Trudno zaprzeczyć że mnie dopadł ze spuszczonymi portkami. Na szczęście nie policzył dokładnie i dzięki temu przegrana nie okazała się klęską. Jak mówi klasyk "to się odbuduje". Pozdrawiam Krzysztof Kononowicz.
Przez to samochwalstwo kivana od niedzieli drzwi się u mnie nie zamykają. Wszystkie hieny z galaktyki zaglądają czy aby nie jestem już padliną. Otóż nie jestem. A kivanowi życzę odrobinę mniej szczęścia niż ostatnio. Pozdrawiam Krzysztof K.