", bezsens. Moim zdaniem nie ma sensu omijać też palaczy po zaprzestaniu palenia. Trzeba zrozumieć, że to nic nie daje, przez to tylko jest rozchwianie emocjonalne, jestesmy nerwowi jak nie zapalimy, a te nerwy wywołuje nic innego jak palenie. Troche sie rozpisałem, 1.5 roku temu przestałem palić, przez pierwsze pół roku było ciężko, ale potem zacząłem analizować te wszystkie mechanizmy i wyszło mi, że to naprawde nic nie daje. Palenie tworzy iluzoryczną rzeczywistość, to ucieczka przed rzeczywistoscią. Czyż nie jest pięknie mieć otwarty umysł? : ) pzdr


      Dobrze powiedziane, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Sam też mam rzucanie palenia za sobą, ale u mnie nie jest to takie "cukierkowe". Nie palę od listopada a wcześniej paliłem z małymi przerwami od liceum i jakoś nie umiem się tak przeprogramować na ten "otwarty umysł" :) Pewnie wiele zależy od charakteru ale po mojemu to całe niepalenie, gdy ktoś wcześniej palił dobrych kilka lat jest w zasadzie codzienną walką z nałogiem. Dym paierosowy dla mnie pachnie, nie śmierdzi. Śmierdział za gówniaża, gdy się uczyłem palić dla szpanu, podejżewam że większość tak miała. Szwagier który nie pali już z 3 lata sam też z chęcią by sobie zapalił jak kiedyś gadaliśmy o tym nałogu. Wniosek dla mnie jest taki, że fajki dla nałogowca - podobnie jak alkochol dla pijaka są rarytasem już chyba do końca życia. Podziwiam umiejętność "przeprogramowania" na otwarty umysł, ale dla mnie to jest to takie same oszustwo o jakim wspomniałeś przy smaku papierosów gdy się uczymy palić - ale pewnie masz po prostu lepsze geny ja w sobie mam nałogowca dla którego "życie było wspaniałe jak paliłem" może oprócz -500 pln w portfelu, świeżym oddechem itp.
      "Natura deszczu jest taka sama, pozwala rosnąć cierniom na bagnach, jak i kwiatom w ogrodach"
      "My z poprawczaka", Orfeusz Nowakowski.
    • Dobrze powiedziane, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić.

      Jasne, że tak :) Ale jak się pewne rzeczy zrozumie to nie ma o czym mówić.
      Nie palę od listopada a wcześniej paliłem z małymi przerwami od liceum i jakoś nie umiem się tak przeprogramować na ten "otwarty umysł" :) Pewnie wiele zależy od charakteru ale po mojemu to całe niepalenie, gdy ktoś wcześniej palił dobrych kilka lat jest w zasadzie codzienną walką z nałogiem.

      No właśnie, to przeprogramowanie przyjdzie z czasem, zapewniam Cie. Musisz wierzyć. Na początku brakuje dymka w określonych sytuacjach gdy zawsze był ten dymek. . Mam kumpla który sobie palił jakiś czas ale w ogole się nie uzależnił. Ciężko mi się do tego ustosunkować, ale wydaje mi się że nie utożsamiał różnych sytuacji z paleniem i przestawał palić. Kiedy najczęściej palimy? Gdy są emocje. Gdy jest fajnie, albo gdy jest źle, organizm jest rozregulowany, jest ciągle nagradzany dymkiem i dopamina daje o sobie znać.Przez to wlasnie ze palimy gdy są emocje to po rzuceniu palenia nie potrafimy się odnaleźć i znowu cieszyć zżyciem. Nawet wtedy gdy rzeczywiście jest niefajnie dymek potrafi odwrócić sytuacje. IMO kluczem do sukcesu w moim przypadku było "odkłamienie", zacząłem mieć swiadomosc, przestałem siebie oszukiwać, przestałem traktować okres niepalenia jako "kurcze musze wytrwać i będzie dobrze, a jak wytrwam to sobie zapale w nagrodę", jak będziesz czekać na to że w końcu odechce Ci się palić to się nie uda.
      Dym paierosowy dla mnie pachnie

      Znam to doskonale. U mnie tez tak było przez jakiś czas, potem gdy się już przeprogramowałem dym papierosowy był nie do zniesienia. Jak ktoś obok mnie palił to smród był niesamowity.
      są rarytasem już chyba do końca życia.

      przeprogramować, zamiast "rarytas" wstawić "a komu to potrzebne" : )
      ale pewnie masz po prostu lepsze geny ja w sobie mam nałogowca dla którego "życie było wspaniałe jak paliłem"

      Czy ja wiem czy geny : ) stary lubi sobie wypic.W sumie nie pije dużo, tak w weekend czasami, ale nie chodzi o ilość, ale o zachowanie po spożyciu. Także nie ma co zwalać na geny : D weź się w garść i walcz a w końcu na pewno ochota minie, staraj się powoli isc do przodu i próbować patrzeć na to "cudowne" palenie z innej strony. Te sytuacje w których był obecny dymek staraj się programować na nowo, trzeba się nauczyć życ inaczej, lepiej, bezstresowo. Trzymam kciuki man
      Jeszcze apropo mojego rzucania, po czasie gdy nie paliłem, zorientowałem się, że palenie było czyms w rodzaju przykrywki moich wad, nieradzeniem sobie w zyciu. Paliłem żeby na chwile zagłuszyć moje wyobcowanie, nie miałem pewności siebie, byłem nieśmiały i myslalem że palenie to jakos zniweluje, a było odwrotnie. Sęk w tym, że o wszystkich złych rzeczach o uzależnieniu dowiadujemy się po zaprzestaniu gdy zaczyna nam wracać świadomość. No bo jak tutaj odnaleźć wady skoro jestem w pułapce, niczego nieświadomy : ) pzdr

      Post był edytowany 6 razy, ostatnio przez Barbara ().

    • Bagin :D napisał(a):

      Widzisz, mylisz kaprys z uzaleznieniem.


      Nie mylę, bo to jedno i to samo. Palacz chce papierosa tak samo, jak dziecko chce cukierka.

      Bagin :D napisał(a):

      Ale czy istnienie takich ludzi wyklucza istnienie alkoholikow, czyli ludzi dla ktorych odstawienie alkoholu jest wyczynem na miare zdobycia Mount Everestu? Prawda ze nie wyklucza?


      No pewnie, że nie wyklucza. Ale co to ma do rzeczy?

      Bagin :D napisał(a):

      Oczywiscie mozesz teraz nam pisac ze ty mozesz bez problemu, ze nie jestes zwierzakiem (haha, a czym czlowiek jest jak nie lysym malpiszonem z podkreconym procesorem),


      Masz całkowitą racje, jednak nasz procesor jest na tyle podkręcony i zaawansowany, że jesteśmy świadomi tego że jesteśmy, kim jesteśmy istnienia takich rzeczy jak instynkt i przede wszystkim panowania nad sobą. A jeśli nie jesteśmy i działamy tak, jak każe nam organizm, zamiast tak, jak tego chcemy. Jak naprzykład w przypadku nałogu, to znaczy iż nasz procesor jest tak prymitywni, że nie wiadomo jakim cudem potrafimy mówić. Bo małpa stała się człowiekiem w momencie w którym jej procesor stał się zdolny do wirtualizacji zaawansowanego systemu operacyjnego zwanego świadomością.

      Bagin :D napisał(a):

      Uzaleznienie to nie niezidentyfikowany instynkt (co rozumiesz pod tym okresleniem?)


      Jeśli myślałeś, że mnie zagniesz to muszę cię zaskoczyć, bo w przeciwieństwie do mojej niewielkiej wiedzy informatycznej ( interesuje się tym zaledwie dwa lata ), moja wiedza na temat psychologii jest ogromna i gromadzona z zainteresowania od małego dziecka.

      Instynkt nie jest niezidentyfikowany. Skoro już całkiem słusznie porównujemy nasze mózgi do komputera, to instynkt jest zbiorem daemonów wykonywanych niskopoziomowo przez naszą podświadomość. A uzależnienie to jest owy instynkt, bo uzależnienie to nic innego jak zjawisko, kiedy ośrodek nagrody każe nam sięgnąć po kolejnego papierosa w identyczny sposób jak sprawia, że uganiamy się za laskami.

      I tak samo, jak człowiek różni się od psa tym, że nie biegnie jak pies w czasie rui do każdej suki, która ma cieczkę. To różni się również tym, że nie musi sięgnąć po fajka. A jeżeli musi, to nie jest godny miana Homo Sapiens, bo od bydła które je w kebabie różni się tylko tym, że prócz żarcia i dachu nad głową potrzebuje jeszcze jakiejś tępej rozrywki.

      I bez urazy dla wszystkich nałogowców, ale mówię to dla waszego dobra. Bo może rzucanie palenia przyszło mi tak łatwo jak opisywałem, ale z alko miałem problem. Okazało się, że poradzenie sobie z nim jest równie proste jak rzucenie palenia, kiedy zmotywowała mnie świadomość tego iż zmieniłem się na własne życzenie w ludzkie bydło.

      Bagin :D napisał(a):

      tylko bardzo zdefiniowane konkretne mechanizmy tak psychiczne jak i biologiczne. A przynajmniej zdefiniowane w takim stopniu w jakim pozwala nam nasza aktualna wiedza.


      Tak samo jak wszystko co jest określane jakimikolwiek słowami, zmieniają się jedynie zależnie od definicji dziedziny z psychologii i biologii na inne. Więc tutaj też zadam pytanie które już w tym poście padło. Co to ma do rzeczy?

      Bagin :D napisał(a):

      W tym kontekscie stwierdzenie ze wystarczy przestac palic zeby zerwac z uzaleznieniem od papierosow (geniusz) jest tak blyskotliwe jak stwierdzenie ze zeby stac sie milionerem trzeba zarobic pare milionow dolarow LOL XD


      Jakoś palenie rzucam od tak, z alkocholizmu wygrzebałem się bez odwyku i mało tego mogę sobie od czasu do czasu smalnąć piwko nie popadając w niego powtórnie. A miliona jak nie potrafiłem zarobić, tak nie potrafię. Więc jednak jest różnica między prostotą w rzuceniu palenia a zarobieniu miliona.

      Shady_ napisał(a):

      alkoholizm to CHOROBA


      Nazywać alkocholizm chorobą, to jak nazywać kradzież ze sklepu nieautoryzowaną dystrybucją. Gdybym głaskał siebie po główce wtedy, kiedy miałem problem z alkocholem tłumacząc się, że nie jestem idiotą, tylko chorym to bez odwyku faktycznie nie mógł bym sobie poradzić. Jeżeli człowiek spojrzy w lustro i sam przed sobą przyzna się jak bardzo się zeszmacił, to rzucenie czegokolwiek sprowadza się zaprzestania zażywania, tak jak stwierdziłem w swoim pierwszym poście.

      Shady_ napisał(a):

      I alkoholikiem się jest do końca życia.


      Ja tam bym powiedział odwrotnie. Alkocholikiem jest się od urodzenia, ewentualnie jak ja można się z niego wyleczyć i stać z bydła człowiekiem. Bo jak mawiał pewien wojskowy "Alkochol jest dla mądrych ludzi, nie dla baranów".

      Shady_ napisał(a):

      Van i ja chorzy nie jestesmy i dla nas alkohol i papierosy mogą nie istnieć, dla innych to co innego i jakos sobie z tym próbuja walczyć.


      Mów za siebie. Może alkochol, to nie witaminy, czy węglowodany. Ale mój słowiański organizm potrzebuje alkocholu tak samo, jak wysiłku fizycznego, umysłowego, relaksu, seksu i innych rzeczy bez których przeżyje, ale lipnie pracuje jeżeli od czasu, do czasu ich umiarkowanych ilości nie dostanie.

      Barbara napisał(a):

      Ogólnie palenie to ciągłe KŁAMSTWA przed samym sobą. Każdy palacz żyje w kłamstwie. Wmawiamy sobie, że to nam smakuje, no bo przecież "jak to będzie wyglądało, skoro już pale to chyba to lubie".


      Błąd logiczny. Nie da się uzależnić od czegoś, czego się nie lubi, bo nie poruszy to ośrodka nagrody a wręcz przeciwnie.

      log i calus napisał(a):

      Sęk w tym, że my chwilowo przeskoczyliśmy na uzależnienie od seksu. A to w przeciwieństwie do alkoholu i papierosów jest potrzeba fizjologiczna, co znacznie sprawę komplikuje.


      Tak jak wcześniej napisałem. Jeżeli chodzi o uzależnienie psychiczne działa tak samo jak i pociąg seksualny. Poruszamy czymś ośrodek nagrody tak często, że nasz umysł reaguje jakby to było dla nas potrzebą fizjologiczną. Co innego fizyczny aspekt, bo z braku palenia wory nam nie puchną. Ale to już inna bajka.

      Post był edytowany 1 raz, ostatnio przez Van ().

    • Błąd logiczny. Nie da się uzależnić od czegoś, czego się nie lubi, bo nie poruszy to ośrodka nagrody a wręcz przeciwnie.

      Ja nie napisałem, że się nie lubi : ) napisałem dokładnie tyle, że skoro ktoś pali to nie będzie myślał, że nie lubi palic. Prawda? Pali=lubi=>brak świadomości => okłamywanie siebie. : )
    • Lubi palić ( skoro się uzależnił, to na pewno lubi ) i myśli, że lubi palić. Gdzie tu okłamywanie się?

      Doskonale wiem o co ci chodzi, czepiam się słówek, bo tego typu błędy logiczne przy mniej oczywistych dyskusjach powodują gigantyczne nieporozumienia.
    • Najważniejsze, że rozumiesz : ) dlatego okłamywanie dałem na sam koniec ;p miało być, gdy już jest świadomość

      To może się wydać niezrozumiałe dla niektórych, ale po 1.5 roku od niepalenia żyje ze świadomością, że nie żałuje tego, że paliłem ,bo dzięki temu poznałem te wszystkie mechanizmy na własnej skórze jeśli można to tak nazwać. Jestem bogatszy o cenną wiedzę : ) Poznałem siebie jakby nie patrzeć

      Post był edytowany 2 razy, ostatnio przez Barbara ().

    • Van
      Palacz chce papierosa tak samo, jak dziecko chce cukierka.

      Chcesz powiedziec ze mozgownica hazardzisty reaguje na propozycje pokera tak samo jak mozgownica przecietnego Kowalskiego? Bullshit, dotychczasowe badanie temu zaprzeczaja.


      A jeśli nie jesteśmy i działamy tak, jak każe nam organizm, zamiast tak, jak tego chcemy. Jak naprzykład w przypadku nałogu, to znaczy iż nasz procesor jest tak prymitywni, że nie wiadomo jakim cudem potrafimy mówić. Bo małpa stała się człowiekiem w momencie w którym jej procesor stał się zdolny do wirtualizacji zaawansowanego systemu operacyjnego zwanego świadomością.

      Hola hola, nie rozpedzaj sie wacpanie, kazdy czlowiek jest wiezniem kondycji wewnetrznej (powiedzmy biologicznej) i kondycji zewnetrznej (srodowiskowej, z naciskiem na pierwsze nascie lat zycia). Innymi slowy, niby Fred z Koziej Wolki jest kowalem swojego losu, niby jest wolny, ale to troche taki matrix. Ergo, to ze Van nie wyciaga na wierzch penisa przy kazdej okazji na parzenie, jeszcze nie oznacza ze Van oszukal matke nature i odlecial do Nirwany.

      Twoim problemem jest to ze widzisz swiadomosc z perspektywy zero jedynkowej, albo jest albo nie ma. Poza tym nie mam pojecia czemu mieszasz swiadomosc z nalogiem. Abstrahujac od nalogu, wiesz ze isnieja nerwice w ktorych czlowiek zachowuje sie irracjonalnie (np. sprawdzajac pierdylion razy czy zamknal drzwi na klucz) i perfekcyjnie zdaje sobie sprawe z tego ze zachowuje sie irracjonalnie. Jest tego swiadomy.

      Jak na kogos kto podobno ma niewyobrazalne zasoby wiedzy psychologicznej wykazujesz zadziwiajace uproszczenia mentalne. Skad ta wiedza pochodzi? Studiowales psychologie na University of Bantustan czy jak?


      A jeżeli musi, to nie jest godny miana Homo Sapiens, bo od bydła które je w kebabie różni się tylko tym, że prócz żarcia i dachu nad głową potrzebuje jeszcze jakiejś tępej rozrywki.

      Pfuu, czysta metafizyka. Hmm, moze to nie byl Univeristy od Bantustan, tylko University of Vatican :P Tam pod kopula nie mieszkaja krasnoludki, tylko miesci sie konkretny organ. Czlowiek uzalezniony nie rzuca wyzwania swojej konstytucji biochemicznej jak Apollo grawitacji, dlatego z ta godnoscia miana Homo Sapiens (wtf?!) sie nie rozpedzaj. Jak na kogos kto posiada olbrzymie zasoby wiedzy uzywasz duzo, za duzo, sformulowan bardzo... bardzo emocjonalnych.


      Jakoś palenie rzucam od tak, z alkocholizmu wygrzebałem się bez odwyku i mało tego mogę sobie od czasu do czasu smalnąć piwko nie popadając w niego powtórnie.

      Bo nie byles uzalezniony i tyle. To ze cos czesto zazywasz to nie znaszy jeszcze ze jestes uzalezniony. Ja w przeciagu ostatnich wakacji chlalem dzien w dzien hektolitry napojow energetycznych (nie ma czym sie chwalic, swietny sposob na zrujnowanie zdrowia), doszlem nawet do takiego momentu ze automatycznie wpadalem w swietny nastroj gdy kolejne pol litra ladowalem w siebie (pierwsze zalazki uzaleznienia?), a przestalem pic z dnia na dzien i z ledwo odczuwalnym duposciskiem (ktory w dodatku byl bardzo krotkotrwaly).
      "Zazdrość jest deklaracją niższości."
      Napoleon

      Post był edytowany 2 razy, ostatnio przez Bagin :D ().