Aecjusz napisał(a):
Żebyś się nie zdziwił tą Nimfomanką. To podobno zaskakujące kino, a trailery wprowadzają celowo w błąd.
Szczerze? Ja te trailery odebrałem jako wiadomość: to nie jest film o seksie.
Odnosząc się do pornosów miałem na myśli to, co znajdujesz po wpisaniu tytułu w wyszukiwarce torrentów.
Throgoth napisał(a):
Tu cały czas chodzi o pierwsze wrażenie. Wskazanie różdżki do szukania źródeł wody. Panie typu "awesome blonde" nie wywołują u mnie drżenia owej różdżki.
Ja nie pamiętam nawet jak ta fryzjerka wyglądała, a blondyneczkę zarejestrowałem. Tyle w kwestii różdżek, podobnie jak laskę z "Rum diaries".
American Hustle 4/10
Jeśli film jest o intrydze, a nie wciąga i nie intryguje to tutaj pies jest pogrzebany. Za bardzo przegadany, zupełnie nie angażujący, ale świetnie zagrany i to jest główny atut. Moim zdaniem Bradley Cooper słabo wypada na tle pozostałych 3 współpracowników więc dziwią mnie te nominacje dla niego. Reszta nominacji jest zrozumiała. Według mnie nie ma żadnego powodu poza oscarową ciekawością do obejrzenia tego filmu.
Captain Phillips 8/10
Film o porwaniu statku przez somalijskich piratów. Spodziewałem się nudy, a nudno nie było. Jeśli twórcy byli w stanie przedstawić dość emocjonująco pościg za kontenerowcem manewrującym 30 stopni w lewo, 30 stopni w prawo, to znaczy, że film jest dobrze zrobiony. Naprawdę ma się wrażenie bycia uczestnikiem tych wszystkich wydarzeń, kamera z rączki świetnie się tutaj sprawdziła. Poza tym wszystko jest dobrze zagrane i 100% obsady wypadło bardzo wiarygodnie. Nie wiem jak pokrywają się procedury filmowe z rzeczywistością, ale mam wrażenie, że wszystko zostało przeskalowane w skali 1:1. Ostatnie sceny z Hanksem cud, miód, orzeszki. Poza tym naprawdę świetne zdjęcia, bardzo umiejętnie rozwiązane bariery komunikacyjne (potrzebne są napisy). Ten film serdecznie polecam.
Dallas Buyers Club 7/10
Film, o którym się mówiło głównie z tego względu, że piękny Mefju Makkonehej w ramach przygotowań doprowadził się do stanu późnej Wisławy Szymborskiej. Mefju udźwignął temat, ale poza dobrą grą niczego nie wyczarował. Wręcz przeciwnie Jared Leto, który ukradł cały film, a kilka scen na zawsze wyrył mi w pamięci długotrwałej (rozmowa z ojcem, scena przed lustrem). I chociażby dla Jareda warto ten film zobaczyć. Cała historia jest bardzo zręcznie poprowadzona, chociaż od pierwszego kontaktu z Rayon (Jared Leto) czekałem już tylko na kolejne ukazanie się tej postaci. Film świetnie się sprawdza też jako ulotka przeciwko AIDS, ale o dziwo nie działa tutaj na nas widok wychudzonego MacConagheya czy Leto, ale pierwsze sceny z filmu. Nie jest to arcydzieło ani też wstrząsająco dobry film, ale zdecydowanie plasuje się w górnej połowie 10-stopniowej skali.
Pacific Rim 3/10
Pacific Rim=Godzilla+Transformers. Tyle. Ani to śmieszne, ani to mądre, ani to znaczące. Po prostu trochę akcji, walk w rozmiarze 10XL i ratowania świata. Nie moja bania.
La Migliore offerta 4/10
Słyszałem głosy zdziwienia ze względu na brak nominacji dla tego filmu do Oscarów więc zabrałem się do oglądania. Lubię kino w dekoracjach "Kodu DaVinci" czy "The Ninth Gate" i właśnie czegoś podobnego się spodziewałem z większym naciskiem na eksplorację dzieł i twórców. Cóż. Możemy tutaj zetknąć się z pięknem sztuki, ale zdecydowanie nie o tym jest ten film. To jest bardziej romans z wątkiem intrygi na delikatnym tle aukcji i obrazów. Niestety mam pretensje do twórców, że nie byli w stanie ani wyważyć, ani też najzwyczajniej w świecie określić, w którym kierunku chcą iść. Z tego też względu powstał nieproporcjonalny, mało wiarygodny film. Połączenie "Piękna i bestia" z "Hugo i jego wynalazek" i "40-letni prawiczek", przy czym tutaj prawiczek ma lat 70 (sic). Jedna scena w tym filmie to absolutna, erotyczna bomba ,jest to film chwilowo intrygujący, chwilowo kiczowaty, chwilowo niewiarygodny. Dość słabo wypada jako całość i w mojej opinii nie niesie z sobą żadnej wartościowej treści.
Her 5/10
Nie wiem co o tym myśleć. Kolejny romans, z tym że w całkowicie nowych dekoracjach. Nie odczytałem żadnego wniosku płynącego z filmu, a chyba jakiś był. Osobiście pobędę z tym zagadnieniem przez jakiś czas żeby wyrobić sobie opinię. Na żaden racjonalizm, ani też wierność nauce nie można w tym filmie liczyć. Myślę, że pójście na to w walentynki to może być jakieś rozwiązanie. Dialogi wydają się być równie fajne, co głos Scarlett Johansson. Humor bardziej w oparciu o ciepło związkowych rozmów aniżeli chęć uhahania widza. Phoenix to oczywiście świetny aktor i jest bardzo solidnym fundamentem tego filmu, chapeau bas. Można obejrzeć, ale nie trzeba.